Układ klimatyzacji w samochodzie to element, który dość często niedomaga i ulega awarii. Powodem jest nieodpowiedni serwis, a często po prostu naturalne uciekanie czynnika podczas eksploatacji (rocznie tracimy z auta ok. 10-15 proc.). Serwis "klimy" nie należy też do tanich, dlatego nierzadko kierowcy poszukują alternatywy na tańsze ożywienie układu, który przestał funkcjonować. Różne firmy odpowiedziały więc na zapotrzebowanie na tanie przygarażowe "naprawianie" klimatyzacji i zaproponowały coś, co ma poprawić działanie chłodzenia, a nawet uruchomić niesprawny układ za ułamek ceny serwisu.
Wystarczy kupić puszkę z zawartością, która w rzeczywistości jest zamiennikiem czynnika R134a lub R1234yf, ale na pewno nie jest tym samym czynnikiem. Producenci tych "zestawów naprawczych" nie mówią, co dokładnie umieszczają w puszce, ale zapewniają, że zawartość działa, jest bezpieczna dla środowiska i można to zrobić samemu. Według opisu w jednej puszce jest 170 g gazu, co ma być równowartością 453 g czynnika R134a. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy i jak to działa na starym, 20-letnim samochodzie, w którym klimatyzacja już od dłuższego czasu zupełnie nie działała.
Zestaw "klimy w puszce" jest kompaktowy
W tym celu kupiliśmy czynnik jednego z producentów, a także wąż z manometrem i specjalną końcówką, którą podłączymy się do zaworu niskiego ciśnienia w układzie klimatyzacji. W zestawie ponadto otrzymaliśmy rękawice i instrukcję obsługi. Całość przyszła w jednej paczce, dobrze zabezpieczona i gotowa do działania. Zestaw kosztował w sumie 70 zł, co brzmi jak niezły interes. Sama puszka z czynnikiem to z kolei wydatek ok. 40 zł.
Instalacja czynnika jest szybka, ale trzeba wiedzieć, co się robi
Do montażu trzeba jednak się nieco przygotować. Musimy przede wszystkim odnaleźć zawór niskiego ciśnienia, do którego trzeba podłączyć naszą puszkę. Co ważne, zawór ten nie zawsze jest łatwo dostępny, dlatego lepiej na początek zasięgnąć wiedzy, gdzie dokładnie się znajduje. W układzie klimatyzacji są dwa zawory - niskiego i wysokiego ciśnienia. W naszym "pacjencie" udało się go odnaleźć za prawą przednią lampą na osuszaczu, a odpowiedni dostęp otrzymaliśmy, dopiero gdy reflektor został zdjęty.

Klimatyzacja z puszki za 70 złŻródło: Auto Świat
Zgodnie z instrukcją producenta zamiennika czynnika, uruchomiliśmy silnik, włączyliśmy nadmuch maksymalnego zimna, ustawiliśmy obieg zamknięty i dmuchawę na maksymalny poziom. Oczywiście włączyliśmy też klimatyzację, która jednak na razie się nie uruchamiała. Następnie pozostało podłączyć wąż do złącza niskiego ciśnienia, co nie jest skomplikowaną operacją, ale warto to zrobić dokładnie.
Trzeba bowiem odciągnąć niebieską obejmę końcówki węża i dość mocno wcisnąć w zawór. Prawidłowo nałożony nie powinien w ogóle "puszczać", a po przebiciu puszki nakręconej z drugiej strony przewodu, manometr powinien zacząć wskazywać ciśnienie.

Klimatyzacja z puszki za 70 złŻródło: Auto Świat
Prawidłowe ciśnienie według manometru wynosi od ok. 25 do 55 PSI, a producent czynnika zaleca, by uzależnić ciśnienie od temperatury zewnętrznej (prawidłowe ciśnienia są podane w instrukcji). Niestety, pomiar ten nie jest dokładny i w zasadzie nie wiemy, jaka jest ilość wtłoczonego czynnika. Jak wskazują sami klimatyzatorzy, operowanie na samym manometrze nie jest miarodajne, a precyzyjne pomiary, potrafi wskazać jedynie urządzenie, które służy do obsługi klimatyzacji. Ono mówi dokładnie, ile gramów czynnika zostało "nabite", a tu niestety nie możemy tego określić.

Klimatyzacja z puszki za 70 złŻródło: Auto Świat
Klima "nabita" i co?
Tak czy inaczej, po wtłoczeniu części zwartości puszki, klimatyzacja rzeczywiście zaczęła pracować, co dało się zauważyć po włączeniu się wentylatora na chłodnicy i samej sprężarki. Praca klimatyzacji okazała się zupełnie normalna, sprężarka pracowała cicho, bez żadnych niepokojących dźwięków. Auto też, jak na starszego benzyniaka przystało, straciło nieco mocy podczas pracy sprężarki. Jednym słowem: udało się. Jednak to, że klimatyzacja przeszła w tryb pracy, jeszcze nie oznacza, że chłodzi wnętrze.
Efekt chłodzenia dawał się odczuć, ale nie był do końca dostateczny. Termometr wsunięty w kratkę nawiewu wskazał, że powietrze tłoczone do wnętrza ma 12 st. C, co jest temperaturą zbyt wysoką, jak na prawidłową pracę klimatyzacji auta. Temperatura wypływająca z kratki nawiewu powinna oscylować w okolicach maksymalnie 7-8 st. C, by uznać, że klima jest wydajna. W naszym aucie testowym przyczyną nie musi być jednak czynnik, a nieużywana i nieserwisowana klimatyzacja, w której panuje wilgoć, a osuszacz już dawno przestał spełniać swoje zadanie.
Klimatyzacja działała codziennie. Chłód dało się odczuć
W samochodzie klimatyzacja uruchamiała się przez trzy tygodnie, później okazało się, że czynnik spadł do poziomu poniżej bezpiecznego dla układu, zatem sprężarka przestała się włączać. Czynnik w puszce ma jednak jeszcze jeden dodatkowy atut - ma w sobie kontrast, którym można próbować namierzyć ewentualne wycieki czynnika. Jak jednak pokazuje praktyka serwisów, takim sposobem nie zawsze można odnaleźć nieszczelności, a warsztaty mają na to inne sposoby.
Puszka czynnika nie naprawi klimatyzacji
Przy okazji podkreślamy, że takiego "usprawnienia" klimatyzacji nie można nazwać jej naprawą. Choć w internecie znajdziemy opinie na temat trwałego uruchomienia klimatyzacji tym sposobem, mechanicy jednogłośnie nie polecają tego rodzaju napraw. To dlatego, że układ ten, szczególnie gdy nie był długo używany, ma w sobie wilgoć, która może poczynić szkody m.in. dla sprężarki. Tak samo szkodliwe może być niezadbanie o wystarczającą ilość lub jakość oleju, który ma za zadanie smarować sprężarkę.
Choć na rynku są także specjalne wersje z olejem, to podobnie jak w przypadku czynnika, nie mamy pewności, ile dokładnie go wtłoczymy do zamkniętego układu klimatyzacji. Wreszcie, zastępczy gaz używany w tego rodzaju zestawach może uszkodzić urządzenie do serwisu klimatyzacji samochodowych.
Z tych powodów długotrwałe stosowanie takich produktów, zamiast wizyty w serwisie, może sprawić, że dojdzie do uszkodzenia najważniejszych elementów klimatyzacji i narazi nas na większe wydatki przy ewentualnych naprawach. Warto przy tym pamiętać, że sprężarka klimatyzacji potrafi kosztować tysiące złotych.
Naprawa klimatyzacji za 70 zł. Warto? To zależy
Niemniej jednak zestawu tego typu wcale nie trzeba od razu przekreślać. Może on posłużyć np. do chwilowego uruchomienia klimatyzacji, gdy wyjeżdżamy na wakacje, a nie ma czasu na serwis. To czynność doraźna i w takim kontekście ten "patent" może się sprawdzić. Pamiętajmy też, że niedziałająca przez dłuższy czas klimatyzacja zapewne wymaga wymiany osuszacza, filtrów, osuszenia klimatyzacji i dokładnego wyczyszczenia - w końcu potem wdychamy to, co jest w środku tego układu.
Test jednak pokazał, że takie czynniki rzeczywiście działają i na krótką metę nie psują układu. Można je wtłoczyć nawet pod blokiem, a ilość wiedzy potrzebna, by przeprowadzić tego typu usprawnienie, jest minimalna. Ponadto w sieci dostępne są poradniki, jak to zrobić, zatem stosowanie preparatu jest proste. Największym utrudnieniem w tym przypadku są rozwiązania w samochodzie, gdzie zawory mogą być poukrywane w różnych miejscach, do których dostępność jest utrudniona. Podsumowując, na szybką i doraźną naprawę klimy jest to ciekawe rozwiązanie, na dłuższą metę zdecydowanie odradzamy i polecamy pojechać do serwisu.