Oba prestiżowe SUV-y dobrze sprawdzają się w roli pojazdów wielozadaniowych, chociaż Cayenne trochę lepiej. Oba zachwycają luksusem i komfortem, ale FX trochę bardziej. Infiniti wygrywa w kategoriach związanych z wyposażeniem i kosztami, Porsche – w dziedzinie dynamiki i funkcjonalności. Każdy może sam ocenieć, co dla niego jest ważniejsze i wybrać swojego indywidualnego zwycięzcę.
Zobacz także
- Luksus i sport
- Porsche Cayenne
- Zobacz więcej
Zarówno Cayenne, jak i FX są szczególnymi modelami
W pierwszym rzędzie oba samochody to SUV-y 4x4 klasy wyższej, które dzięki silnikom Diesla i wynikającymi stąd niższym kosztom paliwa mają uchodzić za budżetowych przedstawicieli swojego gatunku. Jednak takich modeli jest na rynku więcej – mają je w swojej ofercie również Audi, BMW, Jeep, Land Rover, Mercedes i VW. Jednak Infiniti i Porsche wyróżniają się szczególnymi cechami, których nie znajdziemy w tamtych samochodach.
Cayenne przyciąga przede wszystkim magią marki Porsche – ikony samochodów sportowych, która pod postacią dużego SUV-a nabiera zdumiewającej użyteczności na co dzień.
Stworzone przez Nissana dla najbardziej wymagających (czytaj: najzamożniejszych) amerykańskich klientów Infini jest natomiast w Europie wciąż mało znane, obecne w oficjalnej sieci sprzedaży w Polsce od zaledwie czterech lat. W 23-letniej historii marki luksusowe japońskie samochody przybywały do nas głównie jako pojazdy używane z USA. I chociaż właśnie FX 30d jest najchętniej wybieranym przez Polaków modelem Infiniti, duży SUV nadal roztacza urok ekskluzywności.
Oryginalność to jednak za mało, żeby wygrać w teście porównawczym
Mimo diesla pod maską Infiniti w innych dziedzinach niż silnik nie stara się być szczególnie praktyczne. Jego sylwetka z pochylonym tyłem – choć na pewno znajdzie zwolenników wśród osób wrażliwych na dynamiczną stylizację – od razu zniechęci tych, którzy poszukują szczególnie obszernego bagażnika. Pojemność 410 l z możliwością powiększenia maksymalnie do 1305 l to zdecydowanie mniej niż oferuje konkurent (670-1780 l).
FX okazuje się także dość słabe jako zwierzę pociągowe: 2,2-tonowa masa przyczepy to wobec 3,5 t Porsche oznacza sromotną porażkę na punkty. Wystarczy rzut oka na parametry terenowe, żeby stwierdzić, że szaleństwa poza ubitym szlakiem w ogóle nie wchodzą w grę – dyskwalifikują go zarówno kąty, jak i prześwit oraz bardzo skromna głębokość brodzenia. Porsche prawdziwym offroaderem też nie jest, ale dzięki pneumatycznemu zawieszeniu (opcja) i ukształtowaniu nadwozia nie strach nim zjechać z wyasfaltowanej drogi.
Infiniti kusi czymś innym
Japończycy postawili na sportowy charakter i królewskie wyposażenie standardowe. Pod względem osiągów w starciu z Porsche Cayenne’em FX nie ma łatwego zadania – nie jest w stanie mu dorównać ani pod względem przyspieszenia, ani elastyczności. Ma też dłuższe (chociaż naprawdę znakomite) drogi hamowania i wyższe zużycie paliwa. Ale wyposażeniem i ceną pokonuje swojego konkurenta bez najmniejszego wysiłku.
Japoński producent nie stosuje europejskiej – w szczególności niemieckiej – praktyki proponowania akceptowalnej ceny podstawowej, po to by ją później bezlitośnie podbić wysokimi kosztami wyposażenia dodatkowego. Za opcje, które w Infiniti dostarczane są seryjnie, trzeba u Porsche zapłacić, lekko licząc, dobre 70 tys. zł, co sumując z różnicą w cenie obu samochodów, daje z górą 100 tys. zł. To nokautujący wynik. Jeśli ktoś nie jest zdeklarowanym entuzjastą niemieckiej marki, dwa razy się zastanowi, czy warto płacić o tyle więcej za Porsche.
To jest właśnie główna wada Cayenne’a: cena zakupu. Każdy drobiazg ekstra kosztuje krocie – wywindowanie ceny SUV-a z 6-cylindrowym dieslem do ponad pół miliona złotych nie stanowi najmniejszego problemu.
Porsche ma jednak to coś, dla którego ludzie wybierają je mimo wysokiej ceny
Nawet w wersji dieslowskiej jeździ fantastycznie. Układ kierowniczy, zawieszenie, fotele – to wszystko doskonale pasuje do siebie, stanowi zwartą całość i sprawia, że prowadzenie Cayenne’a to czysta przyjemność. Niewiarygodne, jakie wrażenie lekkości sprawia ten olbrzym, jak posłusznie poddaje się dyrygowaniu za pomocą kierownicy i pedału gazu, jak pewnie trzyma się wyznaczonego toru nawet przy wysokich prędkościach i na nierównej nawierzchni.
Producent z Zuffenhausen przyłożył się do pracy i wyciągnął maksimum z turbodiesla (z jedną turbosprężarką), dostarczanego z węgierksiej fabryki Audi, i z 8-stopniowego „automatu” produkcji japońskiego specjalisty od przekładni Aisin. Dzięki temu zespół napędowy zyskał spójność i cechy typowe dla Porsche. A jak na SUV-a przystało nawet na nierównym podłożu i w śniegu Cayenne daje sobie radę.
Infiniti prowadzi się również bardzo przyjemnie, czemu sprzyja zgodne współdziałanie wysokoprężnego V6 o wysokiej kulturze pracy i 7-stopniowgo „automatu”. Nie jest tak żwawe jak Porsche, ale – bądźmy szczerzy – duże SUV-y z dieslami nie służą do ścigania się. Do komfortowego poruszania się po mieście i podczas wyjazdów w dalsze trasy FX nadaje się znakomicie.
Kierowcy mocno zorientowani na sportowy styl jazdy wybiorą wersje S (280 300 zł) lub S Premium (302 400 zł), standardowo zaopatrzone w układ aktywnego sterowania tylnych kół skrętnych, zawieszenie z ciągłą kontrolą tłumienia i 21-calowe koła. Te elementy przyczyniają się do osiągnięcia doskonałych właściwości jezdnych. Precyzyjny układ kierowniczy otrzymujemy w każdym przypadku.
Tym, którzy chcą doświadczyć prawdziwie szalonej dynamiki, z czystym sumieniem poleciamy FX50 z benzynowym V8 o mocy 390 KM, oferowane wyłącznie w najbogatszej wersji wyposażeniowej S Premium – za 342 310 zł.
Oba samochody mają pachnące luksusem, starannie wykonane wnętrza, wykończone materiałami wysokiej jakości. Jakkolwiek w Infiniti wszystkie wymiary kabiny są mniejsze niż w Porsche (por. grafika poniżej), o ciasnocie nie ma mowy. Na tylnej kanapie wygodnie podróżują nawet wyrośnięci, długonodzy pasażerowie, choć lepiej żeby było ich dwóch, a nie trzech. Różnicę na korzyść Porsche czuje się dopiero w bezpośrednim porównaniu.