Immunitet gwarantuje, że nie można ich ukarać bez zgody sejmu (w przypadku posłów i senatorów).

Jeśli nawet policja zatrzyma samochód prowadzony z nadmierną prędkością przez posła czy senatora nie może ukarać go mandatem, ani zatrzymać, ani nawet pouczyć (pouczenie jest bowiem rodzjem kary).

A co zatem może? Złożyć wniosek o uchylenie immunitetu. Procedura jest długa i skomplikowana.

Policjant, który miał pecha zatrzymać posła lub senatora pisze wniosek do swojego przełożonego. Ten z kolei pisze do komendanta wojewódzkiego, a komendant zwraca się do prokuratora generalnego. Prokurator zwaraca się do marszałka Sejmu o uchylenie immunitetu.

Trwa to miesiącami, poza tym Sejm niechętnie uchyla immunitet i po roku od wykroczenia sprawa się umarza.

Można zapytać, czy nie byłoby prościej gdyby osoba objęta immunitetem zatrzymana np. za nadmierną prędkość, przyjęła i zapłaciła po prostu mandat.

Takie rozwiązanie byłoby dla wielu posłów i innych VIP-ów z immunitetem najlepsze, uniknęli by wtedy „rozgłosu" w mediach, jak to np. miało miejsce w przypadku posła Kurskiego i jego wyczynów na drodze.

Okazuje się jednak, że osoba z immunitetem nie może przyjąć i zapłacić mandatu. Gwarantuje to ustawa. Nawet gdyby poseł czy senator nie przyznał się policjantowi, jaką funkcję sprawuje i mandat zapłacił, będzie to naruszenie prawa, mandat stanie się nieważny i trzeba będzie zwrócić go.

Taki jest stan prawny na dziś. Czy można to zmienić? Tak! Okazuje się, że w Sejmie od ponad roku (od marca 2013 r.) leży projekt ustawy zmieniającej przepisy tak, aby: „W przypadku popełnienia przez posła lub senatora (a także prokuratora i innych osób mających immunitet) wykroczenia, przyjęcie mandatu karnego albo uiszczenie grzywny, w przypadku ukarania mandatem zaocznym, stanowi oświadczenie o wyrażeniu zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności w tej formie".

Mówiąc prościej – osoba mająca immunitet mogłaby (ale nie musiała) przyjąć mandat a potem go zapłacić.

Projekt wniosła marszałek Ewa Kopacz. Warto zacytować uzasadnienie pani marszałek: „Przedstawiony projekt ustawy ma na celu umożliwienie posłom i senatorom, a także innym podmiotom, którym przysługuje ochrona immunitetowa, przyjęcia mandatu karnego w przypadku popełnienia wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji.

W obecnym stanie prawnym konstrukcja immunitetu parlamentarnego uniemożliwia ukaranie parlamentarzysty mandatem karnym bez konieczności uchylenia immunitetu (wyrażenia przez Sejm lub Senat zgody na pociągnięcie posła lub senatora do odpowiedzialności karnej).

W przypadku drobnych wykroczeń drogowych konieczność każdorazowego występowania do Sejmu lub Senatu z wnioskiem o wyrażenie zgody jest niefunkcjonalna i nieuzasadniona. W wielu przypadkach z punktu widzenia parlamentarzysty bardziej korzystne jest przyjęcie mandatu niż przechodzenie przez sformalizowaną procedurę parlamentarną.

Oczywiście w sytuacji, gdy parlamentarzysta odmówi przyjęcia mandatu, uprawnione organy będą mogły tak jak dotychczas, za pośrednictwem Prokuratora Generalnego, wystąpić z wnioskiem o wyrażenie zgody na pociągnięcie posła lub senatora do odpowiedzialności.

Tożsame rozwiązania zastosowano w projekcie także wobec innych oprócz parlamentarzystów podmiotów (Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Rzecznika Praw Dziecka oraz prokuratorów), których immunitet jest regulowany ustawowo, dając im możliwość przyjęcia mandatu karnego, a tym samym wyrażenia w określonym zakresie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej.

Projekt ustawy nie pociąga za sobą obciążenia budżetu państwa ani budżetu jednostek samorządu terytorialnego, natomiast może rodzić pozytywne skutki finansowe. Przedmiot projektowanej regulacji nie jest objęty prawem Unii Europejskiej."

Projekt ustawy leży w Sejmie od 16 miesięcy, nic się z nim nie dzieje, a immunitetowi kierowcy nadal bezkarnie robią na drogach co chcą.