Ponieważ na rynku samochodowym wiosna to okres zwiększonego popytu, warto poświęcić kilka słów tzw. "okazjom" sprowadzonym do Polski przez przedsiębiorczych rodaków.

Niestety większość Polaków życie na Zachodzie zna tylko z filmu Dynastia, wycieczek do Paryża, urlopów w wypoczynkowych miejscowościach nad Morzem Śródziemnym, a mniej zamożni z fantastycznych opowieści znajomych, którzy pracowali tam na budowach lub przy zbiorze owoców. Stąd też zamiast rozsądnego zakupu auta, zazwyczaj jest fascynacja karoserią, wyposażeniem i mitem - "zachodni to dobry". Warto jednak przed zakupem przemyśleć kilka aspektów i rozważyć czy jest to "okazja" dla kupującego, czy tylko dla sprzedającego.

Przebieg

Najczęściej rozpowszechniany mit o życiu na Zachodzie, mówi że każdy ma tam kilka samochodów. Jest to oczywistą bzdurą, gdyż tak jak w Polsce, mieszkają tam osoby mniej i bardziej zamożne i nie każdy ma trzy samochody (tak zachwalał jeden z handlarzy na giełdzie). Stąd też nie można bezgranicznie ufać wskazaniom licznika, gdyż inaczej eksploatowany jest jeden samochód w rodzinie, a inaczej gdy rodzina ma kilka pojazdów. Tego problemu nie ma już w Polsce. Każdy samochód na giełdzie ma niewielki przebieg, a sprzedający zapewnia, iż dotychczasowy użytkownik miał kilka pojazdów i stąd takie wskazanie licznika. Tymczasem gdy przejrzymy oferty sprzedaży na zachodnich stronach Internetu zauważymy, że tanie są tylko pojazdy które przejechały dużo kilometrów. Samochód z tego samego rocznika, w zależności od przebiegu może mieć cenę różniącą się 50%.

Stan techniczny

Porównując samochody tej samej marki jeżdżące od nowości w Polsce i sprowadzone z Zachodu widzimy kolosalną różnicę na korzyść tego ostatniego. W wersji sprowadzonej tapicerka nawet podczas jazdy po dziurach nie trzeszczy, a blachy karoseryjne nie mają śladów korozji. Czynnikiem przemawiającym za zakupem pojazdu sprowadzonego jest również stan zawieszenia. Sprzedający nie musi przekonywać o różnicy nawierzchni po której jeździ samochód tam i u nas. Jednakże tutaj kryje się niespodzianka. O ile w Polsce elementy gumowe zawieszenia wytrzymują około 40 000 km, to w Niemczech  bez wymiany można pokonać 70 000 km. Jednakże gdy kupimy samochód z doskonałym zawieszeniem, w którym elementy wymieniono 40 000 km wcześniej, to samochód na naszych drogach nie pokona już 30 000 km, które przeżyłby w Niemczech. Jeszcze gorzej jeżeli elementy te są stare. Ponieważ dobra droga nie wymaga dodatkowych drgań koła, gumowe elementy reagują tylko na pracę koła góra-dół. W Polsce gdy natrafimy na drogi gruntowe i pęknięcia nawierzchni drgania kół (oprócz ruchów pionowych) będą także poziome. W tym wypadku zmurszała guma nie wytrzyma obciążeń, a to wymusi wymianę.

Cena

Wprawdzie utarło się przekonanie o najniższych cenach samochodów na obcych numerach rejestracyjnych, ale niekoniecznie tak jest w istocie. Jeżeli dodamy koszty akcyzy (nawet minimalnej od zaniżonych faktur), tłumaczeń, przeglądów, karty pojazdu i opłaty przy pierwszej rejestracji, to może się okazać że pojazd kosztuje tyle samo, albo więcej niż wersja jeżdżąca już w Polsce.

Przed zakupem nie warto więc sugerować się zachwalanym przez sprzedającego "zachodnim ideałem", ale trzeba prześledzić ceny rynkowe, oraz dokładnie sprawdzić u mechanika stan zawieszenia. Najkorzystniejsze do zakupu nie są bowiem pojazdy na obcych numerach, ale przywiezione kilka miesięcy temu. W tym wypadku nie czekają nas już dodatkowe koszty oprócz rejestracji, a wadliwe elementy albo są wymienione, albo konieczności ich wymiany nie da się ukryć.

Dla miłośników wersji niedawno sprowadzonej, polecamy przed zakupem policzyć ile faktycznie pojazd kosztował na Zachodzie. Jest to szczególnie istotne w przypadku samochodów starszych, gdyż koszty przywozu są wartością stałą. Zazwyczaj dojazd do miejsca zakupu, paliwo na przyjazd do Polski, tablice wywozowe, hotel, wyżywienie itp. to koszt ok. 1500 zł. Zarobek handlującego to kolejne 1000 zł-1500 zł.

Wynika stąd, że "idealna Astra" z roku 1997 za 7000 zł, przy kosztach sprowadzenia i zarobku handlarza kosztowała ok. 1000 Euro. Oczywiście jest szansa zakupić za te pieniądze samochód na Zachodzie, ale z pewnością nie jest to taka sama oferta jak widoczna na naszych giełdach. Pojazd będzie miał znaczny przebieg i będzie wymagał wizyty u blacharza. Aby tego uniknąć pojazd jest minimalnym kosztem "picowany" przez lakiernika, licznik jest cofany i... "czeka na jelenia".

Niestety jak coś jest dobre to kosztuje, a Polacy -jak pokazała ostatnia reklama w niemieckim Media Markt- nie są postrzegani jako uczciwi kontrahenci, ale jako drobni cwaniacy którzy dużo mówią i oszukują kogo tylko można.

Wierzącym w powszechne niskie ceny na Zachodzie przypominam: w totolotka także można wygrać ponad milion złotych, ale większość grających nigdy nie doczeka tego faktu. Tyle tylko, że wiara w zwycięski kupon to wydatek kilku złotych, a wiara w "idealny kilkunastoletni samochód" to koszt kilku (kilkunastu) tysięcy.