TraffiStar SR520. Na korzystanie z tego urządzenia decyduje się coraz więcej straży gminnych i miejskich. To podwójny bat na kierowców, bo oprócz tego, że mierzą prędkość, wyłapują też niesubordynowanych kierowców, którzy przejeżdżają na czerwonym świetle.

Minimum 10 punktów karnych i kilkaset złotych mogą zapłacić kierowcy, którzy przekroczą dopuszczalną prędkość i przejadą na czerwonym świetle. Foto: Lifor Sp. z o.o.
Minimum 10 punktów karnych i kilkaset złotych mogą zapłacić kierowcy, którzy przekroczą dopuszczalną prędkość i przejadą na czerwonym świetle.

Urządzenie wykorzystuje do działania pętle indukcyjne zainstalowane w jezdni, dzięki czemu, zdaniem straży miejskich, jest nie do wykrycia przez funkcjonujące na rynku antyradary. Ma też inne ciekawe właściwości: potrafi kontrolować cztery pasy jezdni jednocześnie i wykonywać dwa zdjęcia na sekundę.

Urządzeń przybywa

W dwa takie urządzenia już w 2011 roku jako jedna z pierwszych zaopatrzyła się straż gminna w Kobylnicy. Jej śladem poszły kolejne. W Warszawie funkcjonują cztery takie fotoradary. Można tutaj dostać mandat nie tylko za prędkości i niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej, ale także za dodatkowe przewinienia, które zarejestruje urządzenia.

- Wykonane zdjęcie stanowi podstawę do wszczęcia czynności przeciwko sprawcy wykroczenia. W trakcie analizy zarejestrowanego materiału mogą zostać ujawnione przez strażnika również inne wykroczenia popełnione przez kierującego pojazdem – mówi Monika Niżniak, rzecznik prasowy SM m.st. Warszawy.

To oznacza, że kierowcy mogą zostać ukarani także za brak pasów czy rozmowę przez telefon komórkowy. Uważać na skrzyżowaniach powinni też kierowcy, wybierający się do Krosna. Tamtejsza straż miejska zainstalowała dwa urządzenia typu TraffiStar SR520. Oba, łącznie z czterema masztami stacjonarnymi, wygenerowały w ciągu ponad roku – 4912 mandatów.

Wszystko dla bezpieczeństwa

Nieco inny pomysł na zdyscyplinowanie kierowców miała Straż Miejska w Swarzędzu. Tam zdecydowano się na montaż kamer, które robiły zdjęcia kierowcom przejeżdżającym na czerwonym świetle. Nie mierzyły natomiast prędkości. Bilans? 1427 zdjęć i znaczna poprawa bezpieczeństwa.

– Porównując dane za 2012 rok do trzech wcześniejszych lat, okazało się, że bezpieczeństwo na tym skrzyżowaniu poprawiło się zdecydowanie i to nie tylko pod względem zdarzeń związanych z przedmiotem rejestracji, czyli czerwonym światłem, ale także w pojęciu ogólnym. Obecność urządzenia na skrzyżowaniu działała na kierowców w sposób ograniczający ich niebezpieczne zachowania w całym zakresie – uważa Piotr Kubczak, komendant straży miejskiej w Swarzędzu. Obecnie stara się o umieszczenie urządzenia na innym, równie niebezpiecznym skrzyżowaniu. Kierowców takie rozwiązania jednak nie zadowalają.

– Przejazd na czerwonym świetle to czasem konieczność. Nie tylko ze względu na niemożność wyhamowania. Jeżdżę po Polsce i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że sygnalizacje się po prostu psują. Wtedy takie urządzenia też robią zdjęcia? Czekam aż wymyślą taki sprzęt, żeby produkował pieniądze, wtedy dziury budżetowej nie będzie trzeba łatać mandatami i odejdzie problem z wymyślaniem takich maszyn – mówi pan Kazimierz, zawodowy kierowca.