Holowanie obwarowane jest wieloma zakazami, dlatego jazdę zaczynamy od… studiowania teorii. Czasem wystarczy o 100 kg mniejsza dmc, by uniknąć mandatu lub dodatkowych opłat.

Pod uwagę wziąć trzeba ograniczenia wynikające z możliwości auta (deklaracje producenta i zastrzeżenia wynikające z masy – w Polsce nie ma przyczep wyposażonych w hamulce uruchamiane z miejsca kierowcy), prawa jazdy („ustawa o kierujących pojazdami”), a także opłaty za drogi (powyżej 3,5 t).

Gdy wiemy, co wolno holować wynajmujemy przyczepę i… co dalej? Zazwyczaj nie ma problemów ze spokojną jazdą po trasie – bierzemy odpowiedni zapas miejsca podczas manewrów i jakoś się jedzie. Ale próba precyzyjnego zaparkowania (tym bardziej tyłem!) wydaje się wyższą szkołą jazdy.

Tymczasem to nie musi być nic nadzwyczajnego. Uwaga! Elementy, o jakich piszemy dotyczą przyczep jednoosiowych, lub dwuosiowych z osiami obok siebie. Zupełnie odmienną technikę jazdy (to rzeczywiście sztuka!) trzeba stosować, mając do czynienia z ciężkimi przyczepami dwuosiowymi, w których przednia oś jest skrętna.

W jeździe do przodu najistotniejszym elementem jest odpowiedni zapas miejsca podczas skrętów. Na placu manewrowym zobaczmy jak zmienia się tor jazdy kół przyczepy w stosunku do auta i o ile „szerzej” trzeba zaczynać zakręt, żeby przyczepa również spokojnie zmieściła się na jezdni. Zobaczmy też, na jakie skręty pozwala przyczepa. Większość z nich ma na tyle długi dyszel, że podczas cofania można „złamać” je naprawdę mocno. Może okazać się, że skręt w jedną stronę jest głębszy niż w drugą (ograniczenia wynikają np. z możliwości uszkodzenia złączki elektrycznej).

Podczas cofania istotne jest poznanie (i wypróbowanie!) zasady, że przyczepę trzeba „podciąć” – gdy koła skręcimy w lewo, to tył auta (gdy patrzymy do tyłu) pojedzie w prawo, a przyczepa zacznie skręcać w lewo. Kluczem do sprawnego manewrowania jest odpowiednie wyprzedzanie ruchów. Przy słabej widoczności (małe auto, duża przyczepa) manewrowanie może być dość trudne.