"Spojrz na lewo, spojrz na prawo. Nic nie jedzie? Ruszaj żwawo!" Ta stara, prosta i sprawdzona zasada, zgodnie z ktorą miliony z nas nauczyło się w dzieciństwie przechodzić przez jezdnię, okazuje się dla niektorych niewystarczająca. Posłowie, z panią Beatą Bublewicz (PO) na czele, chcą po raz kolejny zmienić prawo drogowe, tym razem w zakresie stosunkow między kierowcami a pieszymi na pasach.
Teraz sytuacja jest jasna. Kierujący autem musi zatrzymać się przed przejściem jedynie wtedy, gdy znajduje się na nim człowiek. To, czy przepuści pieszych stojących przy pasach, zależy jedynie od jego dobrej woli, a ta zależy od kultury osobistej oraz oceny sytuacji na drodze. Nowe, postępowe przepisy mają przyznać bezwzględne pierwszeństwo pieszym nawet wtedy, gdy ci jedynie „zbliżają się” do zebry. Europoseł Janusz Wojciechowski (PiS) idzie jeszcze dalej i apeluje, by „za każde potrącenie człowieka na pasach odpowiadał kierowca”, pieszy zatem powinien być według niego „świętą krową”.
Duży może więcej
Co to będzie oznaczać w praktyce? Kolumna kilku aut, kilkudziesięciotonowy tir lub pełen ludzi autobus zostaną zmuszone do wyhamowania przed przejściem dla pieszych, przy którym będzie stała jedna osoba (niekoniecznie zamierzająca przejść przez jezdnię!). Zaowocuje to marnotrawstwem energii i czasu oraz poważnie zaburzy płynność ruchu, co z kolei stworzy nowe korki. Zwolennicy nowych, rzekomo lepszych praw uzasadniają to tym, że silniejszy (kierowca) musi ustąpić słabszemu (pieszemu). Idąc tym – przeciwnym naturze – tokiem rozumowania, pociągi powinny ustępować pierwszeństwa samochodom, bo są od nich dużo większe i mogą je bez problemu zmiażdżyć...
Trudna zmiana przyzwyczajeń
Paradoksalnie nowe przepisy mogą zwiększyć liczbę wypadków na pasach. Zmiana obyczaju głęboko zakorzenionego w mentalności milionów uczestników ruchu drogowego nie dokona się automatycznie wraz z ogłoszeniem znowelizowanego prawa. Przyswajanie nowych zasad będzie trwać latami, podczas których dojdzie do tragicznych w skutkach nieporozumień na linii pieszy-kierowca. Ci pierwsi będą wymuszać respektowanie nowych zasad, ci drudzy – odruchowo je lekceważyć. Efekt takiego konfliktu może być jeden: więcej mandatów i... więcej ofi ar na przejściach dla pieszych.
I tak jest coraz bezpieczniej
Liczba wypadków na pasach spada systematycznie od 5006 w 2003 roku do 3342 w 2012 r. Zawdzięczamy to nie tyle częstym i gorączkowym nowelizacjom kodeksu drogowego czy mandatom i punktom karnym, lecz zmianom na lepsze obyczajów i kultury, przede wszystkim wśród kierowców. Zmiana taka to niezbyt szybki proces, ale bardziej skuteczny w poprawie bezpieczeństwa niż ustawowo wprowadzony przymus.
Materiał pochodzi z najnowszego wyadanie tygodnika Auto Świat, a w nim: Skoda Fabia - idealna dla oszczędnych, porównanie mocnych i oszczędnych benzyniaków, a także Akademia Auto Świat - startujemy z nowoczesną szkołą nauki jazdy!