To zadziwiające, jak bezproblemowo kompaktowy Auris pomieścił dodatkowe elementy napędu hybrydowego. Wnętrze pozostało równie przestronne dla pasażerów, jedynie miejsce na bagaż zmniejszyło się o zaledwie 44 litry, co – jeśli uwzględni się wymiary akumulatora i pozostałych urządzeń związanych z drugą, „elektryczną” naturą auta – jest niemal cudem.
Ale mówimy tutaj wyłącznie o cudzie techniki, bo zasadność powstania tego pojazdu nie wymaga podpierania się ezoteryką ani nawet ekofilozofią, choć w tę drugą Toyota świetnie się wpisuje. Aurisa HSD skonstruowano dlatego, że kompakt odzyskujący energię hamowania i magazynujący ją w akumulatorach po prostu ma sens. Naszym zadaniem jest sprawdzić, czy ma to także sens finansowy, widziany z perspektywy nabywcy, który stoi przed dylematem: diesel czy benzynowa hybryda?
W tym miejscu pragniemy ostudzić entuzjazm fanów turbodiesli: dziarsko warkoczący diesel Aurisa blednie przy ekologicznym bliźniaku, tym bardziej że jest od niego tańszy zaledwie o kilka tysięcy złotych. Ta przewaga szybko znika, jeśli uwzględnimy bogate wyposażenie Aurisa HSD, który ma w standardzie np. system stabilizacji toru jazdy i automatyczną skrzynię biegów.
Dla głów rodzin ważniejsze może być jednak to, że do kufra D-4D zapakują o dwie sportowe torby więcej i że jest on praktyczniejszy niż luk ładunkowy hybrydy. Pod plastikową wanną w podłodze bagażnika nowatorskiego kompaktu zamiast koła zapasowego znajdziemy wysokowydajne akumulatory, które dodatkowo zmniejszają pojemność zbiornika paliwa o 10 litrów. Dla miłośników karawaningu wadą hybrydy będzie niemożliwość zamontowania w niej haka holowniczego.
Hybrydowy Auris bezgłośnie płynie w elektrycznym trybie pracy. Przy w pełni naładowanych akumulatorach 82-konny silnik elektryczny umożliwia „japończykowi” przejechanie dystansu 1,5 km bez załączania motoru spalinowego. To może przekonać do niego nie tylko „zielonych”, a o możliwościach Aurisa HSD na rynkach Europy świadczyć może nagroda przyznana temu pojazdowi przez niemiecki automobilklub ADAC w kategorii „Samochód przyszłości”.
Hybrydowy Auris będzie przyjaznym towarzyszem dla kierowców preferujących płynną jazdę. Wystarczy przesunąć drążek w pozycję „D”, a resztą zajmie się elektronika koordynująca współpracę obydwu silników.
A co ze zużyciem paliwa? Wcale nietrudno jest uzyskać średnie spalanie poniżej 5 litrów na 100 km! Diesel nie tylko potrzebował więcej paliwa, lecz także z racji swojej natury nie był tak cichy jak benzyniak hybrydy, chyba że wciskaliśmy gaz do dechy. Przekonującym argumentem może się natomiast okazać zawieszenie diesla, zapewniające wyższy komfort. Hybryda ma sztywniejsze resorowanie, ale za to prowadzi się ją dynamiczniej.
Podsumowanie: Hybrydowy Auris wygrał braterski pojedynek. Nie tylko emituje mniej szkodliwych substancji, lecz także jest oszczędniejszy od diesla. Dzięki dwóm sercom ma szansę przyciągnąć nabywców, i to nie tylko ekologów. Auris z dieslem pod maską w porównaniu z wersją hybrydową okazuje się nieco dynamiczniejszy i bardziej komfortowy, ale w konkurencji oszczędzania musi uznać przewagę wersji spalinowo-elektrycznej. Różnica w cenie? Mniejsza, niż się spodziewaliśmy.