Nagle zgina palce i pomiaukuje do swoich koleżanek. „To jest auto dla kociarzy!” – mówi ze śmiechem. Monika komentuje: „Alfa wygląda ciekawie”. „Tylko te felgi w kształcie kwiatków w ogóle do niej nie pasują” – dodaje Alina, przykucając obok jednego z kół. Trzy panie rozmawiają o karoseriach testowanych aut z wypiekami na twarzach i z humorem. No i oczywiście, ze znawstwem. Przecież wszystkie trzy są studentkami szkoły wzornictwa, która kształci pracowników agencji reklamowych i wydawnictw.Dzisiaj oceniają Mini i MiTo. Dyskutują zawzięcie nie tylko z powodu kierunku swoich studiów, lecz także płci. Kobiety kochają Mini. A co z MiTo? Najlepszą reklamą dla Mini jest jazda próbna. Doskonale wiemy, że skończy się okrzykiem: „Chcę je mieć!” Dlaczego? Ponieważ już sam przytłumiony odgłos pracy turbodoładowanego silnika o pojemności 1,6 litra gwarantuje ekstraporcję adrenaliny we krwi. Mini świetnie przyspiesza na każdym z sześciu przełożeń. Zakręty pokonuje tak dynamicznie, jakby były prostymi. To chyba najżwawszy z małych samochodów. A kobiety to kochają!Mina im jednak rzednie, gdy muszą jeździć nim po miejskich, dziurawych ulicach. Wstrząsy, jakie przenosi twarde zawieszenie do wnętrza, mniej podobają się płci pięknej. MiTo nie odziedziczyło po przodkach „sportowych” genów. A przecież marka Alfa Romeo wyrosła ze sportu motorowego po I wojnie światowej. Szefem wyścigowego teamu był sam Enzo Ferrari! Dzisiaj swojemu najnowszemu dziecku Włosi poświęcili tylko tyle uczucia, ile wymagają interesy. Dlatego ponadczterometrowe MiTo powstało na płycie podłogowej Fiata Grande Punto. Oczywiście, nie wolno traktować MiTo jak droższego Punto. To nie jest tylko miejskie „wozidełko na zakupy”. Przekręćmy wreszcie kluczyk. Jakże cicho pracuje doładowany silnik o pojemności 1,4 litra! To zaskakujące w aucie z kraju, w którym ludzie zamawiają espresso z głośnością pędzącego Maserati. Auto brzmi łagodnie w całym zakresie obrotów. Nie usłyszymy żadnego grubiańskiego gangu – pomimo dwóch rur wydechowych i 155 koni pod maską.Mini jest silniejsze o 20 KM. Trzy studentki wzornictwa twierdzą, że widać to już na pierwszy rzut oka. „Wygląda jak auto wyścigowe” – mówi Alina i gwiżdże przez zęby, naśladując pęd powietrza. Jednak w Mini, w przeciwieństwie do Alfy, słychać go wyłącznie przy otwartych oknach.Szeroki tył „pokazuje” moc, a tej Cooper S ze 175 końmi mechanicznymi ma pod dostatkiem. Siedem sekund do 100 km/h to wyraźna przewaga w stosunku do Alfy (8,2 s). Alfie nie pomaga nawet seryjny system D.N.A. Tak nazywa się srebrny przełącznik na konsoli środkowej, za pomocą którego można wybrać jeden z trzech trybów pracy silnika, hamulców, układu kierowniczego, zawieszenia i skrzyni biegów (Dynamic, Normal lub All Weather). Do sportowej jazdy warto wybrać położenie Dynamic. W tym trybie utwardza się układ kierowniczy oraz zawieszenie, a samochód prowadzi się znacznie pewniej.Auto testowe było wyposażone w opcjonalne, 17-calowe felgi aluminiowe. Twardość zawieszenia Coopera S to bezpośrednie nawiązanie do charakterystyki sportowo minimalistycznego układu jezdnego pierwszego Mini. Alinę denerwuje ograniczona widoczność do przodu. Po opuszczeniu osłony przeciwsłonecznej nie widać już prawie nic. Widoczność w Alfie Romeo jest znacznie lepsza. Dziewczęta pochwaliły także wygodne siedzenia. Zachwytów nie wzbudził „waflopodobny” splot szarej tapicerki, podobnie jak kierownica Alfy – niezbyt przyjemna w dotyku, sprawiająca wrażenie tandetnej. Samochody nie tylko inaczej wyglądają, lecz także zupełnie różnie jeżdzą. Alfa wprawdzie ma świetne hamulce (37,5 m), ale Mini hamuje lepiej (36,2 m). Oczywiście, obydwa testowe pojazdy są wyposażone w elektroniczne układy stabilizacji toru jazdy (w Cooperze za dopłatą). Skrzynia biegów Alfy jest świetna, ale Mini ma jeszcze lepszą, ponieważ ścieżki drążka są w niej krótsze. Dla kobiet ceniących włoski styl mamy dobrą wiadomość. MiTo jest nie tylko ładne, lecz także funkcjonalne. W konkurencjach dotyczących praktyczności zdecydowanie wygrywa w codziennym użytkowaniu. Oferuje nie tylko więcej przestrzeni dla podróżnych, lecz także pomieści większy (o 110 l) i cięższy (o 80 kg) bagaż. PodsumowanieMałe samochody stają się coraz bardziej „trendy”. Testowane autka wyglądają jak małe wyścigówki. Nie przypominają już zmotoryzowanych wózków na zakupy. MiTo wzbogaca ten segment rynku. Pod względem dynamiki prowadzenia i jakości wykonania nie dorównuje jeszcze Mini, ale jest tuż za nim. MiTo okazuje się za to praktyczniejsze w codziennym użytkowaniu. Ma obszerniejszą kabinę i większy bagażnik. Jest znacznie lepiej wyposażone, a dzięki niższej o 20 tys. zł cenie poważnie zagraża niemieckiemu konkurentowi. Choć uwielbiam prowadzić Mini, to jednak wybrałbym praktyczniejszą, tańszą i nową na rynku Alfę.Blog: borkowski.motogrono.pl