- Boczne kręte drogi to naturalne środowisko A110, ale mimo sportowego charakteru auta można nim też jeździć na co dzień po mieście lub w dalsze trasy
- Alpine A110 jest o 33 cm dłuższe, 20 cm szersze i 12 cm wyższe od legendarnego poprzednika – czyli nadal dość małe. Design pięknie cytuje stary model
- Inżynierowie mogli z tej jednostki wycisnąć jeszcze więcej (w Meganie R.S. Trophy rozwija 300 KM), ale ważniejsze były tu harmonia rozwoju mocy oraz efektywne jej przenoszenie na asfalt
Zamiłowanie do dróg wijących się na szczyty to część DNA Alpine, ma to nawet w nazwie. Wyścigi i rajdy górskie były bardzo bliskie sercu Jeana Rédélé, założyciela marki. Swoją pasję i konstruktorski talent przekuł w serię lekkich, zwinnych i szybkich aut. Najsłynniejsze i najbardziej zasłużone z nich – A110 – po 43 latach od zakończenia produkcji doczekało się następcy, który czerpie ze sportowych zasług i oryginalnego stylu, a przede wszystkim powstał według tej samej receptury.
To niesamowite, że mimo księgowego rygoru koncernu Renault-Nissan (do którego należy marka Alpine) mógł powstać tak purystyczny i rasowy samochód, który w wersji seryjnej stylistycznie niewiele odbiega od konceptu. Konstrukcja bazuje na specjalnie opracowanej platformie z aluminiową ramą przestrzenną. Silnik jest umieszczony centralnie, napędza tylne koła, które – podobnie jak przednie – są zawieszone na podwójnych wahaczach. Konsekwentna redukcja masy sprawiła, że A110 w wersji Premiere Edition waży jedynie 1107 kg. Dzięki temu „alpince” wystarczają „tylko” 252 konie, by przyspieszać w 4,6 s 0-100 km/h (dane wg naszych pomiarów).
Alpine A110 - mocy naprawdę wystarczy
Inżynierowie mogli z tej jednostki wycisnąć jeszcze więcej (w Meganie R.S. Trophy rozwija 300 KM), ale ważniejsze były tu harmonia rozwoju mocy oraz efektywne jej przenoszenie na asfalt. Turbodoładowany silnik równo rozwija moc w całym zakresie obrotów i ma też ekscytującą „górę”. I jak brzmi! Nawet przy zamkniętych klapkach wydechu groźnie burczy, a po ich otwarciu (w trybie Sport) zaczyna charczeć podczas odjęcia gazu.
Wzmocnienie dźwięku jest w pełni „analogowe” i dzięki temu przekonujące – poza rezonatorem w wydechu poprowadzono też kanał akustyczny z układu dolotowego do membrany na przegrodzie między silnikiem a kabiną. Wrażenia akustyczne uzupełnia ponadto syczenie powietrza zasysanego przez wloty przy tylnych szybkach.
Mimo dyferencjału bez szpery trakcja jest dobra, auto rozpędza się z niebywałą lekkością i nie traci impetu nawet przy bardzo wysokich prędkościach. Podczas przyspieszania z gazem w podłodze można się nieźle zdziwić, zerkając na szybkościomierz – po 16,1 s pędzimy już 200 km na godzinę...
W przeciwieństwie do innych małych sportowych aut w Alpine nie odczuwa się tak mocno prędkości. To też zasługa umiejętnego zestrojenia zawieszenia. Inżynierowie poszli drogą miększych sprężyn i twardszych stabilizatorów, a amortyzatory nie mają regulacji (z powodu masy). Na co dzień komfort jest znośny, a w zakrętach A110 układa się pewnie. Wykazuje typową dla centralnosilnikowych aut neutralność, „idzie za ręką”, a w trybie Track ESP pozwala lekko zarzucać tyłem.
Do każdego polecenia kierowcy Alpine odnosi się lekko i z entuzjazmem. Kwestią minut jest wyczucie maszyny, które szybko przeradza się w silne uczucie. Prowadzenie A110 jest jak taniec, a ponieważ Alpine dumnie akcentuje swoje francuskie pochodzenie, ma filigranową budowę i mnóstwo charakteru, skojarzenia nasuwają się same. Kto kiedyś wrócił z wymiany francuskiej, Erasmusa czy delegacji ze złamanym sercem, ten zrozumie.
A110 oczywiście ma też wady. Auto można kupić i serwisować tylko w jednym ASO w Katowicach. W kabinie bardzo brakuje schowków, multimedia są takie sobie, kubełkowy fotel nie zapewnia kierowcy optymalnej pozycji, a siła wspomagania kierownicy mogłaby być mniejsza. No i mimo że dwusprzęgłowa skrzynia Getraga jest szybka, świetna i płynnie działa, trudno odżałować brak wersji z „manualem”.
Alpine A110 - to nam się podoba
Fenomenalne prowadzenie, rewelacyjne osiągi, charakter „egzotyka”.
Alpine A110 - to nam się nie podoba
Brak schowków w kabinie, brak wersji z ręczną skrzynią, zbyt mocno odchylone oparcia foteli.
Alpine A110 - nasza opinia
Rozstanie z Alpine było trudne. Długo będę wspominać tę lekkość prowadzenia. Niska masa czyni A110 trochę dzikszym od Porsche Caymana. Alpine oferuje świetną relację ceny do osiągów, oryginalności konstrukcji i zdolności przyciągania uwagi na ulicy.