Jak z tego wynika, nie tylko ludziom się zdarzają historie w stylu "z chłopa król". Ale królowa odeszła, a sukcesora nie było

Dopiero teraz pojawił się następca tronu, a więc błękitnokrwisty delfin, ale sądząc po długości przerwy (bez żadnego regenta) nie jest to bezpośredni potomek. Ale przecież tu mamy 190 turbokoni mechanicznych, prędkość maksymalną 245 km/h i cenę prawie 99 tys. zł, a więc niemal identyczną z niegdysiejszą wartością Calibry Turbo.

Królewski delfin jest o całe 22 cm krótszy od swej królowej-matki Calibry, ale poza tym całkowicie zachowuje jej styl - dynamiczny design, bez pokazywania przesterydowanych muskułów.

Model Turbo rozpoznawalny jest po 17-calowych felgach, przyciemnianych kloszach świateł tylnych, chromowanej końcówce rury wydechowej i, oczywiście, napisie "Turbo" na tylnym pasie.

Wszystko to jest elegancko i pięknie, z wielkim pietyzmem zaprojektowane przez sławną włoską firmę Bertone, zresztą początkowo w katalogach salonów samochodowych (na przykład w Genewie 2000) Astra Coupé występowała w rubryce "Bertone".

Linia boczna, choć typowa dla Astry II, poprowadzona została w taki sposób, że nie pozostawia wątpliwości co do pokrewieństwa z Calibrą: agresywnie, ale miękko, jakby falami, wspina się od dość wysoko ustawionych reflektorów do płasko opadającego słupka tylnego, by zakończyć się subtelnym spoilerem krawędzi klapy bagażnika.

Wewnątrz właściwie nic nie zapowiada, że mamy do czynienia z tak dalece rasowym i potężnym samochodem. Kokpit poza zmianami kolorystycznymi został przejęty ze standardowej kabiny znanego już od przeszło dwóch lat.

Niemniej znajdziemy tu takie elementy fabrycznego tuningu optycznego jak aluminiowe listwy progowe i gałkę lewarka biegów, dwukolorową skórzaną kierownicę i znakomite fotele. Dwukolorowa jest też tapicerka i obicia boczków drzwiowych. Tarcze zegarów są białe. Astra Coupé Turbo nie jest z pewnością samochodem tanim, ale w zamian za niemal 99 tysięcy zł poza interesującym wyglądem daje ogromnie wiele swemu użytkownikowiW wyposażeniu standardowym jest tu właściwie wszystko: klimatyzacja, wysokiej klasy system audio (odtwarzacz płyt kompaktowych i zmieniarka jednak wymagają już dopłaty), komputer pokładowy, tempomat - nie wspominając już o takich drobiazgach jak elektrycznie sterowane szyby i lusterka czy centralny zamek.

Zaskakująco wielki jak na ten segment samochodowy jest bagażnik: 460 l! Ma bardzo nisko poprowadzoną krawędź załadunkową, co w połączeniu z możliwością rozdzielnego składania tylnej kanapy (ma wtedy maksymalnie 1150 litrów) czyni z tego samochodu bardzo poręczną sportową furgonetkę.

No, ale przejdźmy do najważniejszego dowodu królewskiego pochodzenia: układu napędowego. Dwulitrowy, czterocylindrowy silnik o 16 zaworach zupełnie nie zna problemu "dziury turbinowej" dzięki oplowskiemu patentowi zintegrowanego systemu turbo.

Zasadza się on na zblokowaniu w jeden moduł obudowy turbiny i kolektora wydechowego, co ogromnie skraca odległość od wydechu do łopatek turbiny, ogranicza straty cieplne i zwiększa sprawność układu.

Tak skonstruowany system charakteryzuje się natychmiastową reakcją turbiny na ruchy pedału gazu, a w efekcie daje wielkie rezerwy elastyczności - moment obrotowy utrzymuje stałą wartość maksymalną 250 Nm pomiędzy 1950 a 5300 obr./min.

Do prędkości 220 km/h przyśpieszanie jest jednostajnie duże, powyżej, do prędkości maksymalnej, trwa to już bardzo długo. Podczas prób sprintu seryjnie montowany system ESP wyraźnie tarmosi przednią osią, na tym tle rozwiązanie z Calibry z napędem na cztery koła było elegantsze. Kompletnie niesportowe są długie skoki dźwigni zmiany biegów. 190 doładowanych koni mechanicznych trzeba jakoś trzymać w cuglach - w tym aucie służą do tego sportowe zawieszenie o nastawach "Dynamic-Safety", szeroki rozstaw kół i fantastyczne (37,3 m od 100 km/h) hamulceWszystko to sprawia, że samochodowi daleko do zwinności łasicy, za to zawieszenie jest twarde bez utraty komfortu. Dzięki temu niegdysiejsza generacja Manty, dziś już o wiele bardziej wyczulona na niewygody, bezproblemowo może powrócić do ideałów swej młodości.

Kompletny jest pakiet bezpieczeństwa: aktywne zagłówki, system wypinania pedałów po wykryciu silnego uderzenia, poduszki powietrzne czołowe (boczne w opcji), ABS, ESP.

Samochód spalił w teście średnio 9,9 l/100 km - to jest całkowicie do zaakceptowania przy tej mocy i możliwościach. Ale uwaga, jeśli ktoś naprawdę będzie wykorzystywać turbodoładowanie, swobodnie sięgnie dwukrotności tego zużycia paliwa. Jasne, że Astra Coupé to już nie to samo co niegdysiejsza Calibra TurboPo pierwsze, Astra nie jest tak agresywna, a poza tym dużo mniejsza. Ponadto konkurencja na rynku aut sportowych jest teraz o wiele większa. Ale 190 KM przenoszone na przednią oś nadal brzmi świetnie. Ważne też, że samochód świetnie się prowadzi i - biorąc pod uwagę standardowe wyposażenie - ma naprawdę sensowną cenę.