- Tesla Model 3 nie jest już najtańszym modelem w gamie
- Wcześniej Tesla oferowała w przecenie modele przedliftingowe, teraz proponuje model ogołocony z części "ekstrasów"
- Wersję Standard można z daleka odróżnić od droższych odmian modelu
- Moc silnika i pojemność akumulatora? W Tesli to tajemnica, ale mamy swoje szacunki
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
2025 rok to nie jest łatwy rok dla Tesli. Nie, nie tylko dlatego, że gama modelowa marki ma już swoje lata, bo dzięki kolejnym liftingom jakoś udaje się podtrzymać zainteresowanie klientów. Największym problemem dla marki stał się Elon Musk — szef firmy i właściciel pakietu kontrolnego jej akcji.
Poznaj kontekst z AI
Zaangażowanie ekscentrycznego miliardera w politykę i to po stronie, która była nie w smak większości nabywców jego aut, skutecznie zepsuło wizerunek marki. Na wielu rynkach sprzedaż zaczęła spadać na łeb na szyję, a ci, którzy już Tesle kupili, często wstydzili się nimi jeździć, albo próbowali się usprawiedliwiać, naklejając na auta nalepki o treści "Kupiłem to auto, zanim Elon zwariował". To jednak tylko część prawdy, bo pomimo gigantycznych spadków sprzedaży na wielu rynkach i rosnącej presji ze strony przede wszystkim chińskiej konkurencji, Tesla Model Y pozostaje najchętniej kupowanym autem na świecie. Skoro to taki bestseller, to po co wypuszczać na rynek wersję "po taniości"? No cóż, Elon Musk od dawna obiecywał tanią Teslę, ale w zasadzie wszyscy spodziewali się, że będzie to model mniejszy i niżej pozycjonowany od Tesli Model 3. Tymczasem na razie ta tania Tesla, to Model Y z okrojonym wyposażeniem.
Tesla Model Y Standard: czego w niej nie ma, żeby było taniej?
Za niespełna 185 tys. złotych (to cena na dziś, ale w Tesli do cen nie warto się przywiązywać) otrzymujemy auto, które ma aż 4,8 metra długości. Nieźle jak na oszczędnościowy model bazowy, prawda? Z zewnątrz auto prezentuje się wyraźnie skromniej i subtelniej od zwykłej wersji poliftowej — zniknęły m.in. listwy świetlne, spojlery. Inne są zderzaki, a obrazu "biedy" dopełniają paskudne kołpaki. Ale nawet z tymi kołpakami Model Y Standard wygląda znacznie lepiej od wersji sprzed liftingu.
We wnętrzu też jest jakby skromniej — zamiast tapicerki ze (sztucznej) skóry mamy obszycia tekstylne ze wstawkami z ekoskóry na wysokości ramion, boczki drzwi i elementy deski rozdzielczej też wyłożono tańszym materiałem.
Nowy wystrój przypomina nieco to, co można spotkać w niektórych modelach Volvo. Ogólnie jednak, mimo widocznego cięcia kosztów, we wnętrzu wciąż jest całkiem przyjemnie — zarówno wygląd, jak i wrażenia haptyczne nie rozczarowują, a jakość wykonania wyprodukowanego w niemieckiej fabryce egzemplarza, przynajmniej na pierwszy rzut oka jest bardzo dobra.
Na tle tego, jak jeszcze kilka lat temu wyglądały niektóre Tesle, to wręcz świetna. Podczas jazdy próbnej nic nie trzeszczy, nie stuka, nie puka — nawet na nierównej nawierzchni.
Tesla nie chce się przyznać, ile mocy i jaką baterię ma Model Y Standard
A co z napędem? Tu Tesla idzie śladem marki Rolls Royce sprzed lat. Otóż producent nie podaje w cenniku szczegółowych danych technicznych — nie znamy ani mocy silnika, ani pojemności akumulatora trakcyjnego. Wiadomo tylko, że silnik jest jeden, napędza koła tylne, a ważące 1,9 tony auto do setki ma się rozpędzać w 7,2 s. Kiepsko jak na Teslę, ale obiektywnie rzecz biorąc, jak na średniej wielkości SUV-a, to wciąż świetny wynik. Podobnie jak prędkość maksymalna mająca wynosić aż 201 km na godz. Ambitnie i odważnie, bo wielu producentów elektryków, w trosce o zasięgi, trwałość łożysk pracującego na wysokich obrotach silnika (elektryki z reguły, poza nielicznymi wyjątkami, nie mają skrzyni biegów) i kondycję baterii, w autach podobnej klasy ogranicza elektronicznie prędkość maksymalną np. do 160 km na godzinę.
Deklarowany zasięg to 534 km w cyklu WLTP, a średnie zużycie energii na setkę to 13,1 kWh. To wciąż bardzo dobre wyniki, na ich podstawie można oszacować moc na ok. 300 KM, a pojemność akumulatora to prawdopodobnie ok. 70 kWh.
Tesla Model Y Standard: czy tania wersja ma Autopilota?
Przy wyborze trybu standardowego, zamiast oszczędnego "Chill", przy próbie dynamicznej jazdy, systemy asystujące reagują bardzo wcześnie, ale w sposób, który nie przeszkadza w jeździe — bardziej je słychać niż rzeczywiście czuć. Niezbyt przyjemnie działa za to asystent jazdy w korku, niepotrzebnie szarpiąc przy ruszaniu. To o tyle zaskakujące, że przecież Tesla chwali się swoimi systemami, mającymi pozwalać na niemal automatyczną jazdę. Także w "biednej" wersji Standard tzw. podstawowy autopilot (czyli tak naprawdę aktywny tempomat) jest dostępny bez dopłaty, a za dopłatą 19 500 zł można mieć "rozszerzonego autopilota", za 39 000 zł otrzymujemy "pełną zdolność do samodzielnej jazdy". Nawet w topowej konfiguracji nie jest to jeszcze tryb w pełni autonomiczny, a Tesla wprawdzie pobiera dopłatę już dziś, ale pełny efekt ma być dostępny dopiero za jakiś czas, jak wszystko dobrze pójdzie — "(...) Ponadto w przyszłych aktualizacjach Twój pojazd będzie w stanie samodzielnie jeździć przy minimalnej ingerencji kierowcy." — czytamy w polskim konfiguratorze. Lista niespełnionych od lat obietnic Elona Muska jest długa...
Czy trudno przyzwyczaić się do Tesli Model Y?
Dobra wiadomość: zarówno układ kierowniczy, jak i zawieszenie są zestrojone w sposób zgodny z europejskimi gustami. Za to kierowcy, którzy przesiadają się z aut innych marek, muszą się przyzwyczaić do tego, że wielki centralny wyświetlacz służy tu do sterowania niemal wszystkim. Są też przyciski na kierownicy, za pomocą których można sterować m.in. działaniem wycieraczek czy tempomatu, ale większość ustawień odbywa się przy użyciu wspomnianego ekranu. Na szczęście menu jest czytelne i przejrzyste, więc przywyknąć jest łatwo.
Ekran służy też do rozrywki: do dyspozycji są Tesla Theater (Netflix, YouTube, Disney+) czy Tesla Arcade z dużym wyborem gier. To wszystko ma uprzyjemniać postoje na ładowarkach, które nie będą rekordowo krótkie. Maksymalny prąd ładowania to 175 kW, a to oznacza, że nowa Tesla Model Y nie jest w stanie wykorzystać potencjału najszybszych ładowarek dostępnych już w Polsce (350-400 kW). W sprzyjających warunkach, kiedy trasę do Superchargera wyznaczymy w fabrycznym Trip Plannerze, a auto przygotuje akumulator do ładowania, w ciągu pół godziny powinno się dać naładować baterię z 20 do 80 procent. Z domowego gniazdka (230 V) przez noc, jeśli dobrze pójdzie, uda się naładować Teslę na jakieś 200 km jazdy.
Tych funkcji w Tesli nie ma. To nie tylko problem tańszej wersji
Dla tych, którzy nie są wyznawcami Tesli, prawdziwym szokiem może być to, że nie znajdą tu ani obsługi Apple CarPlay ani Android Auto — Tesla uparcie stawia na własne rozwiązania.
Za to w kabinie nie brakuje na pewno miejsca — bagażnik mieści aż 835 litrów (po złożeniu tylnej kanapy przestrzeń bagażowa to aż 2118 litrów), a i przestrzeń dla pasażerów jest więcej niż wystarczająca. Także z tyłu (jest nawet miejsce na stopy!), czego np. o droższej Tesli Model 3 powiedzieć się nie da.
Tesla Model Y Standard: czy warto ją kupić zamiast Modelu 3?
Podsumowując: można nie lubić Elona Muska, nie zgadzać się z jego poglądami czy nie akceptować podejścia do pracowników, ale trzeba przyznać, że to, że Tesla Model Y, mimo wizerunkowej katastrofy marki, to wciąż najpopularniejsze nowe auto na świecie, to wcale nie przypadek. Nawet jako "golas" oferuje naprawdę dużo, a przede wszystkim wciąż więcej, niż niejeden konkurent. Przy cenie tego modelu nawet promocyjne oferty na chińskie elektryki przestają wyglądać aż tak atrakcyjnie, jakby się wydawało. W przypadku oglądanego egzemplarza trudno było mieć zastrzeżenia do jakości wykonania — miejmy nadzieję, że to już norma, bo wcześniej z Teslami bardzo różnie bywało.
Tesla Model Y Standard to auto może nie tak zgrabne, jak mniejszy Model 3, którego ceny zaczynają się dziś od 194 900 zł, ale znacznie praktyczniejsze, ma więcej miejsca w kabinie i pięcioro drzwi, a "trójka" to wbrew pozorom sedan z małą klapą bagażnika, w którym pasażerowie siedzący z tyłu nie mają miejsca na stopy.
Komfort jazdy też jest wyższy niż w Modelu 3. "Bieda wersja" to atrakcyjna oferta.
Największe plusy Tesli Model Y Standard:
- atrakcyjna cena
- ponadprzeciętnie przestronna kabina
- bardzo niskie zużycie energii
- duży zasięg
- niezłe osiągi
- niskie koszty utrzymania (brak przeglądów okresowych)
- dostęp do sieci Superchargerów Tesli
- możliwość montażu haka i ciągnięcia przyczep do 1,6 tony
Wady Tesli Model Y Standard to:
- trudna do przewidzenia wartość rezydualna (z każdą promocją na nowe auta ceny tych używanych muszą spadać)
- obsługa wymaga przyzwyczajenia
- przeciętne parametry ładowania
- brak obsługi Android Auto i Apple Car Play
Tesla Model Y Standard: dane techniczne
- Silnik z tyłu, napęd na tył
- Moc i moment obrotowy: brak danych
- Długość/Szerokość/Wysokość: 4797/1982-2129*/1621 mm
- *bez lusterek/z lusterkami
- Masa własna: 1906 kg
- Dopuszczalna masa całkowita przyczepy hamowanej: 1600 kg
- Pojemność bagażnika: 835–2118 l
- Przyspieszenie 0–100 km na godz.: 7,2 s
- Prędkość maksymalna: 201 km na godz.
- Zużycie energii (średnie wg. WLTP): 13,1 kWh/100 km
- Zasięg (WLTP): 534 km
- Maksymalna moc ładowania: 175 kW
- Cena od: 184 990 zł (termin zamówienia listopad 2025, planowany termin dostawy: koniec grudnia 2025)