Ofensywa produktów, czyli Audi w każdej niszy

Ten podział wariantów nadwoziowych jest przemyślany i logiczny. Klasyczny klient wybierający kombi, czyli nabywca Avanta, potrzebuje przede wszystkim dużo miejsca dla pasażerów i na bagaż, podczas gdy klientowi zainteresowanemu Sportbackiem wystarczą wszechstronność i elastyczność tej wersji. Jako bonus otrzymuje sportowy wygląd i dynamiczne właściwości jezdne. Analogicznie do A3 także w przypadku A4 Sportback będzie miał taki sam rozstaw osi jak limuzyna i Avant. Całkowicie inne są natomiast tylne części nadwozia. Sportbacka odróżnia ścięty tył z małym zwisem i skróconą w stosunku do Avanta linią dachu i odpowiednio zaprojektowanym trzecim oknem bocznym. Dla dodania dynamiki tej części nadwozia "ubrano" ją w dopasowane detale: spoiler dachowy, atrakcyjne kształty lamp i zderzaka. Elastyczności wnętrza sprzyjać będą przesuwane tylne fotele.

W kwestii napędu, zawieszenia i wyposażenia Sportbacka Audi podąża utartym szlakiem

Ten wariant A4 będzie dostępny też z relatywnie słabymi silnikami: 1,8-litrowym, benzynowym TFSI o mocy 115 KM oraz 2-litrowym, 120-konnym TDI. Oba zaoferowane zostaną wyłącznie z napędem na przednie koła. Przekładnia do wyboru: manualna lub bezstopniowy Multitronic. Najważniejszymi zmianami w silnikach są: przestawienie diesli na wtrysk Common Rail i niewielkie zwiększenie mocy prawie wszystkich jednostek. I tak 2-litrowe TFSI w najmocniejszej wewrsji osiągać będzie 211 KM, 3,2-litrowe benzynowe V6 - 265 KM, a 3-litrowe V6 TDI - 238 KM. Te szczegółowe zmiany są przez konkurencję odbierane spokojniej niż generalne dążenie Audi do zdobywania nowych terenów. Ofensywa produktów bawarskiej marki (Ingolstadt leży tak jak Monachium w Bawarii) boli zwłaszcza Volkswagena. Grupie VW brakuje koordynatora, który wyraźnie wyznaczałby granice między markami. Audi, podwyższając ceny, powołuje się chętnie na siłę oddziaływania czterech pierścieni. I dlatego 200-konne TT kosztuje u nas 48 tys. zł więcej niż napędzany tym samym silnikiem Golf GTI. Ten, kto zarabia tyle pieniędzy, może więcej - uważa Audi. Ale tym, że chodzi tu nie tylko o auta klasy premium, ale i o bezpośrednich konkurentów Volkswagena, nikt się najwyraźniej nie przejmuje.