Do niedawna nie we wszystkich z wyżej wymienionych pojazdów były dostępne automatyczne skrzynie biegów. Może dlatego, że kiedyś takie przekładnie znacznie zwiększały zużycie paliwa? Na szczęście to już historia. Niegdyś elementy zmieniające przełożenia (zastępujące klasyczne sprzęgło) sterowane były momentem obrotowym, teraz – przy wyższej prędkości – przełączają bieg. Dlatego zużycie paliwa niemal osiąga poziom typowy dla aut z manualnymi skrzyniami biegów. Na przykład Tiguan z napędem na cztery koła i automatem (spalanie w teście 7,7 l/100 km) potrzebuje przeciętnie zaledwie o 0,4 l więcej niż wersja z manualną przekładnią. W Land Roverze różnica ta jest mniejsza – 0,2 l/100 km.
Zobacz także
- Automatyczne i oszczędne SUV-y: Land Rover Freelander kontra Nissan X-Trail, Toyota RAV4 i VW Tiguan
- Volkswagen Tiguan I
- Zobacz więcej
Napędy wszystkich prezentowanych samochodów współpracują z sześciobiegowymi „automatami”. Dzięki charakterystycznym dla diesli wysokim momentom obrotowym – od 320 Nm (Tiguan) do 400 Nm (Freelander) – skrzynie te zapewniają dynamiczne przyspieszanie. Podczas startu nie wyczuwa się „ociągania”. Także przełączanie biegów na wyższe odbywa się szybko oraz bez szarpnięć.Samochód musi być praktyczny, ale powinien również wzbudzać emocje. Freelander czerpie profity z renomy większego brata – Range Rovera – do którego jest bardzo podobny. Ma ponadczasową, klasycznie skrojoną karoserię. Wprowadza przyjemny element spokoju do coraz bardziej udziwnianego przez designerów motoryzacyjnego świata.
Obydwa japończyki mają 18-calowe koła, natomiast Land Rover oraz Volkswagen seryjnie wyposażane są w opony 17-calowe. Jednak testowany Tiguan wyjątkowo stał na opcjonalnych, 19-calowych kołach z oponami 255/40, które są elementem pakietu R-Line. W dalszej części naszego testu opiszemy, jakie skutki miała ta zmiana.
Pod względem funkcjonalności wyróżniają się Toyota i Volkswagen, których konstruktorzy bardziej postarali się o to, aby kabiny projektowanych przez nich samochodów były jak najbardziej praktyczne. Dzięki przesuwnym siedzeniom tylnym w Tiguanie i RAV4 można w zależności od potrzeb powiększać przestrzeń na bagaż lub na kolana. Asymetrycznie dzielone oparcia składanych siedzeń tylnych są teraz w tej klasie standardem. Z kolei do zalet Nissana należy zaliczyć podwójną podłogę bagażnika, co pomaga w wykorzystaniu części ładunkowej.Każdy samochód z testowanego kwartetu może się pochwalić sportowo wyprofilowanymi siedzeniami, możliwością wygodnego zajmowania miejsc i praktycznymi bagażnikami. Pod względem ich pojemności niedoścignionym wzorem okazuje się X-Trail, w którego kufrze zmieści się o prawie 200 litrów więcej niż w najmniej pakownym bagażniku Land Rovera. Wadą angielskiego SUV-a jest również słabe wyprofilowanie tylnych siedzeń, które nie zapewniają należytej wygody podczas dłuższych podróży. Pod maskami naszych bohaterów pracują diesle z bezpośrednim wtryskiem paliwa, o mocy od 140 KM w Tiguanie do 152 KM we Freelanderze. Nie są to moce, które umożliwiają sportowe osiągi, ale wystarczą do sprawnego przemieszczania się. Najlepiej z napędzaniem radzą sobie silniki Land Rovera oraz Toyoty. Oba pojazdy na rozwinięcie „setki” potrzebują 11,1 s. Pozostali konkurenci osiągają tę szybkość o około sekundę później. Pod względem elastyczności poziom jest bardziej wyrównany. Jedynie Tiguan podczas zwiększania prędkości od 80 do 120 km/h wyraźnie ustępuje rywalom i potrzebuje więcej czasu na przyspieszenie.Niewątpliwy wpływ na przyjemność podróżowania ma głośność silnika. Najcichszy okazuje się Land Rover. Z kolei najgłośniejszą jednostkę napędową ma Toyota.
Najwygodniej podróżuje się Freelanderem oraz X-Trailem, które pozostają komfortowe nawet na bardzo nierównych nawierzchniach. RAV4 oraz Tiguan mają sztywniejsze zawieszenia. Dlatego jadący odczują wstrząsy podczas pokonywania większych wybojów.
W przypadku Tiguana ograniczony komfort resorowania jest jednak usprawiedliwiony, ponieważ testowany model był wyposażony w pakiet R-Line, który zawiera m.in. sportowe zawieszenie. Dzięki niemu samochód pewniej pokonuje zakręty, nawet gdy jedziemy z dużymi prędkościami.
Także gwałtowne ominięcie przeszkody nie robi wrażenia na aucie, które okazuje się w takich sytuacjach stabilne. Do pewnego zachowania przyczyniają się również 19-calowe, szerokie opony. Dzięki nim Volkswagen jest niezwykle bezpieczny podczas awaryjnego hamowania. Szerokie opony sprawiają, że od szybkości 100 km/h Tiguan zatrzymuje się już po 35,5 m, a po rozgrzaniu tarcz droga hamowania wydłuża się tylko do 35,8 m. Konkurenci są pod tym względem znacznie gorsi. Toyota z zimnymi tarczami staje w miejscu po 39 m, jednak podatność na fading sprawia, że po rozgrzaniu elementów ciernych droga hamowania wydłuża się aż o 1,8 m. Z kolei Land Rover na wyhamowanie od 100 km/h potrzebuje ponad 40 m, niezależnie od temperatury tarcz, ale jego układ hamulcowy nie jest odporny na fading. Jednak najgorzej w konkurencji hamowania wypada Nissan X-Trail. Ponad 42 m potrzebne do zatrzymania to w dzisiejszych czasach naprawdę zły wynik. Niemiecki SUV ma również najbardziej sportowy układ kierowniczy, który nie tylko daje znakomite czucie, lecz jest także precyzyjny. We Freelanderze i X-Trailu życzylibyśmy sobie otrzymywać więcej informacji od układu kierowniczego o tym, co się dzieje na jezdni, a w Toyocie – szybszych reakcji na ruchy kołem kierownicy.
Poza asfaltem najlepiej sprawdza się Land Rover. W brytyjczyku napęd przenoszony jest w podobny sposób jak u konkurentów. To oznacza stały napęd na przednią oś i przekazywanie momentu obrotowego także na tył, kiedy jest to konieczne, np. gdy jeździmy po śliskiej nawierzchni. Jednak angielski SUV ma większy prześwit oraz lepsze kąty zejścia i najścia.
Silniki wysokoprężne pozwalają spodziewać się niewielkich wydatków na paliwo. Czy tak jest również w przypadku porównywanych samochodów? Najbardziej zadowolony będzie kierowca Volkswagena, bo jego pojazd spala średnio 7,7 l/100 km. Więcej potrzebują Toyota i Nissan, ale zużycie paliwa na poziomie 8,1 oraz 8,2 l/100 km i tak jest do zaakceptowania. Słabo w tej dziedzinie wypada Land Rover, bo średnio spala 8,8 l/100 km. Pamiętajmy jednak, że mamy do czynienia z samochodem, w którym napędzane są wszystkie koła. Poza tym waży on niemal 2 tony.
Freelander wyróżnia się także ze względu na cenę. Niestety, w tym przypadku oznacza to najwyższe koszty zakupu. Z kolei najmniej zapłacimy za Volkswagena, i to nawet po doliczeniu cen dodatkowych elementów oraz drogiego pakietu R-Line. Nie warto się jednak łudzić, że można nabyć SUV-a z wysokoprężnym silnikiem i automatyczną skrzynią biegów za niewielkie pieniądze, bo nawet za Tiguana trzeba zapłacić prawie 150 tys. zł. Pod względem wyposażenia standardowego najkorzystniej wypada najdroższy Land Rover. W jego przypadku – podobnie zresztą jak w Toyocie – na pokładzie znalazł się airbag kolanowy kierowcy. Niestety, konstruktorzy Toyoty nie ustrzegli się małej wpadki – w RAV4 nawet za dopłatą nie można mieć reflektorów ksenonowych.
PODSUMOWANIE
Volkswagen nie jest na pewno prawdziwą terenówką, ale na asfalcie prowadzi się go bardzo dobrze. Kierowcy spodoba się także ergonomicznie zaprojektowany kokpit. Samochód zyskuje również dzięki skutecznemu układowi hamulcowemu oraz przestronnemu wnętrzu. Osoby ceniące komfort nie będą zadowolone z modelu wyposażonego w elementy pakietu R-Line. Sztywne zawieszenie sprawia, że pochłanianie nierówności okazuje się przeciętne.