Od swego poprzednika, modelu Arnage, różni się znacznie. Z tyłu, a także z przodu miejsca jest pod dostatkiem. Ponadto otrzymujemy nowoczesny system nawigacyjny, drzwi z domykaniem, dwie kamery parkowania i odporny na zagłuszenia z zewnątrz zestaw audio o mocy 2200 watów, zdolny odegrać hymn Wielkiej Brytanii w nieznanej dotąd jakości.
Mimo tych wszystkich gadżetów Bentley pozostał Bentleyem i wciąż będzie zachwycać tradycjonalistów – w środku skóra i drewno najwyższej jakości jak okiem sięgnąć. Wykończenie wnętrza auta zajmuje grupie rzemieślników w fabryce w Crewe aż 170 godzin.
Drzwi, maskę i klapę bagażnika wykonano z aluminium, ale Bentley mimo to pozostaje zawodnikiem wagi ciężkiej – waży 2585 kilogramów.
Z tą masą bez problemów radzi sobie silnik V8 o pojemności 6,75 litra, który dzięki dwóm turbinom osiąga moc 512 KM. Mimo zastosowania pojedynczego wału rozrządu i tylko dwóch zaworów na cylinder już od 1750 obr./min krzywa momentu obrotowego sięga 1020 Nm. Moc przekazywana jest na koła tylne przez ośmiostopniowy automat.
Mulsanne zwykle porusza się bezszelestnie, ale potrafi przyspieszać od zera do 100 km/h w zaledwie 5,3 sekundy. Prędkość maksymalna wynosi 296 km/h i ograniczają ją tylko prawa aerodynamiki. Spalanie? Bentley twierdzi, że wynosi 16,9 l/100 km. To dość optymistyczne założenie, nawet jak na silnik odłączający część cylindrów.