Jedno nie ulega wątpliwości - najnowsze produkty firmy BMW budzą kontrowersje. Szczególnie wiele powodów do dyskusji daje ich stylizacja. Kilka lat temu bawarska firma zerwała z konserwatywnymi liniami i zafundowała swoim samochodom nowoczesne karoserie. Pełne obłości, ostrych linii, diod LED oraz innych stylistycznych fajerwerków. Mieliśmy okazję przyjrzeć się z bliska zmodernizowanemu BMW serii 3. Kosmetyczne poprawki sprawiły, że auto prezentuje się bardziej dynamicznie od poprzednika. Żeby dostrzec zmiany trzeba być jednak wielkim fanem marki albo postawić obok siebie starą i nową wersję "trójki". Dopiero wówczas wyraźnie widać inny kształt lusterek, świateł oraz wlotów powietrza.

Masywna sylwetka, podwójna rura wydechowa oraz koła w rozmiarze 225/45 R17 sprawiają, że w najnowszym BMW można się doszukać agresji, z której słynęli jego poprzednicy. Prześmiewcy i tak stwierdzą, że kształty zaproponowane przez Bawarczyków równie dobrze mogłyby pojawić się w koreańskim aucie. Jedno nie ulega wątpliwości - w BMW najlepiej wygląda się w środku. Zajęcie miejsca za poręczną kierownicą i doskonałym fotelu z szerokim zakresem regulacji stanowi bowiem gwarancją szerokiego uśmiechu na ustach.

Największy atut pojazdu jest rzadko oglądany przez kierowcę. Mowa oczywiście o silniku, kryjącym się pod maską z efektownymi przetłoczniami. Sercem testowanego pojazdu był motor o pojemności… Oznaczenie na klapie bagażnika - 335i - sugeruje, że bawarski ekspres jest napędzany przez 3,5-litrową maszynownię. Z dowodu rejestracyjnego wynika, że pod maską mamy 500 ccm mniej. Fachowcy z BMW, wyjaśniając zamieszanie z nomenklaturą, zapewniali, iż trzylitrówka napędza auto w sposób, jaki uczyniłby to ośmiocylindrowy motor o pojemności 3,5 litra. W większości wypadków stwierdzenie można by uznać za efekt prac marketingowa z dużą wyobraźnią. Jednak nie w tym.

Wystarczy bowiem niezbyt mocne dodanie gazu, by wszelkie wątpliwości przestały istnieć. BMW 335i wyrywa w obłędnym tempie, głośno rycząc sześcioma cylindrami. Dzięki obecności dwóch turbosprężarek udało się uzyskać 306 KM. To niewiele mniej niż w sportowym BMW M3 poprzedniej generacji! Nic dziwnego, że osiągi niemieckiego sedana potrafią usatysfakcjonować nawet największych poszukiwaczy adrenaliny.

Na najbardziej zdeterminowanych czeka przycisk wyłączający kontrolę trakcji oraz stabilności. Wyciągnięcie ręki w jego kierunku jest jednoznaczne z wyrażeniem chęci przekroczenia bramy świata kontrolowanych poślizgów oraz dymiących opon. Zerwanie przyczepności nie wymaga grama zachodu. Przy zaledwie 1300 obr./min silnik produkuje 400 Nm! Tyle nie wydusi się nawet z czterech, pracujących pełną parą motorów Fiata Seicento. W BMW potężna siła musi zmagać się z masą 1600 kilogramów. Bez trudu wygrywa walkę i nieustannie prowokuje kierowcę do mocniejszego dociśnięcia gazu. Ten ulega pokusie, by zostać wgniecionym w oparcie wygodnego fotela oraz po raz kolejny podziwiać łatwość, z jaką wskazówka prędkościomierza mija kolejne pola...

Niestety ostra jazda kosztuje. Słono. Wyciskanie z silnika siódmych potów potrafi zakończyć się wyświetleniem przez komputer pokładowy informacji, iż średnie spalanie przekroczyło pułap 30 l/100km. Przy spokojnej jeździe po obszarach miejskich tempo ubywania benzyny z baku jest o połowę niższe. W trakcie dynamicznej jazdy po górskich drogach oraz niemieckich autostradach BMW domagało się 11,5 l/100 km. Doskonały wynik jak na samochód potrafiący przyśpieszyć od 0 do 100 km/h w czasie 5,6 sekundy i bez trudu osiągający - elektronicznie ograniczoną - prędkość 250 km/h.

Wnętrze BMW 335i wykończono materiałami wysokiej jakości. Nie sposób znaleźć wśród nich twardych albo niedokładnie zmontowanych plastików. Pachnąca skórą kabina zapewnia wystarczającą ilość miejsca. Tylko tyle i aż tyle. Nieprzeciętnej przestronności trzeba szukać pod innym adresem. To efekt obecności wysokiego tunelu środkowego, który skrywa skrzynię oraz wał. W testowanym egzemplarzu moc była przenoszona poprzez 6-biegowy "automat". Przekładnia pracowała płynnie i miękko do czasu gdy nie został wybrany tryb sportowy. Wówczas czasy zmiany przełożeń ulegają skróceniu, a sam proces przebiega bardziej szorstko.

Wyposażenie? Najprawdopodobniej jest kompletne. Mało kto będzie zawracał sobie głowę faktem, iż samochód można wyposażyć w system i-Drive, który poza doskonałą nawigacją satelitarną pozwala również na przeglądanie stron internetowych. Po co to komu w samochodzie, który przyśpiesza, hamuje i skręca jak marzenie. Przyjemności jego posiadania nie doświadczą jednak wszyscy. Barierę będzie stanowiła nie tylko wysoka cena zakupu, ale również nastawy wielowahaczowego zawieszenia. Podwozie zestrojono sztywno. Na tyle sztywno, że potrafiło nieźle wytrząsnąć zawartością kabiny na niemieckich drogach, które słyną z dobrego stanu. W Polsce sztywne zawieszenie będzie nieustannie informowało kierowcę o sumienności pracy drogowców. Bardzo Mocny Wóz daje jednak tyle przyjemności z jazdy, że nawet o tej niedogodności szybko się zapomni…