Chevrolet Cruze jest trochę jak Kopciuszek. Na pierwszy rzut oka dość niepozorny. Reprezentuje markę, która dopiero od niedawna dysponuje bogatą i atrakcyjną pod względem stosunku ceny do jakości ofertą, ale po bliższym poznaniu wiele jednak zyskuje i udowadnia, że auto nie musi dużo kosztować, żeby stanowić mocną konkurencję.

Do testów otrzymałem wersję z nowym 5-drzwiowym nadwoziem typu hatchback, napędzaną 2-litrowym turbodieslem o sporym zapasie mocy sięgającej 163 KM. Jak Chevrolet Cruze sprawdził się na polskich drogach?

Na pierwszy rzut oka trudno powiedzieć czy samochód jest ładny, czy nie. Mnie podoba się nieco kanciasty przód auta, za to pewien problem mam z zaokrągloną tylną częścią, która choć sama w sobie jest niebrzydka, trochę jednak do przodu nie pasuje. Ale to jak zawsze kwestia gustu, dlatego ocenę pozostawiam Wam.

Wejdźmy zatem do środka. Tutaj z kolei nie mam wątpliwości, że projektanci stanęli na wysokości zadania. Jest naprawdę ładnie, a wszystko stanowi kompletną całość. Począwszy od bardzo wygodnej i estetycznej kierownicy, poprzez zegary o sportowym charakterze, aż po konsolę środkową, która cieszy oko. Dobre wrażenie robią też niezłe materiały wykończeniowe i wysoka jakość dopasowania poszczególnych elementów.

W kabinie miejsca jest pod dostatkiem, zarówno z przodu, jak i na tylnej kanapie, a bagażnik wydaje się być wręcz przepastny. To dobrze wróży na przyszłość, jeśli ktoś chciałby wybrać się Cruzem na wakacyjny wyjazd z rodziną. Bo też sama podróż nie będzie udręką. Na szczególną uwagę zasługują moim zdaniem bardzo wygodne fotele z dobrym trzymaniem bocznym oraz optymalna pozycja za "kółkiem" i bardzo dobrze leżący w dłoni wieniec kierownicy o niewielkiej średnicy.

W czasie jazdy Cruze okazuje się dobrym towarzyszem podróży, co z pewnością zawdzięcza mocnemu silnikowi Diesla z turbodoładowaniem i zawieszeniu, które choć hałasuje na poprzecznych nierównościach drogi, dobrze trzyma się asfaltu i nie pozwala na nadmierne wychylanie się nadwozia nawet w szybkich i ciasnych łukach.

2-litrowa jednostka dysponuje mocą, która w zupełności wystarcza do codziennej jazdy, ale umożliwia też sprawne wyprzedzanie, co jest nie bez znaczenia na polskich drogach. Przy czym dynamiczna jazda nie oznacza hałasu w kabinie, bo czterocylindrowy turbodiesel pracuje całkiem kulturalnie. Cruze z tym motorem okazuje się przy okazji całkiem oszczędnym środkiem lokomocji, który choć abstynentem nie jest, to jednak zużywa przyzwoite ilości oleju napędowego. O ile w mieście potrzebuje średnio 7-8 l/100 km, to w trasie spalanie spada do 5,5-6 l/100 km.

Chevrolet może oczekiwać dobrej sprzedaży swojego kompaktowego Cruze’a. Auto dostępne jest póki co w dwóch wersjach nadwozia, z których bardziej praktyczną jest testowana przeze mnie odmiana 5-drzwiowa, choć ładniejszy okazuje się sedan. Gdyby ktoś miał wątpliwości, na co się zdecydować, może też zaczekać do polskiej premiery Cruze’a w wersji kombi, która nastąpi całkiem niedługo. Z pierwszych zdjęć, które publikowaliśmy na łamach OnetMoto widać, że model ten będzie nie tylko praktyczny, ale i bardzo ładnie i harmonijnie zaprojektowany.

Wracając jednak do przedmiotu testu. Podstawowy Cruze z 124-konnym silnikiem 1.6 i całkiem bogatym wyposażeniem wyceniany jest na niewiele ponad 48 tys. złotych, co na tle konkurentów okazuje się całkiem atrakcyjną ofertą. Choć Chevrolet jest wciąż w trakcie budowania swojej pozycji na naszym rynku, Cruze - będący dojrzałym i dopracowanym modelem - może mu w tym bardzo pomóc. Testowany model z godnym polecenia silnikiem to koszt od 65 tys. złotych.