W 2007 roku Chevrolet zaprezentował trzy prototypy - Beat, Groove i Trax. W głosowaniu odbywającym się na stronie marki internauci mogli zadecydować, który trafi do seryjnej produkcji. Zwyciężył model Beat - dynamicznie stylizowany hatchback.

Spark, czyli produkcyjna wersja Chevroleta Beat, ujrzał światło dzienne podczas styczniowego Salonu Samochodowego w Detroit. Maluch zaprojektowany przez GM Daewoo Auto and Technology Company wzbudził duże zainteresowanie. Wszystko za sprawą zadziornego nadwozia. Duży grill i wyraziste reflektory to nie jedyne wyróżniki Sparka. Klamkę tylnych drzwi ukryto w plastiku przy oknie. Dzięki temu na pierwszy rzut oka samochód sprawia wrażenie trzydrzwiowego.

Niebanalne jest również wnętrze. Przed oczyma kierowcy znalazł się panel z analogowym prędkościomierzem, cyfrowym obrotomierzem i kontrolkami. Przypomina zestaw to wskaźników spotykany w motocyklach. Mimo nietypowej formy całość jest czytelna. Ciekawe przetłoczenia deski rozdzielczej sprawiły natomiast, że Spark pozytywnie odstaje od nudnych wewnątrz aut najmniejszego formatu. Szkoda tylko, że tworzywa są twarde, niezbyt przyjemne w dotyku i podatne na zarysowania.

Warto podkreślić, że w kabinie Sparka nie uświadczymy gołej blachy, która "straszy" m.in. w Citroenie C1 i Toyocie Aygo. Na słowa uznania zasługuje także znaczna przestronność przedziału pasażerskiego. 3,6-metrowy Spark zbliża się do poziomu, który jeszcze niedawno prezentował Volkswagen Polo. Najmniejszy Chevrolet nie jest jednak pięcioosobowym autem z prawdziwego zdarzenia. Empirycznie sprawdziliśmy, że zmieszczenie na tylną kanapę trójki dorosłych mężczyzn graniczy z cudem. Pojemność bagażnika jest typowa dla segmentu A - wynosi 170 litrów z możliwością powiększenia do 568 litrów. Nad tablicą rejestracyjną znalazł się uchwyt, jednak próżno w nim szukać dźwigni otwierającej pokrywę bagażnika. Kufer Sparka można otworzyć tylko z wnętrza lub przy pomocy kluczyka. To spore niedopatrzenie, które z pewnością nie ułatwi codziennej eksploatacji samochodu.

Produkowany w Korei Spark dowiódł, że małe samochody mogą dobrze chronić kierowcę i pasażerów. Auto uzyskało cztery gwiazdki na pięć możliwych. Byłby komplet, gdyby system ESP należał do wyposażenia seryjnego. Uzupełnienie niedoboru kosztuje tysiąc złotych.

Nowy model z plusem na masce będzie oferowany z litrowym silnikiem o mocy 68 KM lub 81-konną jednostką 1.2. Na sprint od 0 do 100 km/h słabsza wersja potrzebuje 15,4 sekundy. Prędkościomierz mocniejszego Sparka może pokazać "setkę" po 12,1 sekundy od startu.

Według producenta w obu przypadkach średnie spalanie w cyklu mieszanym powinno wynosić 5,1 l/100km. W mieście przez cztery cylindry przepłynie około 6,6 l/100km. Dla klientów liczących się z każdą złotówką mamy dobre wieści. General Motors przewidział możliwość wyposażenia Sparka w instalację gazową.

Spark nie zachwyca osiągami. Rozpędzanie do 70 km/h odbywa się żwawo, jednak wraz ze wzrostem prędkości dynamika oraz elastyczność auta wyraźnie spada. Niemoc jest szczególnie dokuczliwa podczas pokonywania wzniesień - utrzymanie stałej prędkości może wymagać redukcji biegu. Oba silniki lubią wysokie obroty, jednak powyżej 3500 obr./min. intensywnie informują o swoim istnieniu.

Podczas prób bardziej dynamicznego podróżowania okazuje się, że priorytetem konstruktorów zawieszenia był komfort, a nie ponadprzeciętne właściwości jezdne. Na zakrętach daje o sobie znać skromne wyprofilowanie foteli. Można się do niego przyzwyczaić. O wiele trudniej zaakceptować brak poziomej regulacji kolumny kierownicy, która części osób skutecznie utrudni wygodne usadowienie się za sterami Sparka. Żywiołem nowego Chevroleta są tereny wielkich miast. Wysoka pozycja za kierownicą ułatwia obserwowanie sytuacji na drodze, a niewielką średnicę zawracania i dużą powierzchnię szyb docenia się podczas manewrowania.

Za podstawową wersję Sparka z litrowym silnikiem o mocy 68 KM trzeba będzie zapłacić 30 990 złotych. Tyle warty jest ładny samochód z sześcioma poduszkami powietrznymi, systemem ABS i wspomaganiem kierownicy. Nawet za dopłatą auto nie zostanie jednak wyposażone w klimatyzację, półkę bagażnika, centralny zamek oraz regulowaną kolumnę kierownicy.

Mniej spartańska odmiana Spark + została wyceniona na 33 990 złotych. Standard wyposażenia obejmuje m.in. radioodtwarzacz, elektrycznie regulowane szyby przednie oraz możliwość zamówienia klimatyzacji za dodatkowe trzy tysiące złotych.

"Klima" jest seryjnym wyposażeniem wariantu LS, podobnie jak regulowana kierownica, centralny zamek i 14-calowe koła. Spark 1.0 LS kosztuje 38 290 złotych, natomiast mocniejsza wersja 1.2 LS będzie dostępna od 39 890 złotych.

Podstawowa wersja Sparka kusi ceną, dynamicznie stylizowanym nadwoziem oraz przyzwoicie zaprojektowanym wnętrzem. W przypadku lepiej wyposażonych odmian nie można już mówić o argumencie finansowym - ich cena jest zbliżona do podobnie skonfigurowanych aut segmentu A. Na które postawią klienci? Wkrótce poznamy odpowiedź. Spark otrzymał wszystko, co może mu pomóc w walce z tuzami klasy…