Zapewne z myślą o nich Citroën zbudował swój najnowszy model C3 – auto przeznaczone dla ludzi kochających niebanalny styl i komfort. O ile w przypadku pierwszej cechy nie trzeba nikomu tłumaczyć, że mały francuz wyróżnia się nieprzeciętnym designem w gąszczu nudnych stylistycznie aut segmentu B, o tyle jeśli chodzi o drugą, należy się kilka słów wyjaśnienia.
Mając na myśli komfort, w przypadku C3 chodzi nam o takie właściwości auta jak: poziom resorowania, jakość wykończenia, bogate wyposażenie oraz niebiańską przyjemność (czyt. opcjonalną szybę Zenith pozwalającą obserwować gwiazdy bez konieczności wychodzenia z samochodu). Nie należy jednak mylić komfortu z wygodą podróżowania w obszernej kabinie. W tej kwestii mały Citroën okazuje się zwyczajnie przeciętny, a biorąc pod uwagę ilość miejsca oferowanego na tylnej kanapie – nawet ciasny.
Ale nie jest to przecież pojazd, który został zaprojektowany tylko po to, by błyszczeć na bulwarze. Ma więc wiele użytkowych cech sprawiających, że zainteresują się nim nie tylko osoby lubiące się pokazać. Jego 1,4-litrowy silnik w 95-konnej wersji (dostępna także odmiana 75 KM) zapewnia autu niezłe przyspieszenia oraz gwarantuje dobrą elastyczność przydatną podczas jazdy poza miastem. Nie hałasuje zbytnio, a w dodatku mimo prawie 100 KM delikatnie obchodzi się z kieszenią kierowcy, spalając średnio 6,8 l/100 km.
Podwozie C3, mimo że jest zestrojone tak, by zapewnić maksimum możliwego w tej klasie komfortu, sprzyja stabilnemu prowadzeniu, które niestety zakłóca pracujący ze zbyt małą precyzją układ kierowniczy. Miłą niespodzianką są hamulce, których skuteczność można porównać z efektywnością znaną z aut GTI. Pragmatycy z pewnością docenią w nowym Citroënie bagażnik. Jego 300-litrowa pojemność to dobra wartość wśród aut tego segmentu.
Skoro więc francuski pojazd kierowany jest do osób ceniących niecodzienną stylistykę i komfort, a w dodatku okazuje się mocny w dziedzinach użytkowych, spróbujmy zatem odpowiedzieć na pytanie: jakimi cechami może przyciągnąć klientów auto Seata?
Debiutująca w 2008 roku Ibiza, choć pochodzi z południa Europy, nie przykuwa wzroku przechodniów oryginalnym wyglądem. Owszem, ma nieco więcej pazura niż Polo, ale jej stylistyka kultowa raczej nie będzie.
Gdzie jest więc ten słynny hiszpański temperament? Może został ukryty pod maską? 86 koni mechanicznych z pojemności 1,4 l to w dzisiejszych czasach żaden wynik, ale czy aby na pewno klientom interesującym się tą klasą chodzi o to, które auto ma więcej koni i szybciej osiąga setkę? Jednostka Seata sprawia bardzo pozytywne wrażenie dzięki temu, że równomiernie rozwija moc. Zwłaszcza w ruchu miejskim trudno jej cokolwiek zarzucić – dynamika jest zupełnie wystarczająca. Faktycznie, w trasie podczas wyprzedzania na 5. biegu lepiej zredukować, niż czekać, aż silnik sam z siebie sprawnie zwiększy prędkość pojazdu. Skoro mowa o zmianie przełożeń, to warto wspomnieć o tym, że czynność ta w Ibizie jest przyjemna, gdyż skrzynia pracuje precyzyjnie. Pochwalić trzeba także rozsądne zużycie paliwa.
Największym walorem Seata jest jednak jego podwozie. Układ kierowniczy posłusznie wykonuje polecenia prowadzącego, a dopracowane zawieszenie pozwala nie tylko na pewne pokonywanie zakrętów, lecz także na odrobinę fantazji. Co ważne i warte podkreślenia: nie jest ono w końcu (czyt. jak w poprzedniku) bezsensownie twarde, a poziom komfortu okazuje się wystarczający. Trochę do tego idealnego obrazu układu jezdnego nie pasują hamulce, ale trzeba przyznać, że średnia droga hamowania ze 100 km/h mierząca ok. 38 metrów jest typowa dla aut tego segmentu.
Już po pierwszych kilkunastu kilometrach przejechanych Seatem poczujesz się tak, jakbyś nim jeździł od lat. Samochód dobrze się prowadzi, rozmieszczenie przycisków jest intuicyjne, a czytelność wskaźników – bezproblemowa. Istnieje jednak mały wyjątek: radio. Wybranie konkretnej stacji pokrętłem wymaga wcześniejszego naciśnięcia innego przycisku. Czynność ta jest niezbyt skomplikowana, ale na pewno zbyteczna, gdyż niepotrzebnie odwraca uwagę kierowcy.
Dobre samopoczucie prowadzącego Ibizę to zasługa ergonomicznie zaprojektowanej kabiny. Fotele są wygodne, przestronność wystarczająca, a odnalezienie właściwej pozycji za kierownicą – bezproblemowe. Może wydawać się, że dla kierowców aut segmentu B takie cechy nie mają znaczenia, ale to od nich w dużej mierze zależy przyjemność z jazdy.
Ilość miejsca w drugim rzędzie foteli Ibizy nie rozpieszcza podróżnych, ale porównując z francuskim konkurentem, jest więcej przestrzeni nad głową. Także wsiadanie okazuje się łatwiejsze, gdyż tylne drzwi Seata są szersze.
Przesiadając się z Citroëna do Seata, szybko zauważymy różnicę w materiałach. Co ciekawe, gorsze wrażenie wynika raczej z subiektywnych odczuć niż ze stanu faktycznego. W Ibizie deska rozdzielcza ma nudniejszą stylistykę i szarą kolorystykę. Gdy jednak sprawdzimy palcem jakość tworzywa, okaże się, że większa jej część wykończona jest miękkim w dotyku materiałem.
Jeżeli klient liczy na to, że cena podpowie mu, które auto wybrać, może się zawieść. W pierwszej chwili wydaje się, że Ibiza jest o prawie 5 tys. zł tańsza, ale gdy przeanalizujemy listę jej seryjnego wyposażenia, okaże się, że nie znajdziemy na niej ani radia z CD, ani klimatyzacji. Zrównanie wyposażenia obydwu samochodów spowoduje, że ceny Ibizy i C3 staną się niemal identyczne. Może więc koszty eksploatacji ułatwią podjęcie decyzji? Różnica w spalaniu (0,3 l/100 km) nie ma większego znaczenia, podobnie jak zbliżone ceny ubezpieczenia. Osz-czędności w perspektywie lat przyniesie z pewnością konieczność rzadszego odwiedzania serwisu Citroëna z powodu obowiązkowych przeglądów.
PODSUMOWANIE
Seat przegrał na punkty tak naprawdę z powodu konieczności częstej wymiany oleju (co 15 tys. km). To udany samochód, który dzięki dopracowanemu układowi jezdnemu zapewnia kierowcy dużo frajdy z prowadzenia, a jednocześnie jest wystarczająco komfortowy. Różnice w przyspieszeniach uzyskanych w trakcie pomiarów testowych między obydwoma pojazdami są dla przeciętnych kierowców praktycznie niezauważalne.