Zmiany w nazewnictwie to nie wszystko
Au revoir, charme - koniec z czarem i ekstrawagancją karoserii w typie DS czy CX. C5 jest gładką, masywną limuzyną. Z pewnością nie brzydką, ale nie jest to też specjalna piękność, zwalająca z nóg od pierwszego wejrzenia, za to zaskakuje kilkoma niespotykanymi pomysłami: choćby to, co wygląda na trzecią bryłę bagażnika, jest tylko wydzielonym fragmentem liftbacka, a więc pięciodrzwiowej limuzyny. Ponadto C5 jest bardzo wysoki - mając 1,48 m przeskakuje nawet Mondeo (1,43) czy Passata (1,44). W Citroenie ta "niebotyczna" wysokość została zastosowana z rozmysłem - dzięki niej wewnątrz ma się poczucie jazdy niemal vanemPodkreśla to dodatkowo poprowadzona daleko w przód przednia szyba - ale i rzut oka w tył daje wrażenie co najmniej patrzenia na bagażnik kombi. Nie takie znowu mylne jest to wrażenie, bo skryty pod wielką klapą kufer mieści standardowo 456 l, a po położeniu tylnej kanapy szokujące 1310 l.
I nie są to same liczby, bo brak wystających nadkoli czyni zeń rzeczywiście użyteczną przestrzeń. O ile rezygnacja z wymyślnego designu nadwozia wywołuje u koneserów tylko żal, o tyle raczej cieszy rezygnacja Francuzów z charakterystycznych niegdyś "znaków firmowych" w rodzaju prędkościomierza pod lupą czy przełącznika wielofunkcyjnego.
Niektórzy z nas pamiętają go z CX-a: był bardzo wielofunkcyjny. Za bardzo. Tu zaś klasycznie uporządkowane i zaprojektowane instrumenty przekazują wszelkie informacje bez łamigłówek.
Co jeszcze ciekawsze, zdejmują z nas część pracy. Jeśli nagle zaczyna lać deszcz, czujnik deszczowy nie tylko uruchamia wycieraczki, ale automatycznie zamyka otwarte okna lub szyberdach. Czujnik ciemności samoczynnie włącza światła mijania, a przy gwałtownym hamowaniu automatycznie uruchamiają się światła awaryjne. Można by tak wymieniać długo...Średnio wygodne okazały się, niestety, siedzenia testowego Citroena. Jakby koniec starego nazewnictwa oznaczał także koniec przysłowiowej francuskiej wygody. Przynajmniej jedno pozostało jednak znajome: hydropneumatyczne zawieszenie. Kolejna generacja tego układu jezdnego nazywa się Hydractive III.
Citroen C5 resoruje naprawdę komfortowo, ale z pewnością nie jest to komfort nieziemski. Poprzeczne nierówności i "tarka" przed światłami na skrzyżowaniu przenikają do wnętrza jako bardzo realistyczne krótkie uderzenia. Na innego rodzaju uszkodzeniach nawierzchni faktycznie nie czuć nic, auto dosłownie nad nimi przepływa. O niebo wyżej oceniamy nowego Citroena pod względem napęduJego 207-konny, trzylitrowy benzynowy silnik, który znaleźć można takżew Peugeocie, jest najmocniejszą jednostką napędową w historii firmy. Rozwija swą potężną moc równomiernie i niewzruszenie, ma przy tym doskonałe maniery.
A C5 staje się dzięki niemu naprawdę pełnym temperamentu samochodem. I to w sytuacji, gdy ten wspaniały silnik jest "kneblowany" przez wyraźnie przeciążoną jego możliwościami automatyczną czterostopniową skrzynią biegów. Skok obrotów między trzecim a czwartym biegiem jest bardzo duży, a zmiany przełożeń odbywają się dość nerwowo. O automacie można natomiast w ogóle zapomnieć, kiedy chce się tu jechać dostojnie, relaksując się i ciesząc każdą chwilą za kierownicąC5 3.0 V6 nadaje się do tego jak niewiele innych aut, tym bardziej że naprawdę nie został stworzony na wyścigówkę. Nawet bowiem z tak wspaniałym silnikiem trudno jeździć ostro, gdy CitroĎn postanowił "ugrzecznić" jego układ kierowniczy.
Zniknęła tak niegdyś typowa dla tej marki czujność układu kierowniczego, w położeniu środkowym kierowcy brak czucia jezdni. A przy szybkich, gwałtownych manewrach system progresywnego wspomagania nadmiernie utwardza cały układ.
W efekcie bardzo ograniczono zwinność samochodu. Jest on co prawda absolutnie bezproblemowyw prowadzeniu, nawet w sytuacjach ekstremalnych łatwy do kontrolowania, ale o jakiejś poręczności i lekkości baletnicy (jak kiedyś w tej marce) mowy już nie ma. Natomiast układ hamulcowy zasługuje na najwyższy szacunekDoskonałe zestrojenie, fantastycznie wyczuwalne zachowanie, świetny rozkład siły hamowania i niesamowita skuteczność całego układu - ta przydługa charakterystyka jest jednocześnie najkrótszą. Czapki z głów! Pierwszej klasy jest także wyposażenie wersji Exclusive. Znajdziemy tu wszystko, co zdołali wymyślić fantaści z działu reklamy - albo i więcej.