przez Sergia Leone, wzorowane na oryginalnych obrazach o Dzikim Zachodzie?Prawie zawsze ten sam wzorzec – szybkoręki, samotny jeździec uwikłany w "brudne" pieniądze, w tle spektakularny chór, a na koniec ostateczna rozgrywka w gorącym piasku pustyni. Teraz przyszedł czas na remake. Tym razem jednak to my będziemy reżyserami. Nasz główny bohaterwystępujący w fascynującej kontynuacji to Lamborghini Gallardo LP 560-4. Jego nowy, centralny silnik V10 o mocy 560 KM wystrzeliwuje "włoskiego byka" do „setki” w 3,7 s. Rolę rzucającego wyzwanie przejmuje w tym pojedynku 512-konna Corvetta Z06, doświadczony młodzieniec w sprawach dramaturgii V8. "Amerykanin" jest tylko o mgnienie oka wolniejszy (do "setki" potrzebuje 0,2 s więcej), wygląda przy tym nie mniej agresywnie niż "lambo".Mimo że obydwaj rewolwerowcy pod wieloma względami są do siebie podobni, widać wyraźnie, że to dwa, zupełnie inne charaktery. Po jednej stronie amerykański desperado: z szerokimi "ramionami", długą przednią maską i ciekawym tyłem. Pod względem proporcji typowa Corvetta! Po drugiej stronie włoski atleta: płaski, kompaktowy, aż po ostatnie załamanie karoserii aerodynamicznie ukształtowany, perfekcyjna maszyna do szybkiej jazdy. Włoska, filigranowa elegancja przeciw ostentancyjnej, prostej postawie.Co jest ładniejsze? To złe pytanie. Znacznie ciekawsze jest, kto szybciej jeździ. Gallardo w osiągnięciu końcowego efektu pomaga nowoczesny arsenał"supersportowca" – umieszczony centralnie silnik 5.2 V10 z bezpośrednim wtryskiem paliwa i 40 zaworami. Już od 1,5 tys. obr. 10-cylindrowiec zabiera się ostro do pracy, ale po przekroczeniu 4,5 tys. obr. zaczyna się prawdziwa zabawa. Otwierają się "bramy mocy" (co wyraźnie czuć i słychać) i euforia trwa do momentu, gdy wskazówka obrotomierza osiągnie pole 8 tys. obr.Zmiana biegów? Kierowcy Gallardo mogą zapomnieć o takich niedogodnościach, wszystkim zajmuje się opcjonalna skrzynia E-Drive (dopłata 9520 euro), przy której zmiana przełożeń odbywa się łopatkami pod kierownicą, oczywiście w oka mgnieniu (120 milisekund).Naciskając przycisk, możemy przejść także na typowy, miejski tryb automatyczny. Jednak – bądźmy szczerzy – takie rozwiązanie pasuje tu jak Clint Eastwood do operetki. Tak czy inaczej – napęd Gallardo nie zna litości, a osiągi zapierają dech w piersiach. W liczbach: do 200 km/h "lambo" przyspiesza w 11,8 s. Najbardziej spektakularny jest tryb Thrust Mode, który dzięki elektronicznej kontroli trakcji wystrzeliwuje Gallardo mocno do przodu bez zbędnego poślizgu. A teraz czas na dramatyczny zwrot akcji w naszym filmie. Corvetta robi jeszcze większe wrażenie. Przynajmniej subiektywnie, i to bez akustycznych popisów. Jej grzmiące V8 to prawdziwy kolos momentu obrotowego. 637 Nm rozpędza auto już od samego początku skali obrotomierza. Koła tylnej osi doprowadzane są do granicy przyczepności, a potem ją przekraczają. W porównaniu z napędem Gallardo, który dzięki sprzęgłu wiskotycznemu przekazuje na tylną oś maks. 70 proc. momentu, Corvetta wypada gorzej. Na niższych biegach elektronika ma co robić, dusząc niemiłosiernie moc silnika. Świetnie rozłożona masa w "lambo" i precyzyjny układ jezdny pozwalają dowolnie dyrygować autem. Zero problemów z trakcją i zadziwiająco komfortowe (jak na to auto) filtrowanie nierówności. Corvetta to co innego. Ona wymaga od kierowcy znacznie więcej. Oczywiście nie przy przejażdżkach z małymi prędkościami. Gdy tempo rośnie, trzeba się bardziej skoncentrować niż w Gallardo i znacznie szybciej reagować. Corvetta ma jednak jedną zaletę w naszej niskobudżetowej produkcji. Jej gaża (od 88 tys. euro) będzie nas kosztować połowę wynagrodzenia przystojnego "włocha" z niemieckim paszportem.PodsumowanieCorvetta to naprawdę szybki samochód, ale Lamborghini jest zawsze o mgnienie oka szybsze. Zachowanie na drodze, maksymmalna szybkość, brzmienie silnika czy rasowe ubranie "włocha" przykuwają naszą uwagę jak kiedyś kasowe przeboje Sergia Leone. Gallardo ma olbrzymi potencjał, który łaskawszym okiem pozwala spojrzeć na cenę 2 razy wyższą niż w przypadku Corvetty. Czy w związku z tym "amerykanin" jest na straconej pozycji? W żadnym wypadku! Ten samochód także nie pozwala przejść obok obojętnie, to po prostu inna szkoła budowania aut. Jeśli ktoś nie wie, jak prowadzić tylnonapędowy pojazd o olbrzymiej mocy, powinien mieć się na baczności i nie przesadzać z wciskaniemgazu.Piotr Burchard
Corvette Z06 kontra Lamborghini Gallardo LP 560-4 - Asfaltowi kowboje
Pamiętacie spaghetti westerny – przaśne, włoskie filmy reżyserowane m.in.