"Bierz życie za rogi" - credo Dodge'a, popularnej w Ameryce marki z "rogatym" godłem, zobowiązuje. Avenger wyraźnie daje znać, że wśród przodków miał słynnego Challengera, bohatera "Znikającego punktu" - kultowego filmu z lat 70., przypomnianego ostatnio przez Quentina Tarantino w "Grindhouse vol.1". Szlak w Europie przetarłDodge'owi w zeszłym roku Caliber, bardzo różniący się wyglądem od znanych i powszechnie akceptowanych kompaktów. Mierzący o klasę wyżej Avenger wpisuje się w ten sam styl i jeszcze go rozwija: pełna ofensywa, żadne tam subtelności, obłe kształty, skromność i chęć przypodobania się wszystkim. Ostra gra płaszczyzn i zamaszystych łuków nadkoli oraz "złego spojrzenia" kanciastych reflektorów jest właściwie niespotykana w opanowanej przez "poprawne" auta klasie średniej po naszej stronie Atlantyku. Kulturysta z duszą przyjaciela rodzinyŁatwo zgadnąć, że w ten sposób designerzy osiągnęli murowany efekt: na widok czarnego Avengera na ulicach Warszawy obracały się wszystkie (nie tylko męskie) głowy. Co kryje się pod tą wywołującą tyle tęsknych spojrzeń muskulaturą?Wewnątrz uwagę zwracają fotele. Wyprofilowane, sztywne, podobne do tych z niemieckich samochodów i dobrze pasujące do charakteru auta: żadnej miękkości. To samo dotyczy designu wnętrza - surowe, minimalistyczne formy, oddające "męski" urok Avengera. Za kierownicą niespodzianka: z jednej strony nieprzyjemny, podatny na zarysowanie plastik, którym wyłożone są tablica rozdzielcza i konsola środkowa, z drugiej - miła w dotyku skórka na kole kierownicy, "daszku" nad wskaźnikami, pod oknami i na końcówce dźwigni zmiany biegów. Te detale należą do opcjonalnego pakietu skórzanego (3100 zł).Ergonomia bez zarzutu: wszystkie elementy obsługi znajdują się tam, gdzie się ich kierowca spodziewa, a regulacja kolumny kierownicy w dwóch płaszczyznach w połączeniu z możliwością zmiany wysokości siedziska pozwalają mu zająć optymalną pozycję. Miejsca jest pod dostatkiem z przodu i jeszcze więcej z tyłu - opadająca linia dachu nie powoduje uszczerbku w wysokości tylnej części kabiny, a ze swobody poruszania nogami mogą się cieszyć nawet wyrośnięci pasażerowie: tu widać wyraźnie, że Avenger pochodzi z kraju, gdzie przestrzeń nie jest luksusem.W porównaniu z tym dość skromnie wypada pojemność bagażnika. 438 l (z możliwością powiększenia po złożeniu asymetrycznie dzielonego oparcia kanapy) to nie jest mało, ale potężny na zewnątrz kufer Avengera obiecuje więcej.Amerykanie, zdając sobie sprawę z popularności diesli w Europie, kupili od Volkswagena 2-litrowe TDI - w wersji 140 KM. Szkoda, bo w wariancie 170-konnym byłoby pewnie w stanie spełnić oczekiwania brutalnej siły, której spodziewamy się po tak spektakularnie wyglądającym aucie. Sprawdzone w wielu modelach grupy VW niemieckie TDI, zasilane za pośrednictwem pompowtryskiwaczy, dość głośno daje znać o swojej dieslowskiej naturze i ponadpółtoratonowego Avengera rozpędza jednak z wyraźnym wysiłkiem. Na szczęście duży moment obrotowy, osiągany w szerokim zakresie, pozwala śmiało przyspieszać także na wyższych biegach. Spodziewana nagroda nie zawodzi: stację paliw odwiedza się rzadko.Nie taki z niego mściciel Zawieszenie okazuje się też bardzo europejskie - o miękkim "bujaniu się" nie ma mowy. Nawet na ostrzej pokonywanych zakrętach nadwozie wychyla się nieznacznie. Jednak amerykański mściciel nie jest prawdziwym "twardzielem" w stylu europejskich sportowców - i całe szczęście, bo wtedy jazda po naszych ulicach byłaby prawdziwą drogą przez mękę. Cena i wyposażenie - też całkiem przyjazne rodzinie. Standard testowanej, uboższej wersji SE za 85 tys. zł obejmuje komplet urządzeń zwiększających bezpieczeństwo - m.in. 6 poduszek powietrznych, ESP i monitorowanie ciśnienia w oponach. Wśród elementów poprawiających komfort (patrz tabela) przyjemne detale: chłodzony schowek i regulowany podłokietnik z uchwytem na telefon lub palmtopa. Poza tym z rzeczy niezbędnych brakuje tylko radia. Za 99 tys. zł Dodge oferuje "wszystkomającą" wersję SXT - z radiem, skórą i alufelgami.PodsumowanieJedni pokochają Avengera za agresywny styl, inni znienawidzą za to, że tak bardzo różni się od europejskich sedanów. Nowy "amerykanin" ma jednak bezdyskusyjne plusy: przestronność, dobra cena, przyzwoite właściwości jezdne i ekonomiczny silnik. Gorzej z jakością tworzyw - ta wciąż pozostawia pole do poprawy.
Dodge Avenger 2.0 CRD SE - Męska rzecz
To nie jest auto dla grzecznych chłopców (ani dziewczynek!). Żeby się w nim dobrze poczuć, trzeba mieć w sobie odrobinę agresji i nie wstydzić się jej pokazywać.