Auto Świat Testy Testy nowych samochodów Ekologiczna flota - Czyli, nadciąga inwazja hybryd!

Ekologiczna flota - Czyli, nadciąga inwazja hybryd!

Autor Michał Krasnodębski
Michał Krasnodębski

Wszystko ma swój koniec. Także niewyczerpalne z pozoru zasoby surowców energetycznych na ziemi, w tym również ropa naftowa, stanowiąca bazę do produkcji benzyny i oleju napędowego. To nie zdarzy się oczywiście ani dziś, ani jutro, ale kiedyś z całą pewnością. Z tego właśnie powodu przemysł motoryzacyjny coraz intensywniej pracuje nad stworzeniem napędów alternatywnych. Jednym z nich jest napęd hybrydowy. Jednocześnie silnik spalinowy ma wciąż spory potencjał, jeśli chodzi o oszczędność paliwa. Czyli możemy być pewni przyszłości? Nie tak szybko! Kto chce jutro ograniczyć emisję dwutlenku węgla, ten już dzisiaj musi pracować nad alternatywnymi źródłami napędu. Jest szansa na to, że hybryda wyprze całkowicie z rynku auta wyłącznie spalinowe. Także dlatego, że w starciu z oszczędnym dieslem spełniającym normę Euro V wydala do atmosfery mniej tlenków azotu. I nawet jeśli drogie przecież silniki o zapłonie samoczynnym przestaną w końcu emitować wspomniane tlenki azotu, jak zakłada norma Euro VI, to z całą pewnością staną się jeszcze droższe.

Ekologiczna flota - Czyli, nadciąga inwazja hybryd!
Zobacz galerię (8)
Auto Świat
Ekologiczna flota - Czyli, nadciąga inwazja hybryd!

A czym tak właściwie jest ta cała hybryda? Według słowników hybrydą nazywany jest efekt przeprowadzania krzyżówek. Można powiedzieć: bękart. Przekładając na język motoryzacyjny, chodzi o kombinowany układ napędowy, składający się z dwóch jednostek pracujących przy wykorzystaniu różnych technologii: silnik spalinowy wspierany jest przez jednostkę elektryczną i akumulatory. Takie rozwiązanie oszczędza paliwo – silnik elektryczny sprawia, że ten drugi staje się bardziej efektywny. Pojazdy określane mianem „pełnych hybryd” (patrz na dole) mogą poruszać się w trybie czysto elektrycznym. Ma to znaczenie zwłaszcza w mieście, bo wpływa na redukcję hałasu i emisji spalin. Gdy akumulatory się wyczerpią, silnik spalinowy je ładuje (nawet gdy kierowca zdejmie nogę z gazu). Zacznijmy od tego, czego nie może. Jazda tylko z napędem elektrycznym na długich dystansach lub z maksymalną prędkością nie jest możliwa bez pomocy silnika spalinowego. W zasadzie napęd hybrydowy nadaje się do niemal każdego pojazdu – począwszy od rowerów, aż po autobusy. Jednak wraz ze wzrostem gabarytów pojazdu rośnie liczba akumulatorów niezbędnych do zastosowania. Wzrastają więc koszty wykonania pojazdów i ich ceny – mimo postępu technologicznego akumulatory ciągle są bardzo drogie, a ich moc i pojemność w stosunku do masy nadal nie stanowią konkurencji dla tradycyjnego baku z benzyną lub olejem napędowym.Moc baterii – a co to takiego? Powiedzmy, że mamy akumulator, który w określonym czasie może dostarczyć 10 kilowatów (lub – jak kto woli – niecałych 14 KM). Silnik elektryczny (nawet gdyby był dziesięć razy mocniejszy) będzie w stanie oddać nam maksymalnie tylko tyle mocy, ile dostanie od akumulatora, a ta z kolei zależy od masy. Z benzyną nie ma tego problemu – stukonny silnik zawsze ma sto koni, niezależnie od tego, czy w baku jest litr, czy sto litrów paliwa.

Honda Insight - Coś dla ludu 76 800 zł kosztuje auto, w którym 14-konny silniczek elektryczny wspomaga 88-konną jednostkę benzynową. Wskaźnik obok obrotomierza informuje, czy napędza on koła, czy ładuje akumulatory. Po naciśnięciu przycisku ECON można jeździć bardziej ekonomicznie. Możliwe jest uzyskanie spalania na poziomie 4,9 l/100 km. W teście było to 6,0 l/100 km. W przeciwieństwie do Civica akumulatory nie utrudniają dostępu do bagażnika – tkwią bowiem w podłodze. Doświadczeni kierowcy narzekają na hałas silnika, sztywne zawieszenie i niedający się wyczuć układ kierowniczy.

Honda Civic Hybrid

Technicznie Civic jest blisko spokrewniony z modelem Insight. Elektryczny silniczek w tym aucie ma 20 KM i dodaje skrzydeł podczas przyspieszania 95-konnemu benzyniakowi. Civic jest bardziej paliwożerny niż Insight. Bateria stoi za oparciem tylnej kanapy, utrudnia zatem optymalne wykorzystanie bagażnika. Podczas jazdy ze stałą prędkością wtrysk paliwa może zostać wstrzymany – wtedy stałą szybkość auta utrzymuje tylko jednostka elektryczna. Kierowca nie ma jednak możliwości przełączenia systemu w tryb czysto elektryczny. W ten sposób Civic może przemieszczać się maksymalnie 2 minuty z prędkością do 45 km/h.

Smart Fortwo coupé mhd - Gdzie jest obiecana hybryda?

Słyszeliśmy już o hybrydach szeregowych, równoległych, pełnych, ale co zrobić, jeśli ktoś nazywa swój produkt hybrydą, mimo że korzysta z technologii powszechnie stosowanych w czysto „spalinowych” pojazdach? Oto przykład: żeby w konfiguratorze na stronie internetowej Smarta wybrać prezentowane auto, trzeba kliknąć pozycję „Silnik benzynowy 52 kW/70 KM, micro hybrid drive”.  Tymczasem z hybrydy Smart mhd ma tylko automatyczny, odłączany system Start/Stop. Tak więc ten liliput nie jest prawdziwym autem hybrydowym z napędem elektrycznym. Smart mhd nie należy również do pojazdów oszczędnych. Prawie 5 l/100 km to w przypadku 2,7-metrowego karzełka wynik, jakim nie należy się chwalić. A i cena nie wygląda okazyjnie. Jeśli ktoś chce kupić Smarta, bo jest Smartem, to w porządku. Ale jeśli szuka hybrydy, niech się wstrzyma.

Toyota Prius - Prius nigdy nie był tak dobry, ale ciągle jest drogi

Podczas gdy niektórzy rywale jeszcze raczkują, na rynku gości już trzecia generacja Priusa. Silnik spalinowy zyskał 22 KM i ma teraz 99 KM. Jednostce elektrycznej też przybyło mocy – do 82 KM. Moc łączna, tzw. systemowa, wzrosła ze 113 do 136 KM. I tutaj powraca temat zaanonsowany już na początku porównania. Przecież 99 KM i 82 KM powinno dać 181 KM, a mimo to producent podaje moc łączną obu silników równą 136 KM. Oto podpowiedź: wystarczy, że od tych 136 KM mocy całkowitej odejmiemy wartość dla silnika spalinowego, czyli 99 KM.

W ten sposób uzyskamy maksymalną moc, z jaką silnik elektryczny może napędzać auto. Jest to 37 KM i tyle też musi wynosić maksymalna moc, jakiej jest w stanie dostarczyć akumulator. 136 KM Priusa wystarczy do tego, by poczuć przyjemność z podróżowania. Tablica przyrządów jest co prawda mocno przeładowana i odwraca uwagę kierowcy od tego, co dzieje się na drodze, można się jednak do tego przyzwyczaić. Na pochwałę zasługuje perfekcyjna konstrukcja zespołu napędowego. Obie jednostki współpracują niemal bezgłośnie i bez szarpnięć. Kto przy pełnych akumulatorach (NiMH) wciśnie przycisk z literami EV, ten będzie mógł przejechać do 1,5 km z prędkością maksymalną 70 km/h wyłącznie na silniku elektrycznym. Jeśli poziom naładowania baterii zmaleje, do pracy poderwie się jednostka spalinowa. W trakcie testu udało się uzyskać średnie spalanie 5,1 l/100 km, choć producent optymistycznie podaje wynik o 1,1 l mniejszy. Niestety, mimo najszczerszych chęci udało nam się osiągnąć jedynie 4,5 l/100 km i był to kres możliwości naszych oraz auta. Szkoda, że Prius jest taki drogi. Kosztuje 99 900 zł, a to wystarczyłoby na zakup luksusowo wyposażonego kompaktu z mocnym dieslem pod maską.

VW Touareg Hybrid -Ten VW nie udaje hybrydy. On naprawdę nią jest!

Również VW zdecydował się na wprowadzenie napędu hybrydowego w samochodzie typu SUV. Powód? Touareg ma podbić rynek amerykański, na którym diesle nie robią furory. Cena w Niemczech (do Polski auto trafi prawdopodobnie pod koniec roku) to aż 73 500 euro – więcej niż trzeba wydać na diesla z 340-konnym silnikiem 4.2 TDI. Kompleksowa moc volkswagenowskiej hybrydy wynosi 379 KM. 333 KM generuje nowoczesna sześciocylindrowa jednostka benzynowa z kompresorem, a jej elektryczny pomocnik – 46 KM. W razie potrzeby każdy z silników może samodzielnie napędzać 2,2-tonowe auto. Przy delikatnym posługiwaniu się pedałem gazu Touareg potrafi przyspieszać do 50 km/h wyłącznie na silniku elektrycznym. Najpóźniej po przejechaniu 2 km akumulatory NiMH (1,7 kWh) będą już za słabe i uruchomi się V6. Jeśli przy „pełnych” bateriach będzie utrzymywana stała prędkość do 160 km/h, silnik benzynowy może być odłączony. Niestety, procesowi sprzęgania silników towarzyszy szarpnięcie – taka współpraca znacznie lepiej udaje się w Lexusie. Jeśli chodzi o osiągi, to pozostają one na podobnym poziomie jak u bezpośredniego konkurenta – RX 450h. Ponieważ nie mogliśmy zmierzyć spalania testowego, porównamy dane fabryczne: Touareg Hybrid pochłania 8,2 l benzyny na 100 km. Jest to o prawie litr mniej, niż zużywa dieslowski silnik V8, ale jednocześnie niemal o 2 l więcej niż w Lexusie RX 450h.

BMW ActiveHybrid X6 - Tutaj mocy z pewnością nie zabraknie

ActiveHybrid – nazwa tego auta wyjaśnia wszystko. 485 KM mocy systemowej, której produkcją zajmują się 407-konny silnik V8 i dwa silniki elektryczne o mocach 91 i 86 KM. Masakra! Ten pojazd potrzebuje aż 13,3 l benzyny na 100 km. Z oszczędnością nie mamy tu w ogóle do czynienia. Raczej z podgrzewaniem atmosfery. Silniki elektryczne napędzają samodzielnie auto do prędkości 60 km/h, później uruchamiana jest automatycznie jednostka benzynowa. Jazda w trybie elektrycznym możliwa jest tylko przez 2,5 km – oczywiście, jeśli kierowca nie przekroczy wspomnianych 60 km/h. Jednostki elektryczne zasilane są przez chłodzone wodą, wydajne akumulatory niklowo-metalowo-wodorkowe umieszczone z tyłu pojazdu.

Mercedes S 400 Hybrid - Raczkująca hybryda w megaformacie

Ten samochód ma dwa silniki, ale tak na dobrą sprawę trudno to odczuć. S 400 Hybrid (299 KM) za 395 000 zł jest o 42 500 zł droższe od 272-konnego modelu S 350. Do tego to taka hybryda, w której 20-konna jednostka elektryczna wspomaga jedynie przyspieszanie. Trudno nam to zrozumieć – czy producenci naprawdę sądzą, że 20 KM przy wadze niemal dwóch ton spowoduje ekologiczną i ekonomiczną rewolucję? Przypływ dynamiki dzięki pracy „elektryczności” raczej niewiele zdziała, za to przy hamowaniu przeszkadza wyraźnie odczuwalna w trakcie ładowania akumulatorów przez generator sztuczność pedału hamulca. Poza tym samochód ten nie jest w stanie jeździć wyłącznie na silniku elektrycznym. Zamiast powszechnie używanych baterii niklowo-metalowo-wodorkowych Mercedes zainstalował o wiele wydajniejsze akumulatory litowo-jonowe, na które udzielana jest dwuletnia gwarancja.

A na koniec jeszcze trochę zimnej wody dla Mercedesa: czy przystoi marce o tak wysokiej innowacyjności i znanej z zaawansowanych technologii wkraczać na rynek z taką namiastką hybrydy? I jeszcze pod postacią topowej limuzyny? W bezpośrednim starciu z dieslowską klasą S ta hybryda nie ma szans – jest droższa i spala więcej paliwa, w dodatku bardziej kosztownego. Ale klienci mimo to chcą mieć auto, dzięki któremu będą mogli powiedzieć: „jeżdżę hybrydą”. Jak widać, firma trafnie oceniła rynek!

Lexus LS 600h L -Elektryzujący perfekcjonista

Tu jest wszystko, co trzeba: napęd obu osi, supernowoczesny silnik V8, bezstopniowa skrzynia i wszechobecny luksus. System o kompleksowej mocy 445 KM zadowala się 12,7 l benzyny na 100 km (dane testowe), wprawiając w ruch ważący 2,5 tony samochód. Perfekcyjnie zestrojony duet elektryczno-benzynowy to tandem z najwyższej półki. Po leciutkim naciśnięciu pedału gazu LS startuje, bezgłośnie poruszane silnikiem elektrycznym o mocy 224 KM. Fakt, że do pracy wziął się również 394-konny benzyniak, jest niemal niezauważalny. Krytycy zarzucają Lexusowi niewystarczającą pojemność bagażnika, nadmierną miękkość układu kierowniczego i zbyt głośną pracę zawieszenia. Trudno też nie zauważyć bardzo wysokiej ceny.

Lexus GS 450h - Dyskretny pionier

W GS pracuje nowoczesny, generujący 296 KM sześciocylindrowiec. Silnik benzynowy ma do pomocy potężną, 200-konną jednostkę elektryczną. Kompleksowa moc układu napędowego (345 KM) przenoszona jest na koła za pośrednictwem przekładni bezstopniowej. Ten pojazd to typowy władca lewego pasa autostrady. Sprint od 0 do 100 km/h zajmuje mu 5,9 s. Nie powinno więc dziwić spalanie – średnio 9,3 l/100 km w teście. Współczesne diesle wykazują znacznie mniejszy apetyt na paliwo. Z drugiej strony: do 50 km/h GS jeździ tylko na silniku elektrycznym, co w mieście bardzo się liczy. Nie ma jednak przycisku uruchamiającego wyłącznie napęd elektryczny. Porównywalny benzynowy „brat” GS-a bez modułu hybrydowego ma 347 KM i zużywa 12,1 l/100 km. Niestety, układ kierowniczy i zawieszenie nie mogą równać się z rozwiązaniami znanymi z luksusowych limuzyn BMW czy Audi. Uwaga na mały bagażnik – jego pojemność to tylko 320 litrów.

Honda CR-Z - czy hybryda może dawać frajdę  z jazdy? honda – jak najbardziej! Co to takiego unifikacja, wie każdy właściciel Seata, Skody czy Volkswagena. Jest tak dzięki temu, że samochody tych marek mają wspólne płyty podłogowe, silniki i mnóstwo innych elementów, więc ich cena może być konkurencyjna. Im więcej się czegoś produkuje, tym koszty (w przeliczeniu na jeden egzemplarz) spadają. Honda korzysta z tego prawa, montując bardzo podobny hybrydowy system napędowy w kolejnym swoim aucie, tym razem nawiązującym do Hondy CRX. 
Jazda tym samochodem rzeczywiście sprawia przyjemność – każdy, kto wybierze najbardziej sportowy z trzech trybów jazdy, przeżyje pełną temperamentu przygodę. Większość obowiązków bierze na siebie 114-konny silnik spalinowy, a wspomaga go 14-
-konna jednostka elektryczna. Dzięki manualnej skrzyni biegów i niskiej pozycji za kierownicą prowadzący czuje się tak, jakby jechał prawdziwym sportowym coupé. Dopiero gdy wyczerpią się niklowo-metalowe akumulatory, auto traci wigor, ale baterie szybko się regenerują. Ta hybrydowa frajda kosztuje 85 900 zł i zadowala się 5 l paliwa na 100 km.

Podsumowanie - Prym wiodą Japończycy

Hybrydy, czyli auta z pomocniczym silnikiem elektrycznym, to pojazdy z napędem przyszłości. Oszczędnie spalają paliwo i są przy tym funkcjonalnymi środkami lokomocji do codziennego użytku, czego nie można powiedzieć o samochodach z napędem wyłącznie elektrycznym. Jeśli chodzi o hybrydowe rozwiązania techniczne, Japończycy są bezsprzecznie światowymi liderami. Toyota Prius to dzisiaj wzorzec w swojej klasie, który przekonuje w mieście jako czystsza alternatywa dla diesli. Honda CR-Z to natomiast oszczędne i przyjemne w prowadzeniu coupé w akceptowalnej cenie. Dopiero za nimi wyłaniają się pojazdy niemieckie. Smart mhd nie do końca słusznie nazywany jest hybrydą. Wytwórcy BMW serii 7 i Mercedesa klasy S usilnie się starają, ale z mizernymi efektami. Niemieccy producenci jednak się nie poddają. Z napięciem (również elektrycznym) oczekiwane są w przyszłym roku Opel Ampera i BMW serii 5.

Autor Michał Krasnodębski
Michał Krasnodębski
Powiązane tematy:
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków