Nowy Ford już na pierwszy rzut oka wygląda na motoryzacyjny odpowiednik pigułki na poprawę nastroju: świeża, odważna linia, nowoczesny design. A przede wszystkim to w założeniu małe auto jest tak naprawdę bardzo duże; mierząc 3,92 m, jest większe od dotychczasowego olbrzyma w segmencie B - Volkswagena Polo (3,90 m).
Prezentując się w ten sposób, Fiesta doskonale wpasowuje się w krąg nowoczesnych aut mini typu Hondy Jazz. Prawdziwy szok czeka na nas we wnętrzu: nie znajdziemy tu nawet śladu po niegdysiejszej, typowo fiestowej ciasnocie. Z przodu miejsca jest aż nadto, a i na tylnej kanapie nikt nie powinien się poczuć jak w małym samochodzie.
Raczej jak w kompakcie poprzedniej generacji
Siedzenia są wygodne, ale mogłyby mieć lepsze podparcie z boku i pod udami. To, że zostały wysoko umieszczone, wydatnie ułatwia kierowcy obserwację drogi. O ile jednak rozplanowanie wnętrza jest więcej niż udane, o tyle rzut oka na deskę rozdzielczą od razu pogarsza nastrój.
Co prawda ani do przejrzystości, ani do funkcjonalności nie ma żadnych zastrzeżeń, ale nieprzyjazny, twardy plastik nie przypadnie nikomu do gustu. Gdzież się podziała znana z prototypu dbałość kolończyków o serdeczne podjęcie gości (pasażerów)?
Tu po prostu czuć rękę księgowych
Nie ma uchwytu dla pasażera obok kierowcy, kolumna kierownicy jest regulowana tylko na wysokość, a siedzisko tylnej kanapy wciąż (paskudna tradycja Forda) można złożyć jedynie w całości, podczas gdy oparcie jest dzielone.
Także otwieranie wlewu paliwa tylko kluczykiem od zewnątrz nie przystoi już w dzisiejszych czasach. Klapę bagażnika można otworzyć zdalnie, przyciskiem obok kierowcy, ale seryjnie funkcja ta występuje tylko w lepszych wersjach wyposażeniowych.
Ale nie załamujmy rąk, jeszcze nie wszystko stracone. O ponowną poprawę nastroju zadba 80-konny, czterocylindrowy silnik 1.4. Nie, nie czyni on wprawdzie z Fiesty rakiety, ale dzięki jego pomocy samochodzik jest naprawdę żwawy.
Absolutnie nie daje sobie dmuchać w kaszę konkurentom, nawet tym z wyższą mocą. Niemniej powyżej 4000 obr./min staje się niemile głośny, jednocześnie coraz słabiej dając znać o swojej mocy.
Odczuwa się to przede wszystkim na dłuższych podjazdach i podczas podróży na autostradzie. Poza tym skromnie określana przez fabrykę prędkość maksymalna 167 km/h jest do osiągnięcia tylko po długim oczekiwaniu - i raczej z wiatrem w plecy...
Za to siedzi się w tym aucie świetnie
Sportowe zawieszenie i układ kierowniczy o czujności gokarta sprawiają, że kiedy się wjedzie na krętą drogę z dobrą nawierzchnią, człowiek nie ma ochoty się z Fiestą rozstać.
Te wrażenia potwierdzają się także podczas testów na zamkniętym torze: zachowanie samochodu jest wręcz stuprocentowo pewne i przewidywalne, opanowanie go w drastycznych manewrach nie nastręcza najmniejszych problemów nawet mniej doświadczonym kierowcom.
"Test łosia"? Śmiechu warte!
ESP, który w gruncie rzeczy jest godny polecenia w każdym aucie, tu potrzebują tylko ci, którzy nie wierzą w prawa fizyki newtonowskiej. Ale trzeba uważać. Na mokrej nawierzchni podczas szybkiego przejeżdżania zakrętów czuć, że przód wyjeżdża na zewnątrz.
Na szczęście jest to minimalne i łatwe do opanowania zboczenie z obranego toru jazdy. Oczywiście, sportowy układ jezdny nie każdemu przypadnie do gustu, tym bardziej że komfort nieco cierpi na takich nastawach.
Dotyczy to przede wszystkim momentu, gdy przejeżdżamy przez poprzeczne nierówności na jezdni. Ale wśród redaktorów testowych tylko jeden na siedmiu miał coś przeciwko takiej charakterystyce samochodu.
O wiele więcej narzekań padło w związku z głośnymi szumami powietrza podczas szybkiej jazdy. Jeżeli komuś spodobał się już ten samochód, musi się na razie uzbroić w cierpliwość.
Nowa Fiesta w Polsce oferowana będzie dopiero w drugiej połowie tego roku. Podane ceny, wyposażenie standardowe oraz opcjonalne dotyczą rynku niemieckiego.
Galeria zdjęć
Fiesta: powód do świętowania?
Fiesta: powód do świętowania?
Fiesta: powód do świętowania?
Fiesta: powód do świętowania?