Ford okazał się na tyle udany, by przetrwać 12 lat i nie zniknąć z rynku: Ka wyprodukowano w liczbie prawie półtora miliona egzemplarzy! W tym czasie dodano do oferty Sportka i StreetKa.
Teraz wreszcie pojawił się następca. Produkowany w Polsce, na wspólnej linii z Fiatem 500, korzysta z komponentów sympatycznego Fiacika, a ten z kolei bazuje na popularnej u nas Pandzie. Czy z Fiata można zrobić Forda? To właśnie postanowiliśmy sprawdzić.
Zaczniemy od pełnego ostrych kształtów designu, którego odwaga zaczyna na nowo być wizytówką Forda. Ani z przodu, ani z tyłu nie widzimy podobieństwa do „pięćsetki”, za to znajdujemy wiele elementów stylizacyjnych wspólnych dla obecnej rodziny Forda. Wielkie reflektory wyglądają jak „rozweselone” światła Mondeo (których dynamiczny kształt Ford bez skrupułów zapożyczył z projektów Astona Martina).
Wielki zderzak ma ograniczać koszty napraw blacharskich, przejmując energię niewielkich stłuczek – rzeczywiście, sięga daleko na boki, nadając przodowi muskularny wygląd. Pierwsze pozytywne wrażenie: z zewnątrz nowy Ka to stuprocentowy Ford! A co zobaczymy we wnętrzu?Fordowski klimat, fiatowskie przyciskiTutaj już nie udało się uniknąć podobieństw do Fiata: wspólne elementy sterowania wentylacją mocno przypominają te znane z Pandy. Jednak unifikacja nie znaczy wcale, że Ford nie wprowadził własnych, najbardziej cennych dla wizerunku marki rozwiązań. Pod lupę trafiły fotele, które sprawdzają się na długich trasach. Sposobem rozmieszczenia kierownicy względem pedałów i dźwigni biegów kokpit przypomina Fiata, co jest i zaletą, i wadą: plus za wygodne przełączanie biegów, a minus za wciskającą się w kolano kierowcy obudowę panelu.
Z tyłu miejsca niewiele, brakuje go szczególnie nad głową. Problemy w tej kwestii zaczynają odczuwać pasażerowie o wzroście powyżej 170 cm. Czas teraz na czołowe dyscypliny marki, mianowicie: prowadzenie i stabilność jazdy. Specjaliści od nowa skonfigurowali zestrojenie przedniego i tylnego zawieszenia, by Ka prowadził się jak typowy Ford. W porównaniu z tym, co dostali od Fiata, fordowscy inżynierowie usztywnili stabilizatory (z przodu o 20, z tyłu o 70 proc.), dostosowując do nich sprężyny i amortyzatory.Zwinność i dobre prowadzenie, ale średni komfort jazdyEfekt to mniejsze przechyły nadwozia na zakrętach bez konieczności nadmiernego utwardzania zawieszenia, które jednak do specjalnie komfortowych nie należy i słabo tłumi hałas towarzyszący przejeżdżaniu przez poprzeczne łączenia asfaltu. Niemniej „tuning” zawieszenia Pandy, czy – jak kto woli – „pięćsetki”, uznajemy za udany. Do podwozia pasuje układ kierowniczy, którego elektryczne wspomaganie najwyraźniej przeprogramowano, bo zapewnia lepsze wyczucie drogi niż to z Fiata 500.
Ale czas wreszcie dodać mocniej gazu!
Niewielki, fiatowski silniczek o pojemności 1,2 litra dzięki kilku sztuczkom konstrukcyjnym brzmi zawadiacko i zapewnia Fordowi napęd wystarczający do sprawnej jazdy po mieście. Ale z czterema osobami na pokładzie ten motor ma już dużo pracy – nic dziwnego, skoro nawet z samym tylko kierowcą Ka waży ponad tonę.
Duża powierzchnia szyb i sztywna karoseria podnoszą masę, ale jeżeli mają poprawić samopoczucie kierowcy i komfort jazdy, a do tego podnieść poziom bezpieczeństwa, to nie mamy nic przeciwko temu. Chociaż nie sposób ukryć, że jak na swoje rozmiary i moc auto nie jest lekkie. Powinno być za to niewielkim obciążeniem dla portfela: „bogata” odmiana Titanium z klimatyzacją kosztuje 32 900 zł. Niestety, za boczne airbagi i radio trzeba dopłacić.
Podsumowanie
Ford ma na tyle przystępną cenę, że może narobić sporego zamieszania. Mam tylko nadzieję, że konkurencja zmusi importera do dodania bocznych airbagów do listy wyposażenia seryjnego wersji Titanium. Używany zgodnie z przeznaczeniem – czyli w mieście – Ka nie ma poważniejszych wad i jako modny samochodzik dla dwóch osób dobrze się spisuje. Blog: krasnodebski.motogrono.pl