Powiedzmy sobie szczerze: Mercedes łaknie takiego image'u jak kania dżdżu
Ta marka o renomie wytwórcy aut dla seniorów (przeciętny wiek klienta to 52 lata) potrzebuje świeżej krwi. Właśnie dlatego stuttgartczycy stworzyli na bazie nudnej i mieszczańskiej klasy C nowy wariant nadwoziowy o nazwie Sportcoupé. Ale czy jest to tylko ciekawszy i dynamiczniejszy wygląd?
Na ile Benzowi powiodło się "odmłodzenie" limuzyny klasy C?Do tego porównania trafił się nam model niedostępny w Polsce, ale znany: 230 Kompressor. Musiał pod naszą kontrolą stawić czoło prawdziwie sportowemu coupé: na linii startu obok Mercedesa pojawiła się Toyota Celica.
Jej designerzy nie przyjmowali do wiadomości żadnych kompromisów. "Rakietowa" sylwetka, wyraz "twarzy" jak u rozdrażnionej osy, a z boków szczeliny strzelnicze w charakterze okien. Sam wygląd nie pozostawia wątpliwości - to pojazd sportowy.
Na tle Celiki Sportcoupé jest mniej zgrabny z tym nisko przy ziemi poprowadzonym przodem i wysoko podniesionym tyłem. Chociaż... jeśli ktoś chce poszukać sportowych odnośników, to Mercedes z profilu przypomina skulonego w blokach do startu sprintera.Ale, ale!
Czego szuka w tym towarzystwie kompaktowy Volkswagen Golf?
Już na pierwszy rzut oka podlega pełnej dyskwalifikacji: klocowaty, w opinii bardzo wielu wręcz toporny w rysunku - ot, typowo niemieckie auto rodzinne. A jednak: w teście wystąpił w wersji GTI, na dodatek jubileuszowej.
A więc jako sportowiec w skórze podtatusiałego ojca rodziny, ale po wizycie u dobrej kosmetyczki. Auto upiększają poszerzane błotniki, potężna końcówka rury wydechowej i jeszcze wiele innych czysto tuningowych dodatków.
Bo przecież nadal jest to rodzinny kompaktowy hatchback.Wśród innych "kosmetyków" wyróżniają go jednak ogromne, 18-calowe felgi aluminiowe. Pomiędzy ich krzyżowymi szprychami (wspaniały design BBS) prześwitują czerwone zaciski hamulcowe na potężnych tarczach.
O, tak! Ten Golf jest gotów na wszystko
Pod maską czeka na rozkazy 1,8- -litrowy turbodoładowany silnik benzynowy z Audi TT. Tak "uzbrojony" Golf potra-fi pokazać tylne światła wielu znacznie prawdziwszym autom sportowym.
Mercedes wchodzi do puli trzech graczy ze stawką 197 KM. Brzmi to dumnie. To spora dawka mocy jak na 4,3-metrowy samochód. Zaklęcie czarodziejskie, dzięki któremu Benz ma tyle do zaoferowania z silnika o pojemności 2,3 litra, brzmi: "kompresor".
W słowie tym słychać jakiś wyścigowy dramatyzm, człowiek odruchowo czuje w nozdrzach gorące spaliny, w uszach wyje rozkręcony do czerwonego pola na obrotomierzu motor. No cóż, zobaczymy, jak jest naprawdę.
Zamieńmy słowa w czyny
Jak najwięcej mocy z jak najmniejszej pojemności i bez dodatkowych pomocy - tylko Toyota potrafi w tym trio taką sztukę. I rzeczywiście: 192 KM z silni- ka 1.8 to wynik iście wyczynowy. Taki rezultat umożliwił Japończykom system VVTL-i, a więc zmienne fazy rozrządu.
Nie ma wątpliwości: na testowe jazdy na torze Nürburgring najlepiej przygotowana jest Toyota. Nie tylko zresztą silnikowo. Kierowca musi tu wężowym ruchem wślizgnąć się pod niziutko poprowadzony dach i wsunąć nogi w wąski tunel pod kierownicą.
Natychmiast poczuje się jak w kokonie, gdy zapadnie się we wspaniale ukształtowany fotel, niestety obszyty materiałem wywołującym pocenie. W Polsce standardowo otrzymujemy skórzane obszycie siedzeń.
Jeden rzut oka na zestaw wskaźników wszystko wyjaśnia: w tym aucie należy się nastawić na ostrą jazdę. Obrotomierz wskazuje, że aż po 8200 obr./min mamy tu wolną rękę.
I rzeczywiście, ten silnik to lubi
Dość ciężko przemieszczający się lewarek przesuwamy na pozycję "1" i... zaczyna się. Z metalicznym dźwiękiem motor zabiera się do dzieła - ostro, nawet bardzo ostro, choć raczej nie odczuwamy prawie 200 KM.
Dopiero po przekroczeniu punktu oznaczonego liczbą 6000 na obrotomierzu silnik dosłownie eksploduje siłą, wyrzucającą Celicę spod siedzenia kierowcy, który szeroko otwartymi oczami widzi, jak przemykają obok niego rozmyte twarze mechaników i fanów w pit stopie...
Oj, to nie był pit stop! To była stacja benzynowa i policja z radarem! Właśnie za takie doznania od razu polubiliśmy Toyotę. Ale przecież czymś takim nie pojedziemy do sklepu po mleko i bułeczki!
Więc czym?Mercedesem
Ze swym przestronnym i przemyślnie urządzonym wnętrzem, superwygodnymi fotelami i komfortowym zawieszeniem na tle Celiki jawi się niczym starszy, jowialny wujaszek. Jego silnik ciągnie potężnie w przód już od wolnych obrotów, mrucząc przy tym niegłośno, z satysfakcją jak najedzony miodem niedźwiedź.
Taki "szeroki w barach" i męski pojazd zapewne zrobi doskonałe wrażenie na paniach, które poszukują w partnerze mocnego oparcia i rozsądku. Ale czy takie auto nadaje się do szybkiej jazdy po torze wyścigowym?
Przecież kiedy Toyota dopiero zaczyna się budzić przy 6000 obr./min, kompresor Mercedesa właśnie udaje się na zasłużony spoczynek!
Ale...
Ale przedtem napędza Benza w tak dyskretny sposób, że każdy odruchowo dwa razy czyta (a potem jeszcze się szczypie, żeby sprawdzić, że mu się to nie śni) dane testowe: Mercedes przyśpiesza o wiele lepiej od Celiki.
Na koniec jednak i to okazuje się mało istotne. Bo oba te naprawdę mocno usportowione pojazdy muszą skapitulować przed absolutnym z pozoru outsiderem - Golfem GTI. Tu wystarczy dotknąć gazu, by auto zerwało się w przód, jakby miało zamiar od razu zagrozić pozycji lidera Rajdowych Mistrzostw Świata.
Ale i to nie było jeszcze największym zaskoczeniem
Bo w silniku Golfa połączono charaktery obu rywali: doskonałą elastyczność jednostki w każdym zakresie obrotów. Na dodatek potrafi to wszystko przenieść na podłoże tak, by w ogóle można było z takiej siły skorzystać.
Na małym torze testowym Continentala, przeznaczonym do badania przyczepności opon, a więc wściekle krętym i wąskim, Golf nie zatracając nic z komfortu resorowania, "wykręcał" bez wysiłku najlepsze czasy. W dodatku zachowywał się na zakrętach zawsze pewnie i przewidywalnie.
Tu pomocą służy elektroniczny system ESP.Na takim torze Volkswagenem Golfem GTI objedzie Mercedesa dookoła pierwszy lepszy kierowca amator, nawet jeśli sportowym Mercem będzie powoził zawodowiec - tak ciężki i ociężały jest Benz na zakrętach.
Także Toyota Celica nie ma żadnych kłopotów z wyprzedzeniem 1,5-tonowego Sportcoupé, choć przy jej nerwowym układzie kierowniczym i skłonnym do nadsterowności tyle powinna raczej być prowadzona przez wysokiej klasy kierowcę.
Oczywiście, stuttgarcki niby-sportowiec nie daje się tak łatwo i często dotrzymuje kroku konkurentom, ale tak naprawdę nie czuje się w takich próbach dobrze. On woli jeździć po równej i prostej autostradzie i pożerać kilometry, zapijając przy tym dużą ilością benzyny.
To po prostu prawdziwy Mercedes - ale ani nie sportowy, ani coupé
Właściwie żadnego z samochodów nie można kupić od ręki. Okres oczekiwania na Toyotę wynosi w Polsce 5 miesięcy. Jubileuszowy Golf GTI w wersji ze 180-konną jednostką jest niedostępny. Podobnie Sportcoupé C 230 Kompressor. Model ten znajdzie się w ofercie krajowej dopiero na początku przyszłego roku.
Galeria zdjęć
Forma designerska a forma sportowa
Forma designerska a forma sportowa
Forma designerska a forma sportowa
Forma designerska a forma sportowa
Forma designerska a forma sportowa
Forma designerska a forma sportowa
Forma designerska a forma sportowa