Logo
TestyTesty nowych samochodówGdy milusińscy dorastają...

Gdy milusińscy dorastają...

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Adam fachowo przygotowuje prezentację na laptopie, Misiek podaje muprecyzyjne dane giełdowe, Kuba liczy, która jest teraz godzina wHongkongu, a Piotruś rozmawia przez komórkę z klientem. Wszyscy powinnijeszcze siedzieć w szkole, ale teraz odgrywają rolę dorosłych

Gdy milusińscy dorastają...
Zobacz galerię (9)
Auto Świat
Gdy milusińscy dorastają...

W prawdziwym świecie często jednak się zdarza, że niewiele starsze dzieci całkiem na serio zajmują się "poważnymi sprawami dorosłych" - i fantastycznie im to wychodzi.

Ale bywa też, że - jak w naszym przypadku - cztery małe samochody są gotowe pełnić funkcje do niedawna zarezerwowane tylko dla opasłych, reprezentacyjnych limuzyn.

Bo w dzisiejszym segmencie B coraz częściej napotykamy auta, które jeszcze kilka lat temu stanowiły tylko niepozorne pojazdy miejskie, a dziś wchodzą coraz częściej w drogę swym o wiele większym braciom. Oferują więcej przestrzeni, wyższy poziom bezpieczeństwa, są także świetnie wyposażone.

Bum na diesle trwa!

Takie zachowanie można zauważyć nie tylko w przypadku aut luksusowych czy samochodów klasy średniej. Moda na diesle trafiła również do segmentu B. Właśnie nasze "maluchy" stawiły się do porównania z takimi silnikami. Za co jednak ich producenci wymagają bardzo słonych dopłat.

Jak choćby Renault - 80-konny silnik dCi kosztuje ponad 7 tys. zł więcej od wersji benzynowej 1.2 16V.Tym samym (przynajmniej cenowo) małe auta miejskie z dieslami są już w klasie co najmniej kompaktowej. Ale powiedzmy sobie szczerze - nowe "maluchy" mają teraz niewiele wspólnego ze starszymi autami segmentu B.

Polo, mając zaledwie 3,9 m długości, oferuje w kabinie więcej miejsca niż Golf II. I nie tylko Golf II, bo jest tu wyraźnie przestronniej niż w Fiacie Punto, w Renault Clio czy w Oplu Corsie.

Szczególnie zauważalne jest to na wysokości ramion: tu po prostu jest luźno i swobodnie. Ponadto Volkswagen stworzył w tym aucie tę atmosferę, o którą tak bardzo ostatnio dba: poczucie wysokiej jakości.

Inna sprawa, jak długo atmosfera ta się utrzyma, ale o tym przekonamy się szybko; od czytelników najprędzej usłyszymy o wszystkich niedomaganiach i awariach najnowszego produktu VW. Na razie jednak rzuca się w oczy, jak bardzo jest tu komfortowo.

Wszystko dobrze wygląda i jest przyjemne w dotyku

Sprężyste fotele o dobrym trzymaniu bocznym zapewniają wysoki komfort podróżowania, a układ jezdny pokonuje miękko i harmonijnie nawet bardzo nierówną nawierzchnię. W tych dziedzinach trzej rywale wciąż jeszcze sprawiają wrażenie aut miejskich ze starej szkoły.

Tym bardziej że lekko pracujący i precyzyjny układ kierowniczy pozwala Volkswagenowi najzwinniej (najszybciej) pokonywać slalom. Fakt, że siła wspomagania jest aż za silna - traci się tu często kontakt z rzeczywistością (czyli czucie jezdni).

Jednak silnik szybko przywróci nam kontakt z rzeczywistością. VW uparcie trzyma się techniki pompowtryskiwaczowej. Efekt to bardzo elastyczny silnik, chociaż w kategorii przyspieszeń Punto okazuje się lepsze. Wadą jednostki Volkswagena jest wysoki poziom hałasu.

Nawet bardzo drogie wytłumianie nie jest w stanie wyciszyć silnika

A ponieważ mamy tu tylko trzy cylindry, klekotanie jednostki napędowej jest tym bardziej dokuczliwe i przenikliwe. Owszem, zużywając 5,9 l oleju napędowego na 100 km, Polo jest (do spółki z Fiatem Punto) najoszczędniejsze, ale póki 100-konny Golf TDI zadowala się spalaniem o wartości 6,0 l/100 km, a 131-konne Audi A4 TDI 6,1 l/100 km, nie próbujmy się oszukiwać: to nie ma nic wspólnego z prawdziwą oszczędnością.

Ale i to nie koniec utyskiwań

Bo z powodu bardzo miękkiego zawieszenia silnika cały zespół napędowy silnie się kołysze i drży. Ponieważ zaś - przypominamy - pod maską pracują tylko trzy cylindry, kończy się już rozmowao kulturze pracy.

Tak więc nawet dobre osiągi i żwawość nie są w stanie sprawić, by ktokolwiek uznał, iż silnik 1.4 TDI pasuje do pierwszego wrażenia związanego z tym modelem samochodu: Polo jest zbyt dojrzałe i komfortowe jak na taki motor. 1,9-litrowy silnik JTD w Fiacie Punto to zupełnie inny typ.

Droższy o prawie 3 tys. zł od 80-konnej wersji benzynowej (HLX) jest naprawdę wart polecenia. Potężna jednostka commonrailowa szybko przyspiesza, chętnie się wkręca na wysokie obroty i pracuje z dobrą kulturą. Tylko na piątym biegu popada w otępienie, jednak nie z braku sił, a przez bardzo długie przełożenie autostradowe.

Ma ono oszczędzać paliwo i... uszy pasażerów

Bo przy rozlicznych zaletach jednego nie da się o tym Fiacie powiedzieć - że jest cichy. Właśnie w tym aucie jest najgłośniej, bo najmniej wagi przyłożono do wyciszenia komory silnikowej i kabiny.

W przeciwieństwie do Polo, Punto ma twarde, niemal sportowe zawieszenie, przez co na nierównościach poprzecznych wpada w wibracje.Pozytywną stroną takich nastawów układu jezdnego jest sportowe niemal zachowanie na szosie.

Układ kierowniczy pracuje lekko i precyzyjnie, a po włączeniu trybu City autem steruje się równie łatwo jak elektrycznym samochodzikiem w lunaparku. Jednak w tym włoskim aucie co innego najbardziej nam się spodobało: przestronność wnętrza (z przodu jest tu dokładnie tyle samo miejsca co w Polo) i największy w tym teście bagażnik (297 l).

Wytwarzana już od roku Corsa jest autem zdecydowanie mniej młodzieńczym

Także pod względem silnikowym. 1,7-litrowy turbodiesel o mocy 75 KM jest o ponad 10 tys. zł droższy od równie silnej jednostki benzynowej 1.2 16V Base.

Ten zasilany wtryskiem bezpośrednim silnik nie posiada nowoczesnych technik w rodzaju Common Raila czy pompowtryskiwaczy. Niewiele więc pomaga mu obecność 4 zaworów na cylinder.

Motor pracuje surowo, nieprzyjemnie brzmi, dygocze: drażni niską kulturą

W dodatku najwięcej sobie życzy za swoje usługi (6,4 l/100 km). Także wnętrze zdobywa najwyżej przeciętne oceny. Ten przeraźliwie szary świat kabiny Opla właściwie nie daje się rozpoznać jako wykończenie nowego, nowoczesnego auta.

Także fotele nie imponują: bardziej siedzi się na nich niż w nich. Ale niedocenianie Opla jest groźne: jest tu o wiele więcej możliwości, niż mogłoby się wydawać. Szczególnie tylna kanapa potrafi zaskoczyć; nasz mierzący 193 cm kolega nie tylko wsiadł bezproblemowo na tylne siedzenie, ale w dodatku wyglądał na zadowolonego.

Nie bez znaczenia było przy tym, że zawieszenie Corsy jest naprawdę wygodne

O ile pod względem jędrności dorównuje ono Fiatowi, o tyle w dziedzinie amortyzacji zdecydowanie go przewyższa. Efekt: Opel o wiele spokojniej się prowadzi, jest dojrzalszy.Po najnowszym restylingu Clio wygląda z zewnątrz bardzo ekscytująco. Kabina ukształtowana jest spokojnie, a wykonana solidnie.

Niestety, fotele wciąż są trochę za miękkie i za cienko obite, a przede wszystkim w małym Renault jest zwyczajnie ciasno.Jego jedwabiście miękko pracujący silnik jest najcichszy, przy czym różnica w hałaśliwości jest tu po prostu kolosalna wobec pozostałych rywali.

Motor zaskakuje miękkością reakcji na gaz i równomiernością rozwijania mocy. Tym bardziej że absolutnie nie przeszkadza, iż mamy tu tylko 65 KM. Wystarcza w zupełności i na dynamiczną jazdę po mieście, i na szybkie przemieszczanie się po autostradzie.

Szkoda tylko, że w teście nie potwierdziły się obietnice producenta dotyczące zużycia paliwa. W Clio dostępny jest nawet system ESP - który może się czasami przydać.

Bo o ile pod niewielkim obciążeniem auto zachowuje się poprawnie, o tyle po załadowaniu do dopuszczalnej masy całkowitej (to aż 470 kg), tył wozu ma tendencję do zarzucania przy gwałtownych manewrach.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: