Kryzys powoduje, że nawet najwięksi światowi gracze wycofują się z ważnych, lecz kosztownych imprez. Chodzi oczywiście o oszczędności, które dotykają jednak nie tylko marketing, lecz także – co w dłuższej perspektywie będzie dla wszystkich bardziej bolesne – działy rozwoju. Może się więc okazać, że nawet jeśli w przyszłych latach pojawią się pieniądze na udział w wystawie, to nie będzie co pokazać.
Dziś w Genewie nie czuje się jednak ducha marazmu. Stoiska mają równie bogaty wystrój, jak i co roku, a hostessy – zwłaszcza te przy autach grupy Fiata – zachwycają urodą i promiennym uśmiechem. Światowych premier nie brakuje, nawet jeśli niektóre z nich – np. Porsche Panamery – zaplanowano w innych terminach i innych miejscach (Panamera zaprezentuje się publiczności w kwietniu w Szanghaju).
Nowe samochody, pokazywane w halach Palexpo, to nie tylko małe, ekonomiczne autka na czasy kryzysu. Nic dziwnego – piękne, okazałe modele, takie jak bliskie seryjnej produkcji BMW 5 GT czy gotowy do sprzedaży Mercedes E Coupé, powstawały w czasach, gdy nikt się poważnie z ogólnoświatowym kryzysem nie liczył. A takie nowości, jak: najmocniejszy i najszybszy Bentley wszech czasów – Continental Supersports, „mały” Rolls-Royce 200 EX, nazwany pieszczotliwie Baby-Rollsem, czy Maybach Zeppelin (cena blisko pół miliona euro), i tak zaprojektowane są dla arystokracji finansowej, która o globalnej recesji dowiaduje się z gazet.
Nie brakuje też rasowych sportowców. Oprócz takich rakiet, jak wspomniany Bentley, Porsche 911 GT3, lub Audi TT RS (330 KM, 0-100 km/h w 4,5 s), prezentowane są sportowe auta bazujące na popularnych „cywilnych” modelach – np. Ford Focus RS czy prototyp Alfy MiTo GTA (200 KM i 320 Nm).
Specjalnością Genewy są wystawiane u progu sezonu wiosenno-letniego kabriolety. Do walki o serca klientów stanęły tym razem takie piękności, jak: Peugeot 308 CC (czytaj na stronie 10), Aston Martin DBS Volante oraz otwarte wersje Audi A5, Infiniti G37, Lexusa IS, Mini John Cooper Works czy Nissana 370Z Roadstera. Prawie-kabrioletem jest też bliski naszemu sercu, bo produkowany w Tychach, Fiat 500 Cabriolet z materiałowym dachem otwieranym elektrycznie na całej długości auta, aż do tylnej szyby włącznie.
Wśród modeli rodzinnych uwagę zwraca debiut IV generacji „praojca” wszystkich kompaktowych vanów – Renault Scénica w parze z 7-osobowym Grand Scénikiem. Nowość także u Toyoty: 7-osobowe Verso – nie Corolla czy Avensis, lecz jedno Verso dla wszystkich modeli. Do aut rodzinnych należą także wersje kombi prezentowanych już wcześniej modeli: Opel Insignia Sports Tourer, Renault Mégane Grandtour czy Seat Exeo SW.
W kategorii aut 4x4 też sporo nowego. Najwięcej zamieszania na rynku zrobić może Skoda Yeti (piszemy o niej na stronach 12-13). Małe turbodoładowane silniki i niewygórowane ceny mają od wiosny pomagać Yeti w podboju segmentu najmniejszych SUV-ów. Hyundai prezentuje pod nazwą ix-onic koncept zapowiadający następcę Tucsona. Audi wystawia stylistycznie uterenowioną wersję A4 Avant – Allroada z napędem quattro, natomiast Lexus – 3. generację RX-a w wersjach benzynowej i hybrydowej. Nowością Saaba jest 9-3X, bazujące na kombi 9-3 z napędem na obydwie osie.
Auta małe i najmniejsze – choć to właśnie one wydają się najlepiej przygotowane na chude lata recesji – zajmują w Genewie ważne, ale wcale nie dominujące miejsce. Przyglądamy się bacznie poczynaniom Kii, która uskrzydlona sukcesem cee’da i ciepłym przyjęciem Soula szykuje model o długości typowych przedstawicieli segmentu B (4,05 m), ale o przestronności auta kompaktowego. Studium nosi nazwę No3 – to wewnętrzne oznaczenie, świadczące o tym, że nowość plasuje się między Rio (No2) a cee’dem (No4). Chevrolet Spark to kolejna generacja najmniejszego auta amerykańskiej marki, produkowanego w Korei. Ważną rolę w segmencie B odegra nowy Volkswagen Polo. Do młodych osób adresowane jest Renault Kangoo Be-Bop – fantazyjnie stylizowane, pojemne autko o elastycznie kształtowanym wnętrzu.
Hitem wystawy jest indyjski produkt w wersji przystosowanej dla Europejczyków: Tata Nano reklamowana jako najtańszy samochód na świecie za ok. 2 tys. dolarów. Jeśli w Palexpo widać gdzieś objawy kryzysu, to na stoiskach amerykańskich producentów. Nie żeby standy świeciły pustkami albo brakowało przykuwających uwagę nowości, ale wyraźnie widać, że Amerykanie błyskawicznie zareagowali na zeszłoroczne rekordowe notowania ropy naftowej i pełną parą inwestują w rozwój aut elektrycznych.
Nowy trend to nie hybrydy, lecz samochody napędzane wyłącznie motorem elektrycznym. Mają one zasięg kilkudziesięciu kilometrów, czyli tyle ile wystarcza do codziennego użytkowania samochodu. W nocy ładowane są prosto z gniazdka. Podczas dłuższych podróży zastosowanie ma nieduży silnik spalinowy, który włącza się jednak tylko po to, by naładować akumulatory. Zaawansowane prototypy takich aut przedstawia grupa Chryslera (limuzyna Chrysler 200C EV i sportowy Dodge Circuit EV), która obiecuje wersje seryjne w 2010 r.
W koncernie GM elektryczną przyszłość zwiastuje Opel Ampera. Ten techniczny bliźniak Chevroleta Volta to studium, które ma się przerodzić w seryjnie produkowane auto w 2011 roku. Jeśli tak ma wyglądać przyszłość motoryzacji, to możemy być spokojni – zaakceptują ją nawet ci, którzy nie darzą samochodów gorącą miłością.
Genewa 2009 - Ekoauta na topie
Genewa 2009 - Ekoauta na topie
Genewa 2009 - Ekoauta na topie
Genewa 2009 - Ekoauta na topie