Jego prywatna Honda jest nie byle jaka - to Civic Coupé z mocnym, 126-konnym silnikiem 1.6. Zamiłowanie do marki powinno zaowocować pozytywnym nastawieniem do nowego auta. Tymczasem nasz kierowca usiadł za kierownicą, ustawił fotel, lusterka i od razu chciał jechać. Jak to? Nie zachwycał się tym, co ma czynić to auto wyjątkowym? Nie zainteresowały go ani wyszukany stylistycznie obrotomierz, ani umieszczony pod przednią szybą prędkościomierz, który powoduje, że oczy kierowcy nie muszą tak mocno przestawiać ostrości, gdy zapragnie on skontrolować prędkość jazdy. Marek zauważył, że trudno znaleźć takie położenie regulowanej w pionie i poziomie kierownicy, by nie zasłaniała ani obrotomierza, ani prędkościomierza. Nie zainteresowało go także oryginalne pokrętło klimatyzacji. Zapięliśmy pasy i wyjechaliśmy na miasto. "Ile to ma koni" - zapytał kierowca. "140? - nie ukrywał zdziwienia. - Przecież moje 1.6 jeździ o niebo lepiej!".140 KM zapewnia dobre, ale nie sportowe osiągiNie jest to do końca prawda, bo za takie wrażenia odpowiadają między innymi większa płynność jazdy i lepsze wyciszenie wnętrza, a także brak wskazówki prędkościomierza, której ruch pozwoliłby zauważyć, jak szybko auto się rozpędza. Marek zauważył: "Patrz, teraz mam gaz w podłodze". Rzeczywiście, przy 3,5 tys. obrotów na czwartym biegu działo się niewiele, a auto leniwie przyspieszało. "Twarde zawieszenie" - usłyszałem jeszcze i zrezygnowany włączyłem radio. Pomyślałem, że może kierowca malkontent chociaż to doceni, bo przecież system audio Civica gra naprawdę dobrze, a jego obsługa jest dziecinnie prosta dzięki przyciskom na kole kierownicy. Nic z tego. Marek już zdecydował, że mimo lojalności wobec japońskeiej marki ten akurat samochód nie jest w jego typie. O tym, że to opinia niekoniecznie popularna, przekonaliśmy się kilka minut później na stacji benzynowej. Dziewczyna obsługująca nas przy kasie od razu zauważyła Civica. W mgnieniu oka wyskoczyła na dwór i już siedziała za kierownicą. I w żaden sposób nie udało nam się jej zniechęcić do auta - podobało jej się i koniec. Ale my musieliśmy już jechać na próby parkowania i manewrowania w korku. Słaba widoczność to zmora kierowcy CivicaTa do tyłu właściwie nie istnieje - szyba podzielona spoilerem zasłaniającym znaczną jej część nie ma wycieraczki i wieczorem możemy nie zauważyć świateł aut jadących z tyłu. Podczas zmiany pasa obejrzenie się przez ramię niewiele pomaga - malutka boczna szyba tylnych drzwi i gigantyczny tylny słupek zasłaniają wszystko, co tylko da się zasłonić. Z przodu też nie jest dobrze. Wąską szybę ograniczają grube słupki, które skutecznie zasłaniają nie tylko pieszych, lecz także mniejsze samochody. Marek tylko się skrzywił: "I naprawdę mam mówić o moich wrażeniach, a Ty to potem napiszesz?". W takiej sytuacji pozostaje mi tylko zostać adwokatem nowej Hondy i poszukać agrumentów na jej korzyść. A kilka się znajdzie. Auto ma sztywne zawieszenie obniżające komfort, ale nie do tego stopnia, by trzeba było omijać każde pęknięcie asfaltu. Za to prowadzenie jest precyzyjne, Honda spontanicznie skręca i osiąga imponujące prędkości na zakrętach. Bagażnik? Duży i ustawny, a tylna kanapa składa się w bardzo przemyślany sposób. Jest tam też sporo miejsca na nogi, chociaż tylne drzwi są tak bezsensownie małe, że trzeba tam wsiadać tyłem, a po zajęciu miejsca pochylać się do przodu, żeby wyjrzeć na zewnątrz przez odsuniętą do przodu szybę drzwi. Miło jeździć autem, za którym wszyscy się oglądają. Jednak ceną za oryginalność nie powinna być ograniczona praktyczność (i widoczność).
Honda Civic 1.8 Comfort - Sztuka dla sztuki?
Rzadko się zdarza, aby model produkcyjny odwagą dorównywał prototypowi. Najnowsza propozycja Hondy jest wręcz futurystyczna, dlatego postanowiliśmy sprawdzić, jak na nowe pomysły zareaguje dotychczasowy użytkownik Civica - Marek, nasz firmowy specjalista od reklamy.