Auto Świat Testy Testy nowych samochodów Infiniti QX60 – ostatni dzwonek | TEST

Infiniti QX60 – ostatni dzwonek | TEST

Autor Jarosław Horodecki
Jarosław Horodecki

Dziwnie się pisze o samochodzie, o którym wiemy, że właśnie przestaje istnieć. Przynajmniej w Europie. Marka Infiniti znika z naszego regionu, bo sprzedaż jej aut była rozczarowująca. Szkoda. Mój żal jest tym większy po tym, gdy miałem możliwość przetestować jej dużego SUV-a, czyli modeli QX60.

Infiniti QX60Żródło: Auto Świat

Kiedyś, dawno temu, nie ceniłem amerykańskiej motoryzacji. Te pływające po drogach samochody, których układ kierowniczy zadziwiał brakiem precyzji, a zawieszenie zdawało się skonstruowane tak, by pasażerów przyprawiać o chorobę morską na każdej drodze z zakrętami. Czasy się jednak zmieniają. Ja zacząłem cenić komfort, co jest widoczną oznaką tego, że wchodzę w wiek średni, a Amerykanie nieco przystopowali z samochodami, które prowadzi się jak wyposażoną w silnik balię. Spotkaliśmy się więc gdzieś w środku, a Infiniti QX60 jest dowodem, że po latach wypracowano kompromis między moim gustem, a amerykańską motoryzacją.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Infiniti QX60 – w starym i dobrym stylu

Czy QX60 wygląda dobrze? Owszem. Nie ma wprawdzie nowoczesnej sylwetki z wyostrzonymi liniami – to obecny trend, ale dla mnie to akurat zaleta. Mimo że wielki SUV Infiniti mierzy niemal 5,1 m i jest samochodem dla siedmiu osób, to na pewno nie jest tak ostentacyjny, jak choćby Mercedes GLS. W sumie, QX60 można nawet uznać za samochód dyskretny i nie zwracający uwagi. Dla wielu klientów to bezcenna cecha. Prowadząc Audi Q7, Range Rovera lub Mercedesa GLS na pewno zwracamy uwagę bardziej, a wiele zamożnych osób ceni przecież dyskrecję. QX60 spełni ich oczekiwania.

W starym stylu jest też kokpit i choć sam uwielbiam np. cyfrowe wskaźniki z Audi i podoba mi się, jak wygląda wnętrze Mercedesa klasy E, to jednak QX60 bardzo mi się podoba. Pewnie dlatego, że nawiązuje do aut, którymi jeździłem dobre kilka lat temu. Nic w tym zresztą dziwnego, bo model ten nie jest nowy. W USA pokazano go w 2012 roku, face lifting przeprowadzono zaś w 2016 roku. Nie wprowadzono jednak wówczas żadnych rewolucyjnych zmian. W Infiniti nie podobają mi się więc „old-schoollowe” wstawki z klonowego drewna, doceniam zaś analogowe wskaźniki, możliwość sterowania podstawowymi funkcjami za pomocą tradycyjnych przycisków i pokręteł, a także – co akurat jest cechą wszystkich modeli Infiniti – wysoką jakoś wykończenia wnętrza.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Infiniti QX60 – rozczarowanie dla gadżeciarzy

Tradycyjny kokpit zapewne rozczaruje entuzjastów gadżetów i oni pewnie od razu po zapoznaniu się z QX60 pojadą do salonu Audi. Tam mogą kupić duże Q7 napakowane elektroniką lub nowocześniejsze Q8. Tylko trzeba pamiętać o dorzuceniu w konfiguratorze kilku „technologicznych” opcji. W Infiniti ich nie ma. Oczywiście, jest na pokładzie system multimedialny, ale ma przestarzałą grafikę, a kamery pokazujące obraz wokół samochodu mają niską rozdzielczość. Wszystko to technologie sprzed dobrych kilku lat. Ale wiecie co? Mnie to specjalnie nie przeszkadza. Nawet to lubię, bo np. mało nowoczesna grafika pokładowego systemu nie oznacza, że jest uciążliwy w sterowaniu. System menu jest jasny i logiczny, a dotarcie do najważniejszych opcji okazuje się proste. Krótko mówiąc, taki old-school jestem w stanie zaakceptować, a nawet polubić. I jeszcze jedno: w standardzie jest napęd CD! Tak, można tu odtwarzać kompakty, a nie tylko muzykę z pamięci podłączanej do USB.

Nie znaczy to jednak, że QX60 jest okropnie przestarzałe. Nie. W wersji Hi-tech jest m.in. tempomat z radarem działający też przy małych prędkościach, a także systemy utrzymywania pasa ruchu, ostrzegania o przeszkodach w martwym polu, zapobiegania kolizjom z przodu i z tyłu, wspomagania hamowania, czy też awaryjnego zatrzymania auta, Nie ma możliwości jazdy bez trzymania kierownicy, ale nawet w autach, które taką możliwość dają (przez najwyżej kilkadziesiąt sekund), i tak boję się z tej możliwości korzystać.

Infiniti QX60 – wnętrze z głową

Za to w każdym wariancie Q60 mamy do dyspozycji ogromne wnętrze. Z przodu siedzi się niesamowicie wygodnie, na obszernych fotelach, które bez problemu zmieszczą Amerykanina, który nie stroni od steków i hot dogów. Drugi rząd jest równie wygodny, choć rozbudowane przednie fotele sprawiają, że brakuje trochę miejsca na nogi. A ostatni rząd? Też jest w porządku, choć lepiej nie siadać tam, gdy ktoś ma więcej niż te 170 cm wzrostu. Miejsca na głowę nie ma tu zbyt wiele. Zaletą QX60 jest jednak to, że nawet w siedmiomiejscowej konfiguracji zostaje jeszcze 447 litrów bagażnika. Gdy schowamy tylne siedzenia, jego pojemność rośnie zaś do 1155 litrów. To ogromna przestrzeń.

W sumie, w kabinie niczego mi nie brakuje: są porty USB, jest sporo schowków, a ergonomia pozostaje bez zarzutu. Mało tego, tylną kanapę można przesuwać, jak w rodzinnych vanach. Zakres regulacji wynosi około 13 cm, a to naprawdę bardzo dużo. Chcemy mieć wygodniejsze miejsca z tyłu – nie ms sprawy, wolimy większy bagażnik? To także żaden kłopot.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Infiniti QX60 – wisienka na torcie

Prawdziwym unikatem w QX60 jest jednak silnik: to 3,5-litrowe V6, które niestety nie wpisuje się w obecne trendy i to jest jeden z powodów, dla których QX60 wkrótce znika z Polski. To samochód w starym stylu, z wolnossącą jednostką napędową. Jej moment obrotowy przekazywany jest na cztery koła poprzez bezstopniową przekładnię. Nie cierpię tego rodzaju skrzyń biegów, ale akurat w tym modelu sprawuje się ona znakomicie. Mocne, wolnossące V6 działa cicho i nie drażni uszu w trakcie przyspieszania. Poza tym, skrzynię CVT zaprojektowano tak, by imitowała sposób działania tradycyjnego automatu, a jednocześnie dbała o minimalizowanie zużycia paliwa.

Czy jej się to udaje? Trudno powiedzieć. QX60, co oczywiste, nie jest samochodem gooszczędnym. Przy normalnej jeździe spalało od 12 do 16 l/100 km. Na trasie szybkie ruchu bliżej było do tej pierwszej wartości (momentami było to nawet 10 l/100 km), w mieście zaś 15 l/100 km nie należało do wyników wyjątkowych. Na szczęście zbiornik na benzynę ma objętość aż 73 litrów. Poza tym, spore zużycie paliwa nie może jednak dziwić, bo 3,5 litra pojemności skokowej musi się jakoś pożywić. Trzeba zaspokoić apetyt 262 KM i 334 Nm momentu obrotowego. Wir w baku powstaje też w trakcie przyspieszania, a QX60 nie jest bynajmniej wolne. Do setki przyspiesza w niewiele ponad osiem sekund

Infiniti QX60 – czy warto je kupić?

Owszem, o ile ktoś ceni komfort i nie jest gadżeciarzem. Wolnossący silnik V6 zastosowany w QX60 zadziwia cichą i harmonijną pracą, dzięki czemu nawet skrzynia bezstopniowa nie wprowadza niepotrzebnego zamętu. Moc jest odpowiednia, a praktyczne wnętrze sprawia, że SUV Infiniti może być świetnym autem dla zamożnej rodziny. A teraz mamy niezłą okazję: ogromne rabaty związane z wycofaniem Infiniti z niektórych krajów Europy. QX60 można kupić nawet o 100 tys. zł taniej, niż niedawno. Dla niektórych to może być niezła okazja. Trzeba jednak się spieszyć, bo nowe QX60 już do Polski nie przyjeżdżają.

Infiniti QX60 – dane techniczne

Pojemność skokowa i rodzaj silnika 3498 cm3, V6, benz.
Moc 262 KM przy 6400 obr./min
Moment obrotowy 334 Nm przy 4400 obr./min
Skrzynia biegów i napęd bezstopniowa, napęd 4x4
Prędkość maksymalna 190 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 8,4 s
Średnie zużycie paliwa 10,7 l/100 km (producent)
Masa własna 2082 kg
Cena od 259 900 zł
Autor Jarosław Horodecki
Jarosław Horodecki
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków