Kia Shuma: kiepska widoczność

Jednak nie wszystko zostało przejęte. Zupełnie nową konstrukcją jest nadwozie. W żadnym przypadku nie przypomina ono japońskiego pierwowzoru. Charakterystyczny jest przód auta. Podwójne okrągłe reflektory w połączeniu z masywnym zderzakiem sprawiają korzystne wrażenie. Gorzej z tyłu: szerokie słupki dachowe ograniczają widoczność. Jeśli na skrzyżowaniu skręcamy w lewo i po zbliżeniu się do osi jezdni chcemy ponownie upewnić się, czy nikt z prawej strony nie nadjeżdża, nasz wzrok wbije się w... obicia tapicerskie. Przy takiej szerokości przydałaby się jakaś przezroczystość. Poza tym widoczność do tyłu utrudnia wysoko poprowadzona linia klapy bagażnika.

Kia Shuma: słabe wnętrze

Na wiele można się zgodzić bądź przymknąć oko, ale wnętrze Shumy nie daje nam szans. O ile fotele są w miarę wygodne (długie siedziska powodują, że nawet dłuższe wypady nie są męczące), o tyle deska rozdzielcza jest po prostu bezkonkurencyjna (głównie dlatego, że produkcja ewentualnych konkurentów z podobnym kokpitem zakończyła się kilka lat temu). Szkoda, na takiej przestrzeni można było zrobić coś ładniejszego! Materiały, niestety, nie odstają od designu - szare tworzywo nie prezentuje się najciekawiej. Na pocieszenie dodamy, iż tylko ciut lepsze materiały zastosowała... Toyota w Corolli.

Kia Shuma: dobry silnik i skrzynia biegów

Nowoczesny silnik również pochodzi z Mazdy. Daje to nadzieje na długą żywotność i bezawaryjność. Dynamika auta bardzo nam się podobała. Co prawda moc z półtoralitrowej pojemności do najwyższych nie należy, ale chcąc jeździć oszczędnie, o rajdowych wyczynach możemy zapomnieć. Średni dla tej klasy moment obrotowy połączony z wzorowo zestopniowaną skrzynią sprawia, iż elastyczność oceniamy bardzo wysoko. Na pochwałę w Kii zasługuje też mechanizm zmiany biegów - wszystko odbywa się lekko i bez najmniejszych oporów.

Kia Shuma: na gazie duże oszczędności

Wielu europejskich producentów mogłoby się od Kii uczyć. Nie sam silnik jednak przykuł naszą uwagę. Niskie koszty eksploatacji Shuma zawdzięcza zamontowanej instalacji gazowej włoskiej firmy Landi. Przy obecnych proporcjach ceny benzyny do gazu, przy spalaniu średnio 11 litrów gazu w mieście, przejechanie 100 km kosztuje 11,50 złotego. Aby przejechanie tego samego dystansu na benzynie kosztowało tyle samo, samochód musiałby palić 3,3 l/100 km! Po zmianie zasilania osiągi auta zmniejszają się nieznacznie, a straty mocy w pełni rekompensują zyski finansowe. Montaż instalacji odbył się u dilera, a ewentualne naprawy są załatwiane w autoryzowanym serwisie Kii. Nie bez znaczenia jest również bezwarunkowe zachowanie gwarancji.

Kia Shuma: niska jakość montażu instalacji gazowej

Są również minusy. W przypadku aut nowych pierwszy przegląd rejestracyjny odbywa się po trzech latach, a następny po dwóch. Dopiero auta pięcioletnie muszą odwiedzać diagnostę co roku. Jeśli zdecydujemy się na dozbrojenie Kii w gaz, obowiązkowo co roku musimy stawić się na przeglądzie, co wiąże się z dodatkowymi kosztami. Do samej instalacji nie mamy żadnych uwag. Jednak montaż mógłby być wykonany trochę lepiej. Podstawowym zarzutem jest brak zabezpieczenia antykorozyjnego w miejscach, gdzie urządzenia instalacji są montowane za pomocą wkrętów bezpośrednio do nadwozia.

Gumowy wąż dostarczający rozprężony gaz do kolektora dolotowego po roku użytkowania wykazuje już pierwsze oznaki zużycia. Poza tym przewód ten ociera się o przewody chłodzenia. Efekt - dalsze przecieranie gumowego węża - może doprowadzić do rozszczelnienia, a tym samym do pożaru. Oczywiście, nie wydarzy się to za kilka kilometrów, ale niebezpieczeństwo jest znaczne. Mamy nadzieje, że usterka ta byłaby szybko dostrzeżona przez serwis (do przeglądu brakowało kilkuset kilometrów) i traktujemy ją jako wypadek przy pracy. Koszt instalacji to 2700 zł.

Kia Shuma: słabe wyposażenie seryjne

Dość ubogo natomiast wypada Kia Shuma pod względem wyposażenia seryjnego. W standardzie tej wersji mamy tylko poduszkę powietrzną kierowcy, centralny zamek i elektrycznie sterowane szyby (również z tyłu) oraz lusterka. System ABS, poduszka dla pasażera, radiomagnetofon i klimatyzacja wymagają dopłaty. Boczne poduszki są w Kii niedostępne. Na auto producent udziela 3-letniej gwarancji z limitem 100 tys. km.

Kia Shuma: podsumowanie

Czy ponad 43 tys. zł to dużo za auto o tak niskich kosztach eksploatacji i dobrych warunkach gwarancji? Jeśli komuś nie przeszkadza spartańskie wnętrze i ubogie wyposażenie, a podstawą są niskie koszty użytkowania auta to Kia Shuma będzie ciekawym rozwiązaniem.