Pierwszy z "nowych" Hyundaiów, czyli kompaktowy i30, przyjął się na rynku dość dobrze, zdobywając ugruntowaną pozycję i swój, nie najmniejszy kawałek tortu. Nieco inną drogą idzie jednak malutki i10. Wprawdzie wprowadzone zostało analogiczne nazewnictwo, jednak nie jest to model przygotowany specjalnie na rynek europejski. A co do literki "i" w nazwie, to można się sprzeczać, czy symbolizuje ona innowacyjność oraz inspirację, czy może jednak bardziej odwołuje się do rynku indyjskiego, gdzie auto powstaje i zadebiutowało pod koniec ubiegłego roku.

Stylistyka - mały z dużymi światłami

Hyundai i10 nie powala swoim wyglądem zewnętrznym, choć porównując go do lidera segmentu - mocno kanciastego Fiata Pandy - nie sposób nie zauważyć dużo bardziej ciekawej i nowoczesnej stylizacji. No, ale z drugiej strony Panda pojawiła się na rynku już pięć latemu. i10 mierzy 3,56 m długości, wydawałoby się niewiele, ale to jeden z najlepszych wyników w segmencie.

Najbardziej charakterystycznymi elementami nadwozia małego Hyundaia wydają się być duże światła - zarówno przednie reflektory, które szczególnie wyróżniają się na tle krótkiej acz dość wysoko poprowadzonej maski, jak i te tylne. Znakami rozpoznawczymi mogą być również sporych rozmiarów wlot powietrza, a z tyłu umieszczone centralnie logo koreańskiej marki skrywające klamkę bagażnika. Całość, dość zwarta i nieco masywna, jest jednak stonowana i z pewnością na ulicach nie będzie zwracać na siebie specjalnej uwagi.

Wnętrze - przestronny jak nie maluch

Rozstaw osi wynoszący 2,38 m (znowu jeden z najlepszych wyników w klasie) zapewnia wyjątkową przestronność w kabinie, znacznie przewyższającą tę w Pandzie czy w bliźniaczym Picanto. Jeśli nie jesteśmy zbyt wysocy (ponad 1,90 m), to nie powinniśmy narzekać na miejsce na głowę czy na nogi. Również fotele okazały się dość wygodne, nawet podczas długiej podróży, choć brakowało w nich trzymania bocznego. Wprawdzie przeznaczony dla pięciu osób, to jednak w i10 maksymalnie powinna podróżować czwórka pasażerów, jednak wówczas dwie osoby na tylnej kanapie na brak komfortu nie powinny narzekać.

Ogólnie we wnętrzu jest dość plastikowo, jakość użytych materiałów i wykonanie różnorodne, jednak summa summarum... może się podobać. Wprawdzie żadnych fajerwerków nie znajdziemy, to jednak pod względem ergonomii nie można się specjalnie do niczego przyczepić. Obsługa nie powinna nastręczać żadnych trudności, a całość jest czytelna. Jeśli chodzi o zegary, to na pierwszy plan wysuwa się sporych rozmiarów biały prędkościomierz, jednak kosztem pozostałych, a szczególnie stosunkowo małego obrotomierza. Warto jeszcze wspomnieć o umieszczonej wyżej dźwigni zmiany biegów, przez co łatwiejszy jest do niej dostęp.

Poza przestronnym wnętrzem, również pod względem pojemności bagażnika i10 należy do liderów segmentu. W normalnym ustawieniu mamy do dyspozycji 225 litrów, jednak po złożeniu dzielonej w stosunku 60:40 tylnej kanapy (wpierw siedziska, a następnie oparcie) mamy już 910 litrów. Niestety, przestrzeń ładunkowa nie ma wówczas płaskiej podłogi.

Jazda - idealny do miasta

75 koni mechanicznych, jakimi dysponuje 1,1-litrowy, trzycylindrowy diesel to wielkość, która predysponuje "i-dziesiątkę" do jazdy miejskiej. Nie za dużo, ale i nie za mało. Auto w mieście zachowuje się więcej niż poprawnie, odpowiednio "zbiera się" spod świateł, nie wymaga wkręcania na wysokie obroty, a dopuszczalne w terenie zabudowanym prędkości nie nastręczają mu żadnych kłopotów. Problemem jest tylko głośna praca silnika i to niekoniecznie w wyższej partii obrotów.

Więcej niż poprawnie zachowuje skrzynia biegów. Poza wspomnianym już wcześniej jej umiejscowieniem, należy podkreślić, iż działa bardzo precyzyjnie, biegi wchodzą płynnie, a ponadto jest dobrze zestopniowana. Do miasta wręcz idealna. Podobnie jak układ kierowniczy z odpowiednio mocnym wspomaganiem, który sprawia, że manewrowanie na miejskich uliczkach czy parkingach jest lekkie i przyjemne.

Sporo gorzej jest za to, kiedy miniemy tablicę kończącą miasto. Niby do prędkości autostradowych i10 rozpędza się bez problemów, jednak kiedy potrzebne jest szybkie przyspieszenie pojawiają się problemy. Czas i przestrzeń są tu niezbędne. Podobnie jest z układem kierowniczym. Mimo wzrostu prędkości wciąż wspomaganie kierownicy jest stosunkowo silne, co wymaga od kierowcy uważnego trzymania kierownicy.

Praca zawieszenia jest za to typowa dla większości małych aut. Kolumny McPhersona z przodu i belka skrętna z tyłu zapewniają poprawne zachowanie na drodze - zarówno w mieście, jak i w trasie. Nie jest ani zbyt twardo, ani zbyt miękko, choć pokonywanie nierówności wiąże się z podskakiwaniem. Auto pozostaje stabilne i tylko przechyły na zakrętach mogą popsuć nieco łączną ocenę.

Podsumowanie - gotowy do walki

Decydując się na zakup auta z segmentu A duże znaczenie odgrywa cena samochodu. W przypadku Hyundaia i10 wyposażonego w silnik wysokoprężny, musimy się liczyć z wydatkiem minimum 41.990 zł (za wersję Comfort bądź 4 tys. więcej za bogatszą wersję Style). Dużo? Być może na pierwsze wrażenie, jednak gdybyśmy chcieli podobnie wyposażyć tańszych konkurentów, to się okaże, że wcale cena nie jest zbyt wygórowana. i10 może pochwalić się bowiem dość bogatym wyposażeniem, żeby wspomnieć choćby o dwóch poduszkach powietrznych, klimatyzacji, pełnej elektryce czy radio z CD, MP3 i wyjściem AUX.

Czy Hyundai i10 jest godnym polecenia maluchem i czy odniesie chociażby podobny sukces jak jego starszy i większy brat - i30? Wydaje się, że tak. Niezły stosunek wyposażenia do ceny, przestronność wnętrza, wystarczający silnik, niskie spalanie (4,6 l/100 km) to jego główne atuty. Jednak pamiętajmy, że Hyundai i10 to auto, które najlepiej czuje się jednak w ruchu miejskim.

PLUSY

+ przestronne wnętrze i bagażnik

+ precyzyjna skrzynia biegów

+ wyposażenie seryjne

MINUSY

- głośna praca silnika

- słaba elastyczność

- zbyt dużo plastiku we wnętrzu