Jakie warunki musi spełnić firma, by odnieść sukces w świecie motoryzacji? Powinna zaproponować klientom dopracowane do granic możliwości, bezpieczne, wygodne, trwałe, oszczędne, a zarazem dynamiczne samochody. Mercedes nie miał najmniejszych problemów ze spełnieniem powyższych kryteriów.

Firma ze Stuttgartu postanowiła pójść krok dalej, wprowadzając do oferty innowacyjne produkty. Mercedes SLK był pierwszym roadsterem ze sztywnym, składanym dachem. CLS udowodnił, że luksusowa limuzyna może wyglądać równie atrakcyjnie co sportowe coupe. Dla klientów poszukujących uniwersalnego samochodu najwyższej próby przygotowano klasę R.

Ogromny samochód powstał na płycie podłogowej uterenowionych modeli GL i ML, z którymi dzielił silniki oraz układ przeniesienia napędu na cztery koła. Siedmioosobowa kabina zapewniała wysoki komfort. Klienci nie mogli skarżyć się na niewystarczające osiągi lub niedostateczne wyposażenie. Samochód sprzedawał się jednak przeciętnie - także w USA, gdzie był produkowany. Czy wpływ na stan rzeczy miała odważna stylizacja karoserii?

Najprawdopodobniej tak, co sprawiło, że podczas faceliftingu nacisk położono na modernizację przedniej części nadwozia. Nowe kształty reflektorów, maski, zderzaka oraz atrapy chłodnicy sprawiły, że odmłodzona klasa R nie odbiega wyglądem od pozostałych modeli Mercedesa. Korekt kształtu świateł oraz zderzaka dokonano także z tyłu karoserii.

Wnętrze uatrakcyjniła nowa kolorystyka materiałów wykończeniowych. Bardziej znaczące zmiany zaszły pod maską, gdzie zamontowano bardziej oszczędne silniki. Przedstawiciele Mercedesa są szczególnie dumni z wariantu R 300 CDI BlueEFFICIENCY, który w cyklu mieszanym powinien zużywać średnio 7,6-7,8 l/100km, a poza miastem zaledwie 6,4-6,7 l/100km. W razie potrzeby 190-konna "eRka" potrafi zaskoczyć osiągami, rozpędzając się od 0 do 100 km/h w ciągu 9,5 sekundy.

Na drugim krańcu oferty znajduje się wariant R 500 4MATIC. Samochód dysponuje benzynowym silnikiem V8 o pojemności 5,5 litra, który rozwija 388 KM i 530 Nm. Osiągi są imponujące. Na przyśpieszenie do "setki" R 500 potrzebuje zaledwie 6,3 sekundy, a prędkość maksymalna jest elektronicznie ograniczona do 250 km/h.

Często wybieranym modelem będzie z pewnością szybki, a przy okazji oszczędny R 350 CDI. Pod jego maskę trafił nowy silnik wysokoprężny. Z trzech litrów pojemności inżynierom Mercedesa udało się wycisnąć 265 KM przy 3800 obr./min oraz 620 Nm przy zaledwie 1600 obr./min. Silnik jest bardzo elastyczny, co sprawia, że podczas jazdy wskazówka obrotomierza rzadko kiedy przekracza 2500 obr./min. Producent deklaruje, że w mieście R 350 CDI zadowoli się 11 l/100km, zaś w cyklu mieszanym 8,5 l/100km. W praktyce zużycie ropy wynosi 10 l/100km, co wciąż jest imponującym wynikiem. Trzeba pamiętać, że mowa o siedomiosobowej limuzynie z automatyczną skrzynią biegów i napędem na cztery koła, która waży 2,3 tony.

Dźwięki towarzyszące pracy silnika zostały znakomicie wytłumione. Wraz z zawieszeniem skutecznie pochłaniającym wstrząsy oraz obszernymi fotelami stanowi to gwarancję komfortowego podróżowania nawet na najdłuższych trasach. Mercedes klasy R będzie dostępny z dwoma rozstawami osi - 2,98 i 3,21 metra. W pierwszym przypadku karoseria ma 4,92 m długości, natomiast bagażnik pomieści 550-1950 litrów. Przedłużona R-klasa to prawdziwy kolos. Jest długa na 5,16 metra, a jej przestrzeń ładunkowa ma objętość 633-2385 litrów.

Zwiększony rozstaw osi przyniósł także dodatkową przestrzeń na nogi pasażerów drugiego i trzeciego rzędu siedzeń. Dzięki niej samochodem można komfortowo przewieźć siedem dorosłych osób. W przypadku wersji z krótkim rozstawem osi wygodnie będzie pięciu dorosłym oraz dwójce dzieci.

Wnętrzu Mercedesa klasy R nie brakuje ergonomii oraz najlepszych materiałów wykończeniowych. Jedyne wątpliwości budzi sposób obsługi nawigacji. Mercedes postawił na klasyczne przyciski, rezygnując z dotykowego ekranu albo wielofunkcyjnego pokrętła, co nie każdemu przypadnie do gustu.

W Polsce sprzedaż odmłodzonego Mercedesa klasy R rozpocznie się pod koniec wakacji. Ceny poznamy natomiast w najbliższych dniach. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że szlachetniej wyglądające auto nie ma kosztować znacznie więcej od poprzednika, co oznacza, iż za podstawową wersję przyjdzie zapłacić niecałe 230 tys. złotych.