Marzenie? Tak, ale bliskie realizacji.
W Japonii tego lata do sprzedaży wejdzie Mitsubishi i-MiEV (Mitsubishi Innovative Electric Vehicle). A ponieważ tamtejszy rząd w 50 proc. dotuje zakup auta o zerowej emisji, szacowana wyjściowa cena 2,5 mln jenów (ok. 25 tys. dolarów) powinna być akceptowalna, zwłaszcza dla bogatego Japończyka. Oficjalnego cennika jeszcze nie opublikowano.
Mitsubishi i-MiEV o długości niespełna 3,4 m napędzane jest silnikiem elektrycznym o mocy 47 kW (64 KM) zasilanym z akumulatorów litowo-jonowych. Na ile wystarczają? Zależy jak liczyć. W idealnych warunkach – czyli podczas jazdy w osłabionym trybie Eco i z wyłączoną klimatyzacją – nawet na 160 km. W praktyce na mniej, ale do codziennego użytkowania po mieście i tak wystarczą. Maksymalny moment obrotowy 180 Nm, osiągany przy bardzo niskich prędkościach obrotowych, obiecuje elastyczną jazdę.
Mimo dużej wysokości auta (1,6 m) środek ciężkości znajduje się nisko, ponieważ akumulatory umieszczono pod podłogą kabiny pasażerskiej, a moduł napędowy pod bagażnikiem, co powinno zagwarantować stabilność i przyzwoite właściwości jezdne. Akumulatory można naładować z domowego gniazdka prądem o napięciu 220 V, co trwa ok. 7 godzin. W przypadku prądu trójfazowego wystarczy pół godziny, żeby naładować je w 80 proc.
Funkcjonalnością kabina pasażerska Mitsubishi i-MiEV nie różni się od wnętrza nowoczesnego auta miejskiego – gwarantuje 4 osobom wygodę na krótkich dystansach. Bagażniczek można powiększyć przez złożenie kanapy – wtedy zmieszczą się i zakupy, i składany dziecięcy wózek.
Co z tego wszystkiego wynika dla nas? Wiadomo już, że auto w przyszłym roku wejdzie na europejskie rynki. Mitsubishi podpisało porozumienie z francuskim PSA o sprzedaży aut elektrycznych. Na początek i-MiEV trafi do Wielkiej Brytanii, gdzie ruch – tak jak w Japonii – jest lewostronny, potem do innych krajów. Być może także do Polski, choć pewnie u nas cena okaże się zaporowa, a na ulgi czy dopłaty nie ma co liczyć.