Drugie skojarzenie, jakie mi się nasuwa, to osoba siedząca za kierownicą takiego pojazdu: starszy pan w kapeluszu, który ostatni rusza spod świateł,a zmieniając pas na sąsiedni, wykonuje ten manewr bezwłączonego kierunkowskazui uprzedniego zerknięcia w lusterko wsteczne. Ale patrząc na japońskie kompakty, chyba zmienię swoje nastawienie do trójbryłowych aut.Zarówno Honda Civic, jaki najnowsze Mitsubishi Lancer nie należą z pewnością do gatunku nudnych, rodzinnych sedanów. Civica wyróżnia oryginalne, nieco futurystyczne wnętrze. Lancer z kolei przyciąga wzrok innych kierowców sportową stylizacją nadwozia. Agresywny przód, liczne spoilery na progach i zderzakach, oraz 18-calowe koła sprawiły, że wiele osób sądzi, iż widzi kolejną generację Lancera EVO. We wnętrzu też czuć sportowego ducha. Obszyta skórą trójramienna kierownica oraz mocno wyprofilowane fotele prezentują się niezwykle efektownie. Niestety, to co ładnie wygląda,w rzeczywistości jest wielką wpadką specjalistów od ergonomii. Świetnie leżąca w dłoniach kierownica ma regulację tylko na wysokość. Z kolei trafnie wyprofilowanego oparcia nie można ustawić w pozycji bliskiej pionowi. Efekt jest taki, że plecy kierowcy są słabo podpierane, a wysokie osoby (ok. 180 cm wzrostu) po odsunięciu fotela do tyłu zaledwie końcówkami palców dosięgają do kierownicy. Może tej wpadki ergonomicznej nie dałoby się tak szybko zauważyć, gdyby nie fakt, że 18-calowe felgi na naszych drogach sprawiają, iż kierownicę Lancera trzeba trzymać pewnie i silną ręką.Po zajęciu miejsca w Civicu czujemy się trochę jak w statku kosmicznym. Przed pierwszą jazdą koniecznie należy nauczyć się rozmieszczenia przycisków (zwłaszcza obsługi radia) oraz sposobu czytania wskaźników i wyświetlaczy.Trzeba przyznać, że obydwa samochody w dziedzinie przestronności przeciętnie spełniają rolę rodzinnych pojazdów. Zwłaszcza pod względem ilości miejsca w przednim rzędzie foteli. Wysokie osoby podróżujące Lancerem z tyłu mogą narzekać na małą przestrzeń nad głową, natomiast w Civicu na ograniczoną swobodę z przodu - dotyczy to zwłaszcza pasażera, który ma zaskakująco mało miejsca na nogi. Rodzinny charakter sedanów psują niezbyt pojemne bagażniki. 370 l to wartość przyzwoita dla auta kompaktowego, ale z 5-drzwiowym nadwoziem. Sedan w tej klasie powinien dysponować minimum 450-litrowym kufrem. Wspomniane przeze mnie sedany Renaulti Fiata, bądź co bądź plasujące się o klasę niżej, oferują lepsze możliwości transportu bagażu - ponad 500 l. Bagażniki testowanych aut zasłużyły na jeszcze ostrzejszą krytykę. Nie dość, że kufer Civica jest mały, to możliwości transportowe auta są słabsze niż u konkurenta (ładowność mniejsza o 50 kg).W Lancerze z kolei denerwuje inna rzecz - wykończenie bagażnika. Koło zapasowe przykryto kawałkiem płyty pilśniowej, a na nią rzucono tandetny materiał. Po ostrzejszym hamowaniu możemy być zdziwieni widokiem po podniesieniu tylnej pokrywy - przewożone rzeczy wymieszane z elementami wykończenia kufra.Pod maskami japońskich sedanów zainstalowano mocne jednostki benzynowe. Choć pochodzą od różnych producentów, mają wspólną cechę - lubią wysokie obroty. Im bliżej czerwonego pola jestwskazówka obrotomierza, tym silnik lepiej przyspiesza. Niestety, możliwość czerpania przyjemności z jazdy na wysokich obrotach jest średnia. Po pierwsze, we wnętrzu robi się głośno, a po drugie - znacznie wzrasta zapotrzebowanie na paliwo. Zwłaszcza tę drugą cechę zauważyliśmy w Lancerze, gdzie spalanie było zbliżone do tego, jakie znamy z modelu EVO! Podczas jazd po mieście komputer wskazywał średnie spalanie powyżej 13 l/100 km, a na trasie w trakcie delikatnej jazdy ciężko było zejść do poziomu 8 l/100 km. Być może przyczyną tak dużego apetytu na paliwo był fakt, że testowy pojazd miał przebieg poniżej 1000 kilometrów. Pochlebną opinię w Lancerze zebrała skrzynia biegów, a dokładniej sposób jej obsługi. Biegi włącza się z przyjemnym oporem, a wybór przełożenia jest precyzyjny. Takich pochwał nie zbierze na pewno 6-stopniowa przekładnia w Civicu. Lewarek ma krótkie skoki, ale występuje zjawisko haczenia. Zawieszenia japońskich sedanów nie mają typowej dla rodzinnych aut charakterystyki. Są zestrojone dość sztywno, co sprawia, że na szybko pokonywanych zakrętach możemy czuć się bezpieczni. W tej dziedzinie wyższość zdobywa podwozie Lancera. Jest świetnie zestrojone, dzięki czemu samochód na zakręcie zachowuje się neutralnie. Obydwa auta wyposażono seryjnie w system kontroli trakcji i stabilności ESP. W Mitsubishi nazwano go ASTC, w Hondzie - VSA. Oprócz sztywnych nastawów zawieszeń obydwaj rywale mają bardzo bezpośrednie układy kierownicze. Należałoby sądzić, że jest to atut, jednak niew przypadku tych aut. Przy jeździe na wprost ani na chwilę nie można pozwolić sobie na leniwe trzymanie kierownicy np. jedną ręką. Zwłaszczaw Lancerze, którego 18-calowe koła na nierównościach potrafią wyrwać z dłoni stery. Kurczowe trzymanie jej na dłuższej trasie jest męczące. Testowane sedany z pewnością nie należą do tanichZwłaszcza Honda, której topowa wersja wyposażeniowa kosztuje prawie 80 tys. zł. Nie dość, że auto jest bardzo drogie, to na dodatek ustępuje Lancerowi pod względem wyposażenia. Mitsubishi ma seryjnie airbag kolanowy, czujniki świateł i deszczu, bezprzewodowy system głośnomówiący Bluetooth oraz znakomity sprzęt audio firmy Rockford Fosgate z 650-watowym wzmacniaczem i 9 głośnikami. W kwestii wyposażenia Mitsubishi nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa. Za 86 190 zł możemy kupić topową wersję Instyle - ze skórzaną tapicerką, nawigacją z DVD i światłami biksenonowymi. Bogato? Nawet bardzo. Pytanie: tylko po co aż taka rozpusta w klasie przystępnych i praktycznych kompaktów? Za taką kwotę możemy kupić znacznie większe auto klasy średniej!Podsumowanie Bliski kontakt z japońskimi sedanami rozczarował. Zwłaszcza zawiedziony jestem Lancerem, który bardzo mi się podoba wizualnie.Denerwują w nim 3 rzeczy: oparcie fotela kierowcy, brak osiowej regulacji kierownicy oraz nerwowe zachowanie układu kierowniczego.Nie zmieniam jednak zdania w kwestii sedanów! red. Janusz BorkowskiBrzmi to paradoksalnie, ale Japończycy najwyraźniej przespali postęp, jaki dokonał się w klasie kompaktowej. Na tle konkurencji spod znaku Forda, Volkswagena czy Opla Civic i Lancer mają śmiesznie małe bagażniki, ciasne wnętrza, nie wspominając już o "wczorajszej" ergonomii miejsca kierowcy. Pora się wreszcie obudzić! red. Michał Krasnodębski
Mitsubishi Lancer kontra Honda Civic - porównanie sedanów
Słowo sedan kojarzy mi się z dwoma przypadkami. Po pierwsze (zresztą mało szczęśliwie), z brzydkimi jak noc Renault Thalią i Fiatem Sieną.