Zawarty w 1999 roku strategiczny sojusz z Renault miał to zmienić - wszak farncuskim wozom urody nie brakuje. I tak się rzeczywiście stało. Wprowadzony do sprzedaży w 2002 roku Nissan Primera może się podobać lub nie, ale oryginalngo designu nie sposób mu odmówić.
Wystarczająco dostojny i dostatecznie lekki
Primera wygląda okazale, ale nie ciężko, co przy tych rozmiarach nadwozia udaje się nie zawsze. Kabina pasażerska jest obszerna, szczególnie w przedniej części, gdzie miejsca nie zabraknie nawet osobom słusznej postury. Fotele są bez zarzutu.
Każdy znajdzie właściwą pozycję za kierownicą - do dyspozycji mamy zarówno regulację wysokości, pochylenia siedziska i oparcia fotela kierowcy, jak też dwupłaszczyznową regulację kierownicy.Z tyłu również jest dostatecznie dużo miejsca dla pasażerów, ale wysokie osoby mogą być rozczarowane.
Opadająca linia dachu sprawia bowiem, że podsufitkę mają tuż nad głową.Beżowe wykończenie kokpitu nie rzuca na kolana, ale w tej klasy autach raczej nie spotyka się ciekawych zestawień kolorystycznych.
Dość oryginalnie zaprojektowano za to deskę rozdzielczą
Zegary znalazły się nie przed kierowcą, ale w jej centralnej części. Na ten temat napisano już prawie wszystko - jedni to rozwiązanie akceptują, inni twierdzą, że zmusza ono do zezowania.
Wprowadzone po restylingu w 2004 roku zegary typu Fine Vision są czytelne w nocy, ale w słoneczny dzień nie budzą zachwytu. Nieprzyzwyczajonych irytuje ponadto pomarańczowy symbol dystrybutora na wskaźniku paliwa - wydaje się, że ciągle pali się lampka rezerwy (podobnie jest ze wskaźnikiem temperatury płynu chłodzącego).
Wielofunkcyjną kierownicę i dźwignie pod nią obsługuje się łatwo, natomiast centralną konsolę z przyciskami sterującymi radiem, klimatyzacją i komputerem pokładowym trzeba opanowywać bardzo długo.
Została zwyczajnie "przekombinowana". Podobnie zresztą jak komputer przypominający uparcie np. o niskim poziomie płynu do spryskiwacza, choć na tablicy świeci się od dawna odpowiednia lampka.
Choć benzynowy, to rozczarowujący
Przed Primerą 1.8 testowaliśmy model 1.9 dCi, porównywanie ich było więc nieuniknione. Niestety, benzynowa jednostka nie wychodzi z tego obronną ręką. Choć bynajmniej nie jest podstawowa w gamie (dostępny jeszcze model 1.6), nie pozwala na nic więcej, jak tylko na spokojną, rodzinną jazdę (diesel był i żwawszy, i elastyczniejszy).
Dość często trzeba sięgać po dźwignię zmiany biegów, która pracuje dość precyzyjnie, ale jakby zbyt opornie (może to kwestia egzemplarza).Twardawe zawieszenie sprawia, że auto dobrze trzyma się drogi.
W tej wersji silnikowej nie grożą żadne niespodzianki i chyba dlatego producent nie proponuje ESP. Jest za to komplet poduszek i generalnie dość dobre wyposażenie seryjne. Przydaje się nawet kamera do cofania, bo bez niej do tyłu widać rzeczywiście niewiele.