- Silnik jest wystarczająco dynamiczny i bardzo, bardzo oszczędny
- Micra dostała poprawiony system multimedialny, teraz wreszcie z AndroidAuto
Na początek małe wyznanie. Otóż do testu nowego Nissana Micra podchodziłem z pewną rezerwą, i to co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze, poprzednia generacja była samochodem tak bezpłciowym, że do dziś nie mogę uwierzyć, że ktoś dał zielone światło do wprowadzenia tego modelu do Europy. Po drugie, obecne, piąte wcielenie Micry, bazuje na wytwarzanym równolegle Renault Clio IV, które – choć ma sporo zalet – to trochę odrzuca mnie swoim wnętrzem. Plastiki są przeciętne, multimedia zagmatwane i ogólnie jakoś wolałem poprzednie Clio III. Tym razem jednak wszystkie moje przedtestowe uprzedzenia miały okazać się nieuzasadnione.
Zacznijmy od tego, że najnowsza Micra (K14) całkiem dobrze wygląda, oferuje szerokie możliwości indywidualizacji wyglądu karoserii i wnętrza, a przede wszystkim – w końcu znów mamy do czynienia z samochodem przystosowanym do realiów rynku europejskiego. Tymczasem poprzedni model zza kierownicy sprawiał wrażenie, jakby była to konstrukcja sprzed 15-20 lat. I to co najmniej sprzed 15-20 lat... Nowa Micra pozwala o wszystkich tych wadach zapomnieć.
Nissan Micra – diesel, ale jak to?
Ale pierwsze zaskoczenie przyszło w chwili, gdy pojawiłem się po odbiór kluczyków do auta testowego. Wiedziałem tylko, że będzie to Nissan Micra z nowym, poprawionym systemem multimedialnym. „To diesel 1.5 dCi” usłyszałem, „bardzo fajny i oszczędny”. Diesel w aucie miejskim? Dziś, gdy napęd wysokoprężny jest wyraźnie w odwrocie? Cóż, akurat ja diesle lubię i nadal mam nadzieję, że jeszcze przez jakiś czas będą z nami, bo w pewnych sytuacjach są po prostu niezastąpione. Zdziwiła mnie jednak postawa PR-u Nissana, który postanowił uraczyć dziennikarzy tak „niedzisiejszą” kombinacją.
Już po chwili wiem, że w Nissanie dobrze wiedzieli, co robią. Francuski silnik ma 90 KM i 220 Nm maksymalnego momentu, co sprawia, że znakomicie radzi sobie z dość lekką Micrą. Na dole czuć co prawda niewielką turbodziurę, ale gdy tylko wskazówka przekroczy 1800-1900 obr./min, Micra całkiem sprawnie się rozpędza. Owszem, motor 1.5 dCi, jak to diesel, jest może trochę głośny, ale tylko na zimno, bo gdy płyny eksploatacyjne osiągną temperaturę roboczą, niemiłe zjawisko mija. Osiągi? 11,9 s od 0 do 100 km/h nie robi na papierze wielkiego wrażenia, jednak subiektywnie dynamika jest więcej niż wystarczająca. „Ale wersja benzynowa 0.9/90 KM ma prawie takie same osiągi!” powie ktoś czujnie. To prawda, ale na pewno nie będzie tak oszczędna.
Nissan Micra – jazda o kropelce
Bo największą zaletą testowanej wersji jest właśnie niskie spalanie. Kombinacja „mały samochód plus diesel” to zawsze gwarancja niskiego zużycia – dość powiedzieć, że aby w Micrze przekroczyć 6 l/100 km, trzeba się... natrudzić. Nawet gęste warszawskie korki nie były w stanie podnieść apetytu Micry powyżej tej wartości – zazwyczaj kończyło się na 5,8-5,9 l/100 km, i to pomimo braku systemu start-stop. Jadąc spokojnie drogą krajową bez problemu osiągałem wynik poniżej 4 l/100 km (!). Każdy miłośnik oszczędnej jazdy będzie zachwycony.
Po części to zasługa bardzo długich przełożeń pięciobiegowej skrzyni. „Piątka” to typowy nadbieg, można ją włączać w zasadzie dopiero powyżej 80-90 km/h – jeżeli zrobisz to wcześniej, obroty będą tak niskie, że silnik będzie nieprzyjemnie wibrował i dudnił.
Micra prowadzi się neutralnie, bardzo podobnie do bratniego Clio, choć mam wrażenie, że nieco mniej wychyla się w szybko pokonywanych zakrętach. Zresztą przyjemność z jazdy – akurat w moim przypadku – potęgują dość nisko umieszczone fotele. To nietypowe jak na segment B, i na pewno przypadnie do gustu tym, którzy nie lubią crossoverów i nie chcą siedzieć z głową pod sufitem.
Wnętrze? Z przodu jest zaskakująco przestronne, z tyłu trochę przeszkadza „zwężająca się” linia okien. Plastiki są o niebo lepsze niż w poprzedniku, ale nadal trudno nazwać je wybitnie przyjemnymi w dotyku. Ot, taki dobry standard w segmencie B. Plus na pewno na „obszytą” materiałem skóropodobnym konsolę środkową oraz smukłą i elegancką kierownicę. Dobre wrażenie robi też solidny, 300-litrowy bagażnik. Jeżeli coś przeszkadza, to głównie taka sobie widoczność, zwłaszcza po skosie w przód – swoje robią dość szerokie słupki boczne.
Nissan Micra – poprawione multimedia
W testowanym egzemplarzu zamontowano też nowy, poprawiony system multimedialny o dźwięcznej nazwie „NissanConnect” – standard w odmianie Tekna. Ekran dotykowy ma przekątną 7 cali, czyli tak jak dotąd, teraz dostajemy jednak ładniejszą grafikę, lepszą rozdzielczość i kilka istotnych funkcji, których w egzemplarzach z pierwszych miesięcy produkcji, niestety, zabrakło. Najważniejsza nowość to kompatybilność z AndroidAuto (do tej pory – tylko CarPlay!), poprawiono też sterowanie głosowe i rozdzielczość ekranu umieszczonego między zegarami. Ciekawe jednak czemu nie da się na nim ustawić komunikatów w języku polskim, skoro na dużym ekranie są one dostępne... Nawigacja TomTom ma funkcję rozpoznawania natężenia ruchu w czasie rzeczywistym, bardzo fajna funkcja (opcja!) to zestaw kamer 360 stopni i widok okolic kół – dzięki tej funkcji 17-calowe alufelgi (standard w Tekna) nigdy nie powinny się porysować.
Nissan Micra 1.5 dCi - dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1461 cm3, R4 turbodiesel |
Moc | 90 KM przy 4000 obr./min |
Moment obr. | 220 przy 2000 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 5-biegowa ręczna, napęd na przód |
Prędkość maksymalna | 179 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 11,9 s |
Średnie zużycie paliwa | 3,7 l/100 km (producent) |
Pojemność bagażnika | 300-1004 l |
Cena | od |
Galeria zdjęć
Uwaga: na zdjęciu kokpit z wersji benzynowej.