Za Oceanem nowocześnie stylizowany Nissan Murano cieszy się uznaniem. Karoseria o długości 4,8 metra uchodzi tam za kompaktową, zaś zapotrzebowanie 3,5-litrowego silnika na paliwo jest akceptowalne. W efekcie Murano trafił do rąk kilkuset tysięcy nabywców. Inaczej mają się sprawy w Europie. Tutaj samochód uchodzi za duży, a motor spokrewniony z silnikiem sportowego Nissana 350Z nie zużywa co prawda większych ilości paliwa, ale wymaga wlewania do baku znacznie droższej benzyny. Czy odświeżony Nissan Murano ma szansę na podbój Starego Kontynentu? Sprawdziliśmy to na drogach Francji i Szwajcarii...

Nadwozie

Przedstawiciele Nissana zapewniali, że karoseria pojazdu została gruntownie zmodernizowana i nie sposób w niej znaleźć jakiegokolwiek elementu z poprzednika. Jednak po stanięciu twarzą w twarz z nowym Murano, konieczność wskazania najważniejszych różnic rośnie do rangi problemu. Nieprzypadkowo. Styliści postanowili zachować najbardziej lubiane detale poprzednika. Dzięki temu crossover Nissana wciąż wyróżnia się z tłumu futurystycznym przodem, mocno zaznaczonymi błotnikami oraz zaokrągloną linią dachu. Najłatwiej dostrzegalną różnicą jest nowy kształt tylnych świateł, które upodobniły się do lamp montowanych w Qashqai’u - mniejszym bracie Murano.

Rewolucji próżno szukać także pod maską - pracuje tam sprawdzony motor o pojemności 3,5 litra. Widlasta "szóstka" produkuje 256 KM i 334 Nm. Z niewiadomych powodów inżynierowie postanowili okaleczyć jeden z najlepszych silników na świecie. Po sześciu cylindrach spodziewaliśmy się doskonałego brzmienia. Niestety jednostka napędowa nie brzmi przekonująco, a chcąc być jeszcze bliżej prawdy powinniśmy napisać w tym miejscu o kosiarkach do trawy oraz elektrycznych młynkach do kawy…

Na szczęście o drobnym mankamencie można szybko zapomnieć. Wystarczy podróżować w sposób, do jakiego Murano zostało stworzone - płynnie i dostojnie. Wówczas bezstopniowa skrzynia biegów utrzymuje silnik na niskich obrotach, a spalanie za miastem nie przekracza 10 l/100km. Wspomniana przekładnia CVT upodabnia jazdę Murano do podróżowania tramwajem. Kierowca dociska gaz, zaś auto przyśpiesza bez jakichkolwiek szarpnięć, czy zmian w natężeniu dźwięku silnika. Elektronika uzależnia bowiem obroty wału korbowego od stopnia wciśnięcia prawego pedału.

Jeżeli chcemy się toczyć z niewielką prędkością, wskazówka obrotomierza wychyla się minimalnie. Gdy zajdzie potrzeba ostrego przyśpieszania, elektronika wkręca motor na obroty przy których dostępna jest maksymalna moc i utrzymuje je aż do czasu uzyskania pożądanej prędkości. Kierowcy przyzwyczajeni do tradycyjnych skrzyń biegów powinni korzystać z ręcznego trybu sterowania przekładnią CVT. Przewidziano w nim możliwość "mieszania" sześcioma biegami. Skąd biegi w bezstopniowej skrzyni? Zostały elektronicznie zaprogramowane.

Nissan Murano został opracowany z myślą o amerykańskim rynku. To czuć. Konstruktorzy wielowahaczowego zawieszenia za priorytet obrali komfort, a nie doskonałe walory jezdne. Układ kierowniczy pracuje z niewielkim oporem. Coś, co idealnie sprawdzi się na highway’u z kilkudziesięciomilowymi prostymi, niekoniecznie zda egzamin w europejskich warunkach. Kierowcy ze Starego Kontynentu najzwyczajniej w świecie lubią czuć, że jadą. Europejczycy chcą także wiedzieć dokąd jadą. Murano dostarcza jedynie fragmentarycznych informacji o poczynaniach przednich kół. Zbyt wysokie oczekiwania nie są na miejscu. Elektrycznie regulowana kierownica oraz automatycznie rozkładane tylne fotele wyraźnie sugerują, do jakiej grupy klientów jest adresowany ekskluzywny tramwaj Nissana. Na pewno nie jest nią fanklub Roberta Kubicy...

Murano nie zostało także dostosowane do forsownej jazdy po bezdrożach. Jednak przy odpowiednio delikatnym traktowaniu auta można pomyśleć o wjechaniu w teren. Dzięki napędowi All Mode 4x4-i potężny Nissan poradzi sobie z zasypaną kamieniami, górską ścieżką. Konstruktorzy podwozia postawili na elektronikę, która kieruje moc silnika na bardziej przyczepne koła. Wszystko dzieje się bez wiedzy kierowcy. Rola prowadzącego ogranicza się więc do dbania o odpowiedni tor jazdy. Nie ulega jednak wątpliwości, że znakomita większość posiadaczy samochodu nie będzie sprawdzała zalet napędu All Mode 4x4-i w trakcie jazdy po błocie lub kamieniach. Przekonają się o nich w momencie napotkania ośnieżonego fragmentu trasy. Zaskoczeni drogowcy? Dla Murano to pojęcie nieznane.

Najnowszy crossover Nissana nie należy do grupy tanich samochodów. Nic dziwnego, że producent postanowił dołożyć starań, by auto przez długi czas dobrze się prezentowało. Pomoże w tym pokrycie nadwozia lakierem Scratch Shield. W trakcie jego produkcji wymieszano tradycyjną farbę z elastyczną żywicą. W efekcie powstał lakier, który samoistnie naprawia niewielkie zadrapania. Zdaniem producenta wystarczy kilka dni, by zarysowanie powstałe w myjni automatycznej przestało być widoczne. Brzmi obiecująco, ale producenci samochodów już wielokrotnie obiecywali złote góry. Nissan był jednak na tyle pewny działania lakieru Scratch Shield, iż pozwolił na potraktowanie go… metalową szczotką! Aby przyśpieszyć proces naprawy wystarczyło polać nadwozie gorącą wodą, by po kilkunastu sekundach jego prezencja wróciła do stanu pierwotnego. Niejeden obserwator przetarł oczy ze zdziwienia.

Mimo wielu modyfikacji nowe Murano będzie znacznie tańsze od poprzednika. Cennik otwiera kwota 179 000 PLN. Za spore pieniądze klient otrzyma kompletnie wyposażonego crossovera. Nie zabraknie w nim skórzanej tapicerki, dwustrefowej klimatyzacji oraz dwóch kamer ułatwiających cofanie i parkowanie przy wysokich krawężnikach.

Ekskluzywny tramwaj Nissana może podobać się z wielu powodów i jest wielce prawdopodobne, że trafi do setek tysięcy kolejnych garaży. O ile ktoś będzie w stanie zaakceptować zasadniczą różnicę między klasycznym tramwajem, a Murano. To drugie nie jedzie jak po szynach…