Nowy flagowiec japońskiej marki urósł o 40 mm na długości i może pochwalić się bardziej rasowym wyglądem frontu nadwozia. Uwagę skupiają wąskie reflektory LED, które dzięki zmaganiom stylistów zbiegają się do znaczka Toyoty na masce.
Pojazd otrzymał również nowy wygląd wlotów powietrza, a gdy będziemy trzymać się na ogonie Avensisa, dostrzeżemy literę V świateł hamowania. Mimo iż model uderza głównie w rynek flotowy, zyskał młodzieńczy charakter.
Atmosfera panująca we wnętrzu pojazdu jest bardzo przytulna. Toyota popracowała nad wykończeniem wnętrza. Ustawienie foteli możemy regulować ręcznie, a pozycja za kółkiem jest wygodna.
Bagażnik pozostał bez zmian, wciąż sporo tu zmieścimy. Do „naszego” wariantu kombi można wpakować 543 l bagaży, natomiast po złożeniu tylnych foteli 1609 litrów.
Toyota wykorzystała w pojeździe nową, mniejszą jednostkę wysokoprężną o pojemności 1.6 litra. Model, którym jeździliśmy dysponował mocą 112 KM oraz momentem obrotowym 270 Nm w zakresie 1750-2250 obr./min. Motor współpracuje z 6-biegową manualną skrzynią biegów. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje modelowi 11,4 sekundy. Nowy silnik przeszedł kurację odchudzającą i stracił 20 kg. Poprawiono również kwestię spalania. W ofercie znalazła się także większa jednostka 2.0 od BMW, która zastępuje silnik 2.2.
Pakiet suchych danych powie nam, że jest o 8 proc. oszczędniejszy i pali 4,1 l/100 km, a jak to wygląda w praktyce? Podczas trasy testowej model faktycznie nie był zbytnio łakomy na paliwo. Spalanie nie przekroczyło 6 litrów. Oszczędność niestety nie szła w parze z dynamiką jazdy zwłaszcza podczas ruszania i zmaganiami ze wzniesieniami. Poczuć, że naprawdę jedziemy mogliśmy dopiero w trasie przy prędkości ok. 100 km/h.
Na pełne wrażenia z jazdy zapraszamy już w piątek do moto.onet.pl.