Muskularną sylwetkę podkreśla opcjonalny dyskretny spoiler nad tylną szybą oraz seryjne, 17-calowe felgi z lekkiego stopu. Dla amatorów sztuki użytkowej wyniki pracy stylistów Opla stanowią prawdziwą ucztę. Każda linia, każdy kontur czy zagłębienie mają swój sens. Z taką urodą Astra z pewnością nie musi się obawiać konfrontacji z najbardziej dystyngowanymi kompaktami ze stajni Audi, Volvo czy Alfy Romeo. Jeszcze rzut oka na logo na masce. Tak dla upewnienia – to naprawdę Opel!
Wnętrze znamy już z wcześniejszych testów, ale ponieważ tym razem mamy do czynienia z wypasioną dodatkami, 180-konną maszyną, to spodziewaliśmy się, że może być tylko lepiej. I jest! Dzięki opcjonalnej skórzanej tapicerce kokpit nabrał elegancji i klasy. Przypominające aluminium ozdobniki harmonizują ze skórą i starannie dobranymi materiałami wykończeniowymi. W takiej konfiguracji jesteśmy już niemal pewni, że żadna marka kompaktowego segmentu premium nie powstydziłaby się takiego kokpitu. Bogate wyposażenie ma jednak pewną wadę, która przy pierwszym kontakcie z autem może się okazać istotna.Test na orientację: luksusowe dodatki zwiększyły liczbę przycisków w kokpicie. Otóż wraz z pakietem skórzanym, który zawiera również ogrzewanie foteli, na i tak już zatłoczonym panelu wentylacji pojawiają się dwa dodatkowe przyciski. Kolejne dwa to efekt dokupienia aktywnego zawieszenia, o którym za chwilę napiszemy. Nie sposób przeoczyć, że (także za sprawą seryjnej dwustrefowej klimatyzacji oraz opcjonalnego systemu nawigacji 3D) pokręteł i klawiszy jest wyjątkowo dużo.
Niektórzy narzekają, że nowa Astra to ogromne na zewnątrz, ale w środku nie za duże auto. Tymczasem kierowca odnosi zupełnie inne wrażenie. Co więcej, ma do dyspozycji imponującą ilość miejsca na nogi, a seryjny, sportowy fotel z regulowaną długością siedziska dodatkowo ogranicza zmęczenie na długiej trasie.
Co innego z tyłu – tam rzeczywiście jest dość ciasno, a nisko poprowadzona linia drzwi utrudnia zajmowanie miejsc.Ale dość już tych drobiazgowych ocen – przecież to auto aż się prosi, by je wreszcie poprowadzić! Na tle wersji 1.4 Turbo różnica jest ogromna. Oczywiście, na plus. Po pierwszych kilometrach staje się jasne: o ile Astra 1.4 Turbo może się pochwalić przyzwoitymi osiągami, o tyle testowana wersja z mocniejszym motorem pozwala rozkoszować się nadmiarem mocy. Mimo że maksymalna wartość momentu obrotowego pojawia się o 350 obrotów na minutę później niż w mniejszym silniku, to i tak pojemność robi swoje, a kierowca czuje, że ma znacznie większy zapas gazu pod pedałem w całym polu obrotomierza.
Czy jednak napęd jest aż tak elastyczny, by zapomnieć, że to turbo? Niezupełnie – podczas jazdy z kompletem pasażerów trzeba umiejętnie dobierać moment zmiany biegu, żeby dobrze wykorzystać potencjał auta.
Pozostał nam do opisania jeszcze jeden bardzo mocny atut Astry: zawieszenie. Z opcjonalnym systemem Flex Ride Opel ma dwie natury. Jedna to spokojne oblicze sprężystego, ale komfortowego auta, doskonałego na długie trasy. Druga pojawia się po wybraniu trybu Sport i dzięki utwardzeniu amortyzatorów, a także zmianie charakterystyki pedału gazu oraz wspomagania kierownicy przypadnie do gustu amatorom mocnych wrażeń. Nam ich nie zabrakło!
Podsumowanie
Astra czwartej generacji to moim zdaniem sensacja na miarę Kadetta E. Ci, którzy sięgają pamięcią do połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, wiedzą, jak mocno to auto wybiegało w przyszłość swoją opływową linią, szczególnie w elektryzującej wersji GSI. Dziś mamy do czynienia z jednym z najbardziej przełomowych produktów w historii marki Opel. W przypadku tak spektakularnego debiutu wady w rodzaju stosunkowo ciasnej tylnej kanapy tracą swoje znaczenie. Komfort, styl, wykończenie, stabilność i płynność jazdy godne klasy premium!