Tata jest zadowolony, bo może sprawnie przyspieszać i szybko jeździć po zakrętach. Mamie spodoba się automatyczna skrzynia, gdyż pozwala na bezstresową jazdę. Dzieci nie muszą się martwić o to, że ich ulubione zabawki nie zmieszczą się między walizkami – kufer jest pojemny.
Nowa Astra ST należy do tych kombi, których stylistyka nie pokazuje od razu możliwości transportowych auta. To zasługa części ładunkowej zgrabnie wkomponowanej w resztę karoserii. We wnętrzu znajdziemy dużo miejsca z przodu i – niestety – ograniczoną przestrzeń na nogi z tyłu. Pojemny kufer można łatwo powiększyć – wystarczy odblokować oparcie kanapy przyciskiem w bagażniku, by uzyskać równą podłogę.
Napęd testowanego auta zasługuje na pochwałę. W całym zakresie prędkości obrotowych pozostaje na tyle cichy, że nie przeszkadza w rozmowie, a po mocnym wciśnięciu pedału gazu auto dynamicznie przyspiesza. Co ważne, temperamentu Astry nie ogranicza płynnie zmieniający biegi „automat”. Sprint do „setki” trwa 10,8 s, podczas gdy wersja z manualną skrzynią jest tylko o 0,3 s szybsza. Korzystnie wygląda też różnica w zużyciu paliwa. Kombi z automatyczną przekładnią spala średnio tylko o 0,7 l/100 km więcej.
Zawieszenie testowanej Astry uwzględnia upodobania kierowców zarówno jeżdżących dynamicznie, jak i ceniących komfort resorowania. To zasługa układu Flex-Ride, kosztującego 3,3 tys. zł, dzięki któremu prowadzący może wybrać klawiszem na desce rozdzielczej sztywność amortyzatorów. Efekt?
W trybie sportowym auto perfekcyjnie pokonuje zakręty, ale jadący nim boleśnie odczują niemal każdy wybój nawierzchni. Kto chce spokojnie podróżować z rodziną, ten powinien wybrać opcję Tour. Wówczas nie są groźne żadne nierówności.
Luksus jazdy bez konieczności ręcznej zmiany biegów oznacza dopłatę 5 tys. zł w stosunku do modelu z manualną przekładnią. Cena Astry Sports Tourer przekracza wtedy 80 tys. zł. To dużo, tym bardziej że Enjoy to podstawowa wersja wyposażeniowa Opla z silnikiem 1.4 Turbo (140 KM).