Co istotniejsze - wprowadzono nową wersję silnikową 2.8 CRD i wzbogacono wyposażenie zwiększające bezpieczeństwo: dodano kurtyny powietrzne, chroniące pasażerów wszystkich trzech rzędów oraz umieszczoną w kolumnie kierownicy poduszkę kolanową. Ta ostatnia spełnia podwójną funkcję: zapobiega urazom nóg kierowcy i utrzymuje go w optymalnej pozycji do prawidłowego zadziałania airbagu czołowego.

Luksus łatwo polubić

Amerykański rozmach jest w Voyagerze wszechobecny. Wersja o przedłużonym rozstawie osi (Grand) ma prawie 5,1 m długości i 1,75 m wysokokości. Szerokość wnętrza - w zależności od miejsca, gdzie się mierzy - wynosi od 1,60 do 1,66 m. To wystarcza, żeby wstawić z tyłu wygodną, trzyosobową kanapę.

Należy ona do wyposażenia standardowego w połączeniu z czterema pojedynczymi fotelami z przodu i pośrodku (w opcji układ 2+2+2). Fotele, jak na rasowy van przystało, dają się składać, wymontowywać i przestawiać.

Możliwości jest wiele - wygodnie usadowi się tu zarówno liczna rodzina, jak i grupa znajomych, którzy postanowili razem spędzić wolny czas. Mają poza tym do dyspozycji obszerny bagażnik. Gdyby i tego nie starczyło, na dachu zainstalowano standardowe relingi, do których można przymocować np. sprzęt sportowy.

Chrysler zrobił wiele, by uczynić z użytkowników Voyagera pasażerów pierwszej klasy. Luksus zaczyna się już przy wsiadaniu. W testowanej wersji Limited tylne przesuwane drzwi uruchamiane są za pomocą pilota.

Po chwili wnętrze stoi otworem (szerokim). Zdalnie otwiera się także klapa bagażnika. We wnętrzu również nie brakuje elektrycznych udogodnień - od otwierania szyb przednich i uchylania tylnych, poprzez regulację fotela kierowcy w 8 płaszczyznach, po składanie zewnętrznych lusterek. 10-głośnikowy zestaw audio sterowany jest przyciskami na kierownicy.

Van dla Europejczyka

Face lifting wykorzystano do wprowadzenia nowej wersji silnikowej. Zapotrzebowanie na diesle w Europie jest wysokie, a nasz rynek ochoczo podąża za tym trendem. Modelowi 2.8 CRD (w ofercie wyłącznie z 4-stopniowym "automatem") wróżymy więc powodzenie, zwłaszcza że nowy silnik dobrze sprawdza się w Voyagerze.

Nie imponuje co prawda przyspieszeniem, zadowala za to elastycznością i niewygórowanym (jak na gabaryty auta!) zużyciem paliwa. Poza tym w dobrze wyciszonym wnętrzu nie dokucza hałasem, sprzyjając spokojnemu, zrelaksowanemu podróżowaniu.

W zestrojeniu układu jezdnego udało się osiągnąć zdrowy kompromis. Zawieszenie przyjemnie neutralizuje nierówności, ale nie jest przesadnie miekkie. Wzięto pod uwagę także to, że Europejczycy nie lubią, jak auto kiwa się na każdym ostrzej pokonywanym zakręcie.

Voyager w szybkim slalomie wykazuje nieszkodliwą tendencję do podsterowności, pozostając wciąż pod kontrolą. I tak ma być, bo układ stabilizujący tor jazdy (ESP) pozostaje niedostępny.

Wyposażenie seryjne obejmuje natomiast system kontroli trakcji zapobiegający poślizgowi podczas przyspieszania oraz elektroniczny rozdział siły hamowania wspomagający działanie nadzwyczaj skutecznych hamulców.

Wszystko w standardzie

Limited jest topową, bardzo bogato wyposażoną wersją, za którą trzeba zapłacić ponad 193 tys. Na liście opcji pozostaje tylko kilka pozycji, np. ciemne szyby w tylnej części, lakier metalik czy zmieniarka CD.

Wariant 2.8 CRD SE jest o ponad 50 tys. tańszy. Ma wprawdzie felgi stalowe, wewnątrz skórę zastępuje materiał, brakuje niektórych atrakcyjnych detali zwiększających komfort, ale standard nadal obejmuje ten sam komplet elementów poprawiających bezpieczeństwo.