Volkswagena Up!-a zna już prawie każdy. Twórcy są z niego bardzo dumni, zupełnie jakby wynaleźli samochód na nowo – odpowiednia jest też promocja. Hasło reklamowe brzmi: „Małe jest wielkie”. Wielkie? Wielki to jest Constellation Titan. Pewnie niewielu miłośników motoryzacji skojarzy ten model z marką z Wolfsburga. Bo właściwie ten pojazd stolicę Volkswagena zna bardziej z opowiadań.
Jego prawdziwą ojczyzną jest Brazylia, a konkretnie – fabryka w miejscowości Resende. Z tutejszych taśm rocznie zjeżdża ponad 47 tys. aut ciężarowych i autobusów – wszystkie z logo VW. Tak, też byliśmy w szoku. Pojazdy te są eksportowane do innych krajów Ameryk Środkowej i Południowej, Afryki i na Bliski Wschód.
W ramach porządkowania koncernowej struktury VW sprzeda pod koniec roku swoją brazylijską fabrykę firmie MAN, w której ma 30 proc. udziałów. Dlatego być może jest to ostatnia okazja, by przejechać się 9-tonowym pojazdem z tak dużym (chyba największym) logo VW. Wdrapujemy się do umieszczonej na wysokości 2 m szoferki. Panorama stąd jest tak rozległa, jakbyśmy stanęli na dachu Up!-a. W kabinie – przestronnie, jak w każdym Volkswagenie, ale podobnie wykończony kokpit widzieliśmy ostatnio 20 lat temu.
Kierowca kontroluje z tego miejsca 9,4-litrowego diesla firmy Cummins. Moment obrotowy 1600 Nm jest tak szeroko „rozpięty”, że podczas przyspieszania na pusto spokojnie można przeskakiwać po kilka biegów 16-stopniowej skrzyni. Niestety, wymaga ona manualnego uruchamiania sprzęgła. W ruchu miejskim szybko zaczynamy czuć ból w lewej nodze. Standardowo układ napędowy jest jednak obliczony na całkowitą masę zestawu, który składać się z dwóch dwuosiowych naczep i ważyć nawet 24 t. Takie „pociągi drogowe” nie są dozwolone w Europie, jednak stanowią częsty widok na drogach Brazylii, Argentyny czy Boliwii. Jak nietrudno się domyślić, stan tamtejszych nawierzchni pozostawia wiele do życzenia.
Projektanci VW Constellation wzięli to pod uwagę i odpowiednio wzmocnili konstrukcję. Piórowe resory mają grubość męskiego uda, a „dyfry” – wielkość piłki lekarskiej. Mieści się w nich 21 l oleju. W zbiornikach paliwa – 620 l ON. Dla porównania: to więcej niż dwa bagażniki Up!-a lub tyle, ile ma kufer Superba Combi. Z takim zapasem przejechalibyśmy najmniejszym VW ok. 12 tys. km – oczywiście, pod warunkiem że byłaby to benzyna i przy średnim spalaniu 5,1 l/100 km. Po przesiadce z Constellationa do kabiny Up!-a wcale nie mamy klaustrofobicznych odczuć – wielkość, rzecz względna... W jednym Up! jednak nigdy nie doścignie Constellationa: żaden VW nie zwraca uwagi przechodniów tak bardzo jak on.
Poszpanować na mieście Volkswagenem? Do tego celu wybralibyśmy Constellationa. Choć stylistyka pojazdu nie odbiega od designu europejskich marek, logo VW wielkości talerza wprawia innych uczestników ruchu w osłupienie. Mały Up! też wychodzi z tego porównania zwycięsko – udowadnia, że VW potrafi budować dobre auta w każdym rozmiarze.
Porównanie skrajności: Volkswagen UP! kontra ciężarówka
Porównanie skrajności: Volkswagen UP! kontra ciężarówka
Porównanie skrajności: Volkswagen UP! kontra ciężarówka
Porównanie skrajności: Volkswagen UP! kontra ciężarówka
Porównanie skrajności: Volkswagen UP! kontra ciężarówka
Porównanie skrajności: Volkswagen UP! kontra ciężarówka