Cayenne to pierwsze w historii Porsche z silnikiem wysokoprężnym. Czy taki debiutant może być wybitny? Przykłady innych marek pokazują, że tak – kiedy np. Honda wyprodukowała pierwszy własnej konstrukcji motor Diesla, od razu wysoko ustawił on poprzeczkę zdumionym konkurentom. Napęd Cayenne’a nie okazuje się tak pionierski, jak mogłoby się wydawać: przywędrował z Volkswagena Touarega, z którym testowany SUV jest blisko spokrewniony. Pytanie: czy mimo czerwonego pola przy 4500 obrotach na minutę to wciąż prawdziwe Porsche?
Rzut oka na osiągi podpowiada, że tak. Przyspieszenie do setki w zaledwie 8,3 sekundy oraz prędkość maksymalna 214 km/h to przy tak skromnej – jak na Porsche – mocy silnika i niemałej masie SUV-a naprawdę znakomity wynik. Ale gdy prowadzimy Cayenne’a, trudno nie poczuć, że auto gdzieś po drodze stępiło swoje pazury.
I wcale nie chodzi o to, że coś jest nie tak, lecz raczej o rozleniwiający nastrój ogarniający kierowcę. Bo jak tu się nie rozleniwić, gdy płyniemy po szosie w wygodnym fotelu? Oto mamy najlepsze auto na drugie Porsche w rodzinie: kiedy potrzebujemy adrenaliny, zawsze możemy wybrać się na pełną ekstremalnych wrażeń przejażdżkę 911-tką lub Caymanem. Po takiej przygodzie z przyjemnością pozwolimy się ukołysać pneumatycznemu zawieszeniu Cayenne’a. Możemy je zamówić w opcji wraz z aktywną kontrolą amortyzatorów PASM.
Kierowca może regulować prześwit, a także wybierać spośród trzech trybów: sportowego, komfortowego i normalnego. Co ciekawe, układ potrafi automatycznie zmieniać charakterystykę zawieszenia. Kiedy na przykład jedziemy w trybie komfortowym, a zdarzy nam się niespodziewana konieczność gwałtownego ominięcia przeszkody, amortyzatory utwardzą się samoczynnie.
A gdy podczas jazdy w trybie sportowym sensory wyczują, że wjechaliśmy na drogę szutrową, resorowanie stanie się bardziej miękkie, aby zapewnić należytą przyczepność. System działa nadspodziewanie sprawnie i trzeba przyznać, że rezerwa bezpieczeństwa, jaką zapewnia układ jezdny, jest jak na SUV-a imponująca. Cayenne’a przygotowano również do pokonywania rozsądnych przeszkód terenowych. Już sama kombinacja automatycznej skrzyni biegów z reduktorem, który można włączać i wyłączać nawet podczas jazdy z niewielką prędkością, zapewnia dobrą pozycję startową.
Przy prędkości poniżej 80 km/h pneumatyczne zawieszenie pozwala zwiększyć do 24 cm prześwit wynoszący standardowo niecałe 22 cm. Gdy i to nie wystarczy, można podnieść podwozie na wysokość 27 cm nad podłoże, pod warunkiem, że nie przekroczymy 30 km/h. Warto wtedy pamiętać o unikaniu wyboistego terenu, bo zawieszenie ma krótki skok i może „dobijać” na dołkach. Na nawierzchniach o mocno ograniczonej przyczepności z pomocą przychodzi PTM, czyli kompleksowy system kontroli trakcji, obejmujący m.in. blokadę centralnego mechanizmu różnicowego oraz indywidualne hamowanie pojedynczych kół w razie utraty przyczepności. Nie ma wątpliwości: mimo że nie jest to typowe sportowe Porsche, to Cayenne Diesel naprawdę wiele potrafi. Gdy pokonamy już przeszkody terenowe i wyjedziemy na asfalt, zapewne zapragniemy wcisnąć gaz do dechy i poszaleć na zakrętach. Co wtedy usłyszymy? Silnik co prawda nie zawarczy nam wprost „wrrr...”, a automat posłusznie zredukuje bieg, jednak ekonomiczny turbodiesel najbardziej lubi, gdy prowadzimy spokojnie. Z zakrętami pójdzie gładko, bo pojazd świetnie trzyma się drogi, choć układ kierowniczy jest raczej bezpiecznie leniwy niż sportowo dynamiczny.
I tak już jest z Cayenne’em: co z tego, że nie okazał się na wskroś sportowy i brakuje mu typowej dla marki agresji, skoro to wszechstronne, dopracowane, komfortowe, przestronne, oszczędne, a jednak – Porsche! Tylko trochę inne.
Podsumowanie
Mnóstwo świetnie zestrojonej elektroniki pokładowej, bardzo udane (choć opcjonalne) zawieszenie pneumatyczne, zaskakujące możliwości terenowe, potężne hamulce z wielotłoczkowymi zaciskami przy wszystkich kołach, przestronna kabina – zalety Cayenne’a, czyli podrasowanego przez Porsche VW Touarega, można by długo wymieniać. I co z tego, że to ekonomiczny diesel, a nie ryczący benzyniak? Nawet jeśli z racji swojej spokojnej, podróżniczej natury zasługuje na miano anty-Porsche, to i tak umożliwia fanom marki wyciszenie się bez konieczności wysiadania z ukochanego auta.