Na zamkniętym terenie spotykamy przyrodniego brata Cayenne’a – pojazd AMPV. Rozwinięcie tego skrótu brzmi: Armoured Multi-Purpose Vehicle, czyli w wolnym tłumaczeniu „opancerzony scyzoryk szwajcarski na kołach”. Jego producentem są niemieckie firmy Kraus-Maffei Wegmann i Rheinmetall, natomiast za wygląd odpowiada studio wzornicze Porsche Design. Witamy w rodzinie.
I nagle proporcje się odwracają. Wielgachny SUV sięga AMPV do linii okien. Przez szybę Porsche widać tylko gigantyczny, grubo ciosany kawał metalu w kolorze oliwkowej zieleni. Agresywne spojrzenie Cayenne’a wydaje się dziecinnie łagodne przy groźnym wyrazie twarzy AMPV, przypominającym buldoga. AMPV stawia sprawę jasno – albo idziesz ze mną, albo schodzisz mi z drogi! Najmocniejszy niemiecki SUV nagle wygląda jak zabawka.
Ruszamy na rodzinną wyprawę w teren. W założeniu konstruktorów opancerzony AMPV miał się prowadzić jak zwykłe auto osobowe, dzielnie stawiać czoło wzniesieniom, którym nie dałby rady nawet Unimog, i bez zająknięcia brodzić w wodzie, w której Cayenne by zatonął. Początek jazdy nie robi piorunującego wrażenia. Wdrapujemy się na fotel Recaro, zamykamy ważące 150 kg drzwi, które zatrzaskują się zadziwiająco cicho. Zapinamy czteropunktowe pasy bezpieczeństwa, przekręcamy kluczyk, budząc do życia 272-konnego diesla ze znaczkiem Steyr. Gałkę obsługi „automatu” przeciągamy w pozycję D i kolos rusza do przodu.
Teren, który jeszcze przed chwilą wydawał nam się dziki, zza kierownicy AMPV staje się oswojony i przejezdny. Czujemy się trochę jak na kolejce górskiej – przez wąską jak wizjer przednią szybę raz widać tylko niebo, innym razem tylko ziemię. W końcu wybijamy się na wzniesieniu i lądujemy całym ciężarem siedmiu ton na przedniej osi. Niesamowite! AMPV dalej prze całą siłą do przodu – to wszystko dzięki technice podwozia zaadaptowanej z czołgu Leopard II.
Cayenne jest ulepiony z innej gliny. Miękkie skórzane fotele pachną wielkim światem. We wnętrzu oko pieszczą gustowne zegary i eleganckie wykończenie każdego detalu. Ale żeby nim tak w teren? Czemu nie, w końcu ma napęd na cztery „łapy”. Do tego został wyposażony w zawieszenie pneumatyczne z regulacją pozwalającą wybierać między komfortem a dynamiką, choć żadna z tych opcji się nie sprawdzi na bezdrożach.
Kto jednak wciąż pragnie umazać Cayenne’a błotem, niech rzuci okiem na 21-calowe koła. Czy naprawdę chcemy je zniszczyć w terenie? Niskoprofilowe opony, zdolne zapewnić przyczepność na autostradzie nawet do prędkości 280 km/h, poza asfaltem sprawdzą się co najwyżej na mokrej trawce.
AMPV był tworzony z myślą o służbie w kryzysowych regionach świata. Jego ojcowie pragnęli wyposażyć go we wszystkie akcesoria mające pomóc żołnierzom w pełnieniu misji i chronieniu ich życia. Zarojektowanie karoserii powierzono firmie specjalizującej się w tej dziedzinie. Studio Porsche Design dołożyło starań, by potężny wóz jak najmniej przypominał jeżdżącą fortecę. Dzięki sprytnemu zabiegowi udało się uzyskać wysoki poziom bezpieczeństwa mimo stosunkowo niewielkiej masy pojazdu. Skorupa jest samonośna i dzięki temu lepiej znosi wybuchy min pod samochodem. AMPV dorównuje poziomem bezpieczeństwa ważącemu ponad 12 t transporterowi Dingo.
Pokonany w terenie Cayenne rusza w drogę powrotną. Pomyślany jako komfortowe Gran Turismo w skórze SUV-a zapewnie idealny komfort dalekiego podróżowania. Jego V8 biturbo cicho mruczy pieśń o dobrobycie. Przy szybkiej jeździe Porsche potrafi spalić na dystansie 100 km ponad 25 litrów paliwa. Za dużo? Wystarczy zerknąć w tabelce na dane AMPV. W ciężkim terenie zadowala się on jednym litrem oleju napędowego, tyle że na jeden kilometr. I znów kłania nam się Einstein i teoria względności…