Przypominający „911-tkę” klasyczny przód (nieco szerszy niż w oryginale) chyba lepiej pasuje do widocznego na naszym zdjęciu pana w kasku, natomiast reszta, masywna sylwetka zakończona niezbyt zgrabnym tyłem, zapewne prędzej przypadnie do gustu elegantowi pod krawatem. Wszak w jego środowisku najbardziej liczy się prestiż, a tego szerokiej (1,91 m) i długiej (niemal 5 m!) Panamerze z pewnością nie brakuje.
Przestrzeń w środku modelu Porsche Panamera? Ogromna. Pod tym względem smukła „911-tka” rzecz jasna się nie umywa. W drugim rzędzie przewidziano dwa oddzielne fotele, na których jest więcej miejsca, niż się początkowo spodziewaliśmy. Wygodnie usiądą tu nawet wysocy bankierzy i, podziwiając wystrój kabiny, będą mogli oddać się studiowaniu wykresów, kursów czy notowań.
Wnętrze Porsche Panamera urządzono luksusowo i z naprawdę dużym przepychem – nie ma tu miejsca na skromność ani surowy wystrój typowy dla aut sportowych. Warto podkreślić również doskonałą jakość wykonania. To już nie klasa biznesowa, lecz najdroższa i najbardziej luksusowa First Class!
A ponieważ Porsche Panamera jest dość nietypowym przedstawicielem gamy Porsche, warto jeszcze wspomnieć o mającym 445 l pojemności bagażniku i składanych oparciach tylnych foteli. Tym sposobem w aucie zmieści się jeszcze więcej aktówek!
Zaraz, zaraz – składane oparcia, duży kufer... Czy Panamera to jeszcze prawdziwe Porsche? Odpowiedź brzmi: tak! Panamera to najprawdziwsze Porsche, i to jakie...
Nie chodzi tu tylko o charakterystyczną dla aut z Zuffenhausen doskonałą, niską pozycję za kierownicą ani nawet o stacyjkę umieszczoną po lewej stronie kierownicy. Silnik – to on rozwiewa wszelkie wątpliwości. Supernowoczesne V8 brzmi pięknie nawet na biegu jałowym i nie pozostawia złudzeń co do swego przeznaczenia. Co ważne, nie są to puste słowa: Porsche Panamera potrzebuje 4,9 s, by osiągnąć 100 km/h, a przyspieszenie do 200 km/h zajmuje 19 s – szacunek!
Jednostkę napędową wykonano w technologii wtrysku bezpośredniego. Motor swobodnie wkręca się na obroty (odcięcie przy 6700 obr./min) i ciągnie równomiernie już od samego dołu. Trzeba jednak przyznać, że mimo wszystko nie jest to typowy sportowy „dzikus” – tę rolę przewidziano dla topowej odmiany Turbo. W zależności od prędkości obrotowej wolnossąca „ósemka” dostojnie mruczy lub zawadiacko ryczy. Kolejny dowód na to, że Porsche Panamera równie dobrze nadaje się do spokojnych przejażdżek, jak i szaleństw na torze.
Testowany przez nas egzemplarz Porsche Panamera wyposażono w pneumatyczne zawieszenie (dopłata 9770 zł), dzięki któremu każda podróż staje się wygodna i… komfortowa. Podwozie doskonale tłumi nierówności, jedynie na bardzo zniszczonych nawierzchniach układ jezdny wykazuje lekką tendencję do dobijania. Tak, tak – używając pojęcia „komfort”, mówimy o aucie marki Porsche!
Żadnych niespodzianek nie ma natomiast w przypadku układu kierowniczego, dającego dobre wyczucie i zapewniającego dużą precyzję prowadzenia. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Porsche Panamera to mimo wszystko nie „911-tka” – jeśli chodzi o zwinność i łatwość w prowadzeniu, tych aut po prostu nie ma co porównywać. Większa z „sióstr” reaguje wyczuwalnie wolniej na polecenia kierowcy, nie jest tak bezpośrednia i agresywna.
Cóż, ze względu na duży rozstaw osi i umieszczony z przodu silnik nie może być inaczej. Nie do końca przekonała nas też dwusprzęgłowa skrzynia biegów. Podczas codziennej jazdy sprawdza się dość dobrze – przełącza biegi szybko i delikatnie – jednak na torze (niestety) próbuje być „mądrzejsza” od kierowcy. Polega to na tym, że w trybie manualnym przełożenia zmieniane są zbyt wolno.
Z okazji setnej rocznicy urodzin „Ferry’ego” Porschego firma zaproponowała specjalną cenę Panamery. Testowy egzemplarz wyposażono jednak w wiele dość drogich dodatków (m.in. pneumatyczne zawieszenie za 9770 zł i ceramiczne hamulce w cenie 40 240 zł, do tego stabilizacja przechyłów PDCC za 21 760 zł). W tej sytuacji chyba bardziej pasuje do pana z białym kołnierzykiem...
Podsumowanie - Porsche Panamera jest co prawda doskonała pod względem technicznym, ale mi czegoś w niej brakuje. Chodzi zapewne o to, że podświadomie cały czas porównuję tę ciężkawą limuzynę ze zwinną „911-tką”, jednym z najlepszych „połykaczy zakrętów”, jakimi kiedykolwiek miałem okazję jeździć. Niestety, w porównaniu ze swoją „siostrą” Panamera jest zbyt ociężała i ugrzeczniona. Brakuje mi tu zwinności, lekkości i duszy sportowca – cech typowych dla Porsche. Niemniej w klasie luksusowej to rewelacyjnie dynamiczne auto.
Porsche Panamera 4S: pogromca klasy biznes
Porsche Panamera 4S: pogromca klasy biznes