Ze względu na ich dużą masę, do tego zazwyczaj automatyczną skrzynię biegów, a niekiedy napęd na obie osie tak duża moc jest przekazywana na koła bardzo łagodnie. Natomiast sposób przemieszczania się małą i lekką, 200-konną Hondą to zupełnie nowe doświadczenie.
Ta japońska marka już pod koniec lat 80. zaczęła stosować technikę zmiennych faz rozrządu (VTEC). Seryjna Honda Civic 1.6 VTEC wyposażona była w 1991 roku w jednostkę o mocy 150 KM, w 2000 roku pojawiła się wersja 185-konna.
Takiego wyniku nie uzyskał chyba żaden inny producent w przypadku silników bez turbodoładowania. W obecnej sportowej odmianie Civica poprzeczkę znacznie podniesiono.
Nazywa się Type-R i wyposażona została w silnik 2.0 200 KM
Osiągnięcie tak dużej mocy z dwulitrowej pojemności nie byłoby możliwe, gdyby nie system VTEC. Kierownica obszyta skórą i aluminiowa gałka lewarka zmiany biegów gwarantują pewne trzymanie; twardy, nisko osadzony kubełkowy fotel to znakomity kontakt kierowcy z autem.
Z detali ozdobnych odnajdziemy białe tarcze zegarów, logo Hondy na kierownicy na czerownym tle, a także na tunelu centralnym tabliczkę z kolejnym numerem produkcji.
Sportowa Honda nie jest pozbawiona funkcjonalnych rozwiązań - to normalny, trzydrzwiowy hatchback
Oferuje przyzwoitą przestrzeń we wnętrzu i 315-litrowy bagażnik. Już po przekręceniu kluczyka słychać na wolnych obrotach potężną moc drzemiącą w czterocylindrowej jednostce.
Wciskamy sprzęgło pracujące z wyraźnym oporem (charakterystycznym dla aut sportowych), sięgamy po aluminiową gałkę - krótkiego dżojstika zmiany biegów - i włączamy pierwszy bieg, również z charakterystycznym oporem. Taka zwyczajna operacja jak "puszczenie" sprzęgła w Civicu Type-R nabiera nowego wymiaru. Skok pedału sprzęgła jest krótki, a włączenie natychmiastowe.
Sprzęgło "puszczone" i pedał gazu wciśnięty do podłogi
Bez poślizgu kół silnik szybko wkręca się na wysokie obrorty. Momentalnie mija strzałkę 5000 tys. obr./min. Wydawać by się mogło, że to czas najwyższy, by zmienić bieg na kolejny.
Nic bardziej mylnego, teraz dopiero zaczynają się prawdziwe emocje. Strzałka obrotomierza przekracza magiczną liczbę 6 tys. obr. Z samochodem wówczas dzieje się coś niesamowitego.
Potężna moc przekazywana tylko na przednie koła powoduje mocne szarpanie kierownicą, wskazówka obrotomierza w milisekundach ląduje na czerownym polu (ok. 9000 tys. obr./min), a spod maski wydobywa się rasowy gang przypominający pracę piły tarczowej.
Krótkim szarpnięciem lewarka zmieniamy bieg na następny i zabawa zaczyna się od nowa
Z tego wszystkiego zapominamy włączyć szósty bieg. Na prędkościomierzu już dawno wskazówka minęła 150 km/h. Czas opanować emocje. Ostre hamowanie - auto zatrzymuje się niemal w miejscu. Pot spływa z czoła, nogi i ręce drżą bez opamiętania. To była próba rozpędzania, teraz sprawdzian jazdy na zakręcie.
Zbliżamy się do znanego nam doskonale zakrętu i przejeżdżamy go sportowym Civikiem z prędkością prawie 140 km/h - dotąd w innych autach 125 km/h było na granicy zdrowego rozsądku.
Nisko zawieszone auto nie reaguje niemal na prawa fizyki - jedzie jak przyklejone
Twardo zestrojone zawieszenie cały czas przypomina jednak, że przemieszczamy się po ziemi, a nie unosimy się w powietrzu. Każda nierówność natychmiast przenoszona jest na kierownicę, "siedzenia" i kręgosłupy podróżnych.
Pasażer zaczyna wątpić, czy przejażdżka Hondą Type-R to był dobry pomysł. Przy próbie slalomowej wyprowadzenie auta z równowagi okazuje się niezwykle trudne. W granicznych sytuacjach jedynie przednie koła tracą przyczepność.
Przyczepność również zaczynamy tracić, gdy uzyskamy w salonie informacje - by na co dzień czerpać frajdę z takiego auta, trzeba wydać kwotę 100 tys. zł. Mało tego, mina rzednie także, gdy dowiadujemy się, że nie otrzymamy bocznych poduszek powietrznych, a za dodatkowe 6 tys. zł staniemy się posiadaczami klimatyzacji manualnej.
Galeria zdjęć
Potwornie szybki
Potwornie szybki
Potwornie szybki
Potwornie szybki