Logo

Prestiżowa zabawka

Autor Ewa Czechowska
Ewa Czechowska

BMW po przejęciu brytyjskiej marki Mini miało twardy orzech dozgryzienia. Produkowany od 1959 roku model wymagał wymiany, alezmierzenie się z legendą auta, które pod wieloma względami okazało sięrewolucyjne, nie było wdzięcznym zadaniem

Prestiżowa zabawka
Zobacz galerię (3)
Auto Świat
Prestiżowa zabawka

Bawarczycy długo pracowali nad współczesnym Mini. Na wystawach samochodowych pokazywali modele studyjne, które miały zbadać reakcję publiczności i oswoić ją z koniecznymi zmianami. Chcieli połączyć charakter i elementy stylistyczne poprzednika z nowoczesną techniką monachijskiej marki.

Udany mariaż tradycji z nowoczesnością

W efekcie powstał samochód jedyny w swoim rodzaju. Kształtem lamp, sylwetką, detalami nadwozia, zastosowaniem kontrastowego koloru dachu wyraźnie nawiązuje do dawnego Mini, choć jest od niego zdecydowanie większy. W ogóle z minimalizmu pierwowzoru pozostała przede wszystkim nazwa.

We wnętrzu uwagę zwraca żywa kolorystyka, zabawnie zaprojektowane detale, fantazyjne kształty elementów obsługi (klamki, dźwignie, przełączniki) i niecodzienne usytuowanie zegarów.

Duży okrągły prędkościomierz umieszczono centralnie, tak by każdy mógł go widzieć, za to wskazania obrotomierza przytwierdzonego do kolumny kierownicy obserwuje tylko kierowca.

Przednie fotele są dobrze wyprofilowane i wygodne

Siedzi się na nich nisko, jak w samochodzie o sportowych ambicjach być powinno. Kierownica ma regulację wysokości. Jeśli z przodu podróżuje wysoka osoba, z tyłu robi się bardzo ciasno.

Zajęcie miejsca na dwuosobowej kanapie też jest raczej niewygodne, ale w końcu nikt nie przeznacza Mini na rodzinne wyprawy. Dla młodego konesera i jego towarzyszki miejsca jest pod dostatkiem.

Jeśli z auta korzystają dwie osoby, wtedy malutki 150-litrowy bagażniczek można przez złożenie oparcia tylnej kanapy powiększyć do całkiem przyzwoitej pojemności 670 l.

Mini w testowanej wersji Cooper napędzane jest przez 116-konny wolno ssący silnik benzynowy 1.6. Poniżej pod względem mocy plasują się wersje One (90 KM) i dieslowska One D (75 KM).

W najmocniejszym w ofercie Mini Cooperze S instalowany jest 1,6-litrowy silnik z kompresorem

Na papierze osiągi testowanego wariantu prezentują się nieźle. Subiektywnie pozostaje jednakpewien niedosyt. Utrzymywane stale na wysokich obrotach Mini porusza się dość żwawo, wydając donośne basowe dźwięki, a jednak trudno się oprzeć wrażeniu,że ten samochód stać na więcej.

Jeśli więc ktoś chciałby jeździć prawdziwą minirakietą, powinien wybrać 163-konną wersję Cooper S. O zużycie paliwa amator Mini z reguły nie pyta, ale dla porządku odnotujmy, że dynamiczna jazda okupiona jest wysokim spalaniem, natomiast spokojne przemieszczanie się - umiarkowanym.

Jak w gokarcie

Nie przypuszczam jednak, żeby komuś udało się powoli jeździć tym samochodem. Układ jezdny jest tak skonstruowany, że po prostu się nie da. Wystarczy raz z dużą prędkością wejść w zakręt, żeby zaraz chcieć ten manerw powtórzyć.

W szybkim przemierzaniu zakrętów Mini jest prawdziwym mistrzem - precyzyjnie wykonuje polecenia wydane za pośrednictwem układu kierowniczego i doskonale trzyma się drogi. Na wszelki wypadek producent oferuje jednak układ kontroli stabilności zwany DSC.

Poprawy wymagają hamulce - ponad 42 m od prędkości 100 km/h do zatrzymania to wynik niegodny auta firmowanego przez BMW. Mini nie zostało zaprojektowane jako komfortowa limuzyna, ale też nie na wyboje polskich dróg - sztywne zawieszenie informuje o nich bez litości.

Zaawansowana technika, starannie dopracowane wzornictwo, magia marki Mini i prestiż BMW sprawiają, że auto jest bardzo drogie. Cenę Coopera z wyposażeniem opcjonalnym (automatyczna klimatyzacja, duży szklany dach, zmieniarka płyt, DSC i wiele innych) łatwo wywindować powyżej 100 tys. zł.

Autor Ewa Czechowska
Ewa Czechowska
Powiązane tematy: