Logo
TestyTesty nowych samochodówQuady czyli: Szaleństwo na 4 kołach

Quady czyli: Szaleństwo na 4 kołach

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Zastanawianie się nad tym, czy quad to bardziej motocykl, czy samochód, przypomina spór o to, co było pierwsze – jajko czy kura? Jedno jest pewne: te czterokołowe pojazdy potrafią dać wiele frajdy wszystkim amatorom motoryzacji. Ze względu na konstrukcję czterokołowce dzieli się na napędzane na jedną oś i na wszystkie koła. Najbardziej charakterystycznymi przedstawicielami pierwszej grupy są quady sportowe. Mocna konstrukcja przestrzennej ramy, wysilone silniki jednocylindrowe i długoskokowe zawieszenia pozwalają na jazdę poślizgami po piachu i szutrze, a nawet na dalekie skoki. Napęd przenoszony jest na sztywną oś za pośrednictwem wielostopniowej skrzyni biegów i łańcucha – dokładnie tak jak w motocyklach. Sportowe czterokołowce od razu rozpoznamy po: agresywnej sylwetce, większym niż w innych typach rozstawie kół i szerokich oponach – ważniejsze jest tu szybkie skręcanie niż zdolności terenowe. Do minimum ograniczono wyposażenie, co pozwoliło zmniejszyć masę quada do około 200 kg.

Quady czyli: Szaleństwo na 4 kołach
Zobacz galerię (5)
Auto Świat
Quady czyli: Szaleństwo na 4 kołach

Napęd na 4 koła mają za to dużo cięższe, ważące nawet ponad 300 kg czterokołowce przeprawowe. Dzięki takim dodatkom, jak blokady mechanizmów różnicowych czy reduktory, są to maszyny o bardzo dobrych właściwościach terenowych. Nawet jeśli jakimś cudem takie ATV (od All Terrain Vehicle) ugrzęźnie w błocie, z pomocą może przyjść wyciągarka. W tej grupie spotyka się największe silniki, często 2-cylindrowe, o poj. sięgającej 800 cm³. Dodatkowa moc przydaje się np. do ciągnięcia przyczepy. Prowadzenie największych modeli ułatwione jest dzięki wspomaganiu układu kierowniczego. Quady takie chętnie są używane przez leśników, policję, straż graniczną lub rolników.

Często rozwiązania z obu typów łączą się w jednej konstrukcji. Spotkać można quady sportowe z niezależnym zawieszeniem tylnym i napędem na 4 koła, a także wyglądające jak przeprawowe ATV z napędem na jedną oś. Mają one jedną cechę wspólną – doskonale nadają się do szeroko pojętej rekreacji. Również prowadzenie takich pojazdów nie jest skomplikowane. Zazwyczaj wykorzystano w nich automatyczne, bezstopniowe przekładnie pasowe i sprzęgło odśrodkowe. Wystarczy dodać gazu za pomocą znajdującej się pod prawym kciukiem łopatki i quad rusza.

Kolejną podgrupą są quady dla dzieci. Mają one niewielkie silniki, których osiągi można dodatkowo ograniczyć np. blokadą przepustnicy. Troskliwy rodzic sam zadecyduje, kiedy młody amator off-roadu będzie mógł poczuć całą moc swojego pojazdu. W dziecięcych ATV nikt nie montuje napędu na 4 koła, ale można wybrać rodzaj karoserii – spotkamy zarówno quady stylizowane na sportowe, jak i przeprawowe. Quady oficjalnie uznawane są za „pojazd samochodowy inny” – do ich prowadzenia upoważnia  prawo jazdy kategorii B1 lub B. Sama rejestracja może okazać się jednak bardzo kosztowna. Homologację mają ATV zza wielkiej wody (np. amerykański Polaris) oraz koreańskie Kymco. W przypadku producentów z Japonii sprawa jest bardziej skomplikowana – quady muszą być doposażone w Polsce, by spełniały wymogi przepisów (może to kosztować nawet 10 tys. zł).Quadem nie można jeździć wszędzie. Zabroniony jest wjazd do lasów, nie wolno też bezkarnie szaleć nimi na plaży czy wałach przeciwpowodziowych. Niestety, wiele osób lekceważy te zakazy i nie dość, że łamią prawo, to na dodatek psują opinię o całej grupie fanów czterokołowców. Na szczęście powstaje coraz więcej zamkniętych ośrodków, które oferują możliwość jazdy quadem po prywatnym terenie lub na publicznych drogach gruntowych. Amatorzy sportu mają do dyspozycji tory motocrossowe oraz opuszczone żwirownie. Najlepszym rozwiązaniem dla początkujących jest wynajęcie quada i spróbowanie swoich możliwości na wspomnianych torach. Jeśli połkniemy bakcyla, można pomyśleć o zakupie. Ceny nowych pojazdów zaczynają się od kilku tysięcy złotych. Są to jednak quady chińskie, w przypadku których różnie bywa z jakością wykonania i zapleczem serwisowym. Nabycie przeprawowego „mastodonta” to wydatek około 40 tys. zł. Warto też pamiętać o odpowiednim ubiorze, ochraniaczach i kasku.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: