Samochód technicznie jest niemal identyczny z Mégane’em, ale pod względem stylistyki nie przypomina ani hatchbacka, ani kombi. Inne są przednie i tylne światła, przetłoczenia zderzaków oraz ukształtowanie maski. Samochód sprawia szlachetniejsze wrażenie niż nowy Mégane.
Wnętrze bardziej przypomina wcześniej zaprezentowane modele, ale i w nim można łatwo dostrzec różnice. Wzór deski rozdzielczej jest wprawdzie taki sam, ponadto każdy, kto wcześniej jeździł nowym Mégane’em bez trudu odnajdzie wszystkie przełączniki, jednak we Fluensie nie ma charakterystycznego dla hatchbacka dużego elektronicznego szybkościomierza. Naszym zdaniem to akurat dobre posunięcie. Po pierwsze dlatego, że analogowe zegary Fluence’a są czytelne, a po drugie, jasno świecący szybkościomierz Mégane’a przeszkadza niektórym kierowcom podczas jazdy w nocy. Zastrzeżeń nie budzi jakość materiałów wykończeniowych debiutującego Renault. Kierowca bez kłopotu znajdzie też wygodną pozycję. To zasługa regulowanej dwupłaszczyznowo kierownicy (ze sterowaniem radiem) oraz fotela ustawianego także na wysokość.
To co nam się spodobało w nowym sedanie, to przestronność wnętrza. Nawet wysocy pasażerowie nie powinni narzekać na brak miejsca. Cieszą również wygodne siedzenia. Jeżeli można się już do czegoś przyczepić, to tylko do nie najlepszego podparcia z boku. Niektórzy testujący krytykowali ten element. Natomiast nie można mieć zastrzeżeń do bagażnika. Pojemność 530 litrów to najlepszy wynik wśród kompaktowych sedanów. Owszem, otwór załadunkowy nie jest może zbyt wielki, ale pamiętajmy, że mamy do czynienia z sedanem, a nie z liftbackiem czy kombi. Przydatne rozwiązanie stanowi asymetryczne dzielenie i składanie kanapy. Pozwala to na transport długich przedmiotów.
W Polsce samochód powinien pojawić się w styczniu 2010 r., początkowo z benzynowym silnikiem o mocy 110 KM oraz dwoma dieslami: 85- oraz 105--konnym. Mieliśmy okazję testować benzyniaka i mocniejszego diesla. Pierwszy z tych modeli zadowoli kierowców, którzy nie mają wielkich wymagań co do dynamiki. O ile bowiem przyspieszenie do "setki" można uznać za o tyle elastyczność jest co najwyżej przeciętna.
Lepiej pod tym względem oceniamy diesla. Auto wyposażone w ten napęd sprawnie rozpędza się od obrotów biegu jałowego, a przy tym w całym zakresie pozostaje ciche. Zaletą tego motoru jest też niskie zużycie paliwa. W późniejszym okresie silnik 1.5 dCi może też występować w 110-konnej wersji z filtrem cząstek stałych FAP. Nie wiadomo jeszcze, czy gama powiększy się o 2-litrowego benzyniaka o mocy 140 KM. Ta jednostka ma być dostępna tylko na niektórych rynkach. Na razie nieznane są jeszcze ceny oraz wyposażenie samochodu. Renault zapowiada, że zostaną ujawnione w grudniu.